Parówki u Lisa zostały już wystarczająco obśmiane, nawet sami lisowczycy starają się przywdziać uśmiech. Autorka tekstu chciałaby się pewnie schować w mysiej dziurze (lisiej norze?), ale nie jest to jej dane, bo cegiełkę do obciachu dokłada sam Tomasz Machała, twardo utrzymując, że to zwyczajnie ciekawy temat był.
"Kasia tekst napisała. Po drodze wyszło, że sprzedaż parówek nie jest uzależniona od dnia tygodnia. To powiedziałbym interesujące szczególnie. W naszym katolickim kraju, czy jest piątek, czy Wielki Post, parówki schodzą równo." - pisze Machała, elektryzując tą wieścią cały katolicki kraj.
W cieniu parówek (jak to brzmi!) skrył się inny frapujący tekst z lisiego portalu: "Wpłacił papier, a na konto dostał 4,6 miliona złotych". Rzecz o gościu, który wrzucił do banku ścinki papieru, a otrzymał w zamian 1,5 miliona euro. Wygląda na to, że podobny pomysł na biznes mają Lis-Machała-&-Company: wrzucić ścinki, a wyjąć pieniądze. Na razie jednak wygląda na to, że ktoś wrzucił pieniądze, a wyszły ścinki.
