Dream Adviser Dream Adviser
48
BLOG

I zapłaciliśmy za swoje polskie piekło

Dream Adviser Dream Adviser Polityka Obserwuj notkę 9

 

23.04.2010

Jestem potwornie przygnębiona tym, co się stało, nie mogę sobie z tym poradzić - dlatego postanowiłam zostawić tu ten wpis. Bo, tak patrzę, temat katastrofy samolotu Prezydenta zostanie już za chwilę wyparty przez inne wątki i nie bardzo będzie nawet gdzie  odezwać  się w tej sprawie. Przygnębia mnie nie tylko sama ta tragedia, ale i to, że jej szczegóły nie zostały ujawnione i przedyskutowane do końca, że pozostało (przecież nie we mnie tylko?)  tyle niejasności, domagających się wyjaśnienia – i w planie samych wydarzeń, i w planie zwykłej psychologii – i po rosyjskiej, i po polskiej stronie -  a wygląda na to, że nigdy to się nie stanie. Mam uczucie, że polski rząd nie ma kręgosłupa, że panu Tuskowi bardziej zależy na tym, żeby zadowalać oczekiwania Moskwy, niż własnych obywateli.  Wygląda na to, że to w tym po prostu leży tajemnica jego dobrych stosunków z Putinem.  Wydarzyła się przecież rzecz tak niecodzienna i tak tragiczna - czyż nie domaga się ona jakichś głębszych wglądów, które pozwoliłyby odreagować nam wszelkie wątpliwości i zaczerpnąć z niej jakąś naukę na przyszłość.  Zamiast tego, nim jeszcze ostygły wszystkie ciała,  słyszę pochopne i skwapliwe slogany o pojednaniu z Rosją.

Znam Rosję wyjątkowo dobrze –  mam z nią stały i bliski kontakt od z górą trzydziestu lat. Mówię po rosyjsku jak Rosjanka, znam kulturę, mentalność i realia. Znam i rozumiem ten zespół stereotypów mentalno-emocjonalnych, który tworzy „Rosjanina”. Tak jak inny zespół tego rodzaju stereotypów decyduje, że Polak jest „Polakiem”,  czy Niemiec „Niemcem”.

Nie mam nic przeciwko braterstwu ludzi, wręcz przeciwnie – ale to zadanie wymagające partnerstwa i obopólnej uczciwej wiedzy o sobie. Nie może się ono opierać na skwapliwych sloganach, za którymi stoją niedomówienia.  Przecież nawet jeśli Rosja zachowała się ewentualnie po ludzku w sprawie Smoleńska, nie sprawia to że przestała być Rosją - z jej imperialistyczną mentalnością, z rzezią Czeczenów, z jej programowo lekceważącym stosunkiem do Polski, która tradycyjnie taktowna jest przez Moskwę jako potencjalny wasal. Stosunek Moskwy do Polski  celnie obrazuje funkcjonujące powszechnie w Rosji powiedzenie: „kurica nie ptica – Polsza nie zagranica” (kura nie ptak - Polska nie zagranica). Ten lekceważący stosunek do Polaków z całą pewnością był jednym z czynników, które pośrednio przyczyniły się do tej tragedii.

Również akt przyznania się do zbrodni katyńskiej brzmi nieszczerze. Po tylu latach wystękali wreszcie, że to "Stalin i jego sługusy". (Cytuję słowa przedstawiciela Rosji na pogrzebie Prezydenta .) I to ma być OK?  OK byłoby:  "Wiemy, że są rzeczy za które nie da się przeprosić - lecz pozwólcie nam prosić o wybaczenie. Nie tylko samego mordu katyńskiego, ale i tego, że państwu rosyjskiemu zajęło 70 lat, żeby w żywe oczy przestać kłamać w tej sprawie, w tym blisko 20 lat zajęło to tzw. demokratycznej Rosji ". 

Nie wiem, w jakim stopniu poglądy społeczności internetowej można uważać za reprezentatywne dla całej danej społeczności – Internet , i nie tylko, płynie jadem i bełkotem również w Polsce  - ale sądzę, że wpis, który znalazłam po katastrofie polskiego samolotu na jednym z rosyjskich internetowych forum politycznych, w dużej mierze obrazuje to, co zostawiło po sobie w spadku to wieloletnie zakłamanie:Вот и поплатились поляки за свой вымышленный катынский бред.” (No i zapłacili Polacy za swoje wymyślone katyńskie brednie.”) Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdzieś w głębi serca uczuciu podobnej satysfakcji nie może oprzeć się z pewnością i Władimir Putin.

Kreml gotów jest pojednać się, i owszem   – ale wyłącznie na zasadach dyktowanych przez samego siebie. Gołym okiem widać, jak to funkcjonuje. Dlatego z wyjątkową uwagą  trzeba przyglądać się każdemu rządowi, który deklaruje pochopną gotowość  „pojednania” z Moskwą.

Nie po to to wszystko piszę, żeby siać niezgodę między ludźmi. Rosja Rosją – to dalsza sprawa. Po tym, co obserwuję w Polsce, i w Rosję kamieniem nie rzucę. Od lat oglądam tryumf prymitywnych emocji nad podstawową godnością i refleksją. Mam uczucie na to wszystko, że tryumfują w Polsce organizmy jednokomórkowe: zakodowane odruchowo na „za” lub „przeciw”. Całe życie polityczne w Polsce - na górze i na dole - płynie rynsztokiem nieczystości, w którym każdy z satysfakcją topi każdego, kto ośmiela się mieć inny pogląd. Poniewiera się ludzi w sposób haniebny – jak do niedawna nie przebierając w środkach poniewierano Prezydenta. Przy czym, zmanipulowani przez środowiska, dla których jego ideały stanowiły zagrożenie, często robili to ludzie, w których interesie było właśnie go popierać. W wywiadzie udzielonym CNN po katastrofie smoleńskiej  prezydent Gruzji  mówi o nim, że był to człowiek o wyjątkowej, rzadko spotykanej w polityce odwadze, prawości i wielkim sercu. I dziękuje polskiemu narodowi za to, że wybrał takiego właśnie człowieka na prezydenta. Trudno się dziwić, że niełatwo było mi uchronić się przed uczuciem zawstydzenia, gdy słuchałam tych podziękowań.

Są przyczyny bezpośrednie różnych zjawisk, i pośrednie - zlokalizowane gdzieś pod powierzchnią zdarzeń. Rzadko na nich skupia się uwagę, bo ukryte są gdzieś wewnątrz nas samych i nie da się ich dostrzec gołym okiem.  Myślę, że cokolwiek zawiniło bezpośrednio w tragedii smoleńskiej, ową najtragiczniejszą, najgłębiej  zlokalizowaną jej przyczyną  jest nasze bezmyślne i małoduszne polskie piekło.

Bo miłość i wolność są jak dwa konie w jednym zaprzęgu. Jeśli ściągnąć cugle jednemu, dławi się drugi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka