Stadion Narodowy wreszcie doczekał się sportowej inauguracji(fot. flickr.com/photos/polandmfa)
Stadion Narodowy wreszcie doczekał się sportowej inauguracji(fot. flickr.com/photos/polandmfa)
Łukasz Rogojsz Łukasz Rogojsz
367
BLOG

Polska - Portugalia: Organizacja, polityka, kibicowanie

Łukasz Rogojsz Łukasz Rogojsz Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Mecz Polska - Portugalia na Stadionie Narodowym zakończył się ponad dobę temu. Co można o nim powiedzieć? Czego nas nauczył? Jeśli o mnie chodzi, mam raczej pozytywne wrażenia. I wcale nie mówię tutaj o grze biało-czerwonych czy remisowym wyniku samego spotkania. Inne aspekty środowego meczu są co najmniej równie interesujące.

Przede wszystkim, władze Warszawy i spółki zarządzające główną polską areną Euro 2012 wreszcie się zmobilizowały i zdołały przygotować wszystko na tyle, by mecz (ponoć podwyższonego ryzyka) mógł się na niej odbyć. Nie powiem, że dopięły wszystko na ostatni guzik, bo byłby to żart z gatunku tych mało śmiesznych. Jednak, jak to mawia młodzież, nie było siary.

Tyle, że zawsze jest jakieś „Ale...”. Nie inaczej sprawa wygląda w tym przypadku. Dopuszczenie do użytku jedynie dwóch wejść/wyjść (na prośbę policji później otwarto również trzecie) stanowi spory minus. Zresztą, mówili o tym sami kibice, niemiłosiernie stłoczeni i zmęczeni przebijaniem się przez wielotysięczny tłum.

Przy zamkniętych bramach wciąż trwają bowiem prace budowlane, nie pozwalające nam zapomnieć, dlaczego sportowa inauguracja tego obiektu udała się dopiero za czwartym podejściem. No i jeszcze jedno - zamknięcie niemalże połowy miasta w dniu meczu. Rozumiem, że są to środki bezpieczeństwa i prewencja. Nie zamierzam tego kwestionować.

Tylko jak życie w stolicy będzie wyglądać w czerwcu? Jedna połowa miasta zostanie odcięta od świata, aby druga mogła obejrzeć mecz? I tak przez cały miesiąc? Przecież to się w głowie nie mieści. Pole do pracy dla urzędników jest więc olbrzymie, ponieważ coś z tym zrobić trzeba. Takie obostrzenia można było zdzierżyć jednorazowo, ale miesiąca w ten sposób przeżyć nie sposób.

Co do samego meczu, to ciekawe, że ani razu nie wspomniano, żeby był zagrożony. Widocznie nie był. Jedni powiedzą - dobra organizacja. Ja powiem - bo polityczna stawka była za duża. Ministerstwo Sportu i Turystyki na sprawie Narodowego straciło prestiżu i szacunku społecznego tyle, że nawet nie wiem, czy można to wyrazić słowami. Notowania rządu zaczęły jeszcze bardziej spadać, a „afera premiowa” w Narodowym Centrum Sportu była dodatkowym gwoździem do trumny.

Chyba łatwo sobie wyobrazić, co by się działo nad Wisłą, gdyby i mecz z Portugalią nie doszedł do skutku? Stąd moje przypuszczenie, że premier Donald Tusk osobiście czuwał nad powodzeniem operacji „Mecz z Portugalią”. Nie dlatego, że jest wielkim fanem futbolu, ale dlatego, że jest co najmniej równie wielkim politycznym graczem. Pewnych granic przekraczać nie należy i on to doskonale wie.

Teraz pora na rzeczy przyjemniejsze. Budującym jest dla mnie fakt, że Polacy potrafią się zjednoczyć nie tylko w obliczu narodowej traumy, jak to miało miejsce w przypadku śmierci Jana Pawła II czy katastrofy smoleńskiej. Jadąc tramwajem linii 77 koło stadionu tuż przed meczem, widziałem tłumy zafascynowanych ludzi, wybierających się na Narodowy.

Widziałem kobiety i mężczyzn, młodych i starych, miejscowych i przyjezdnych. Wszystkich łączyło jedno - ekscytacja otwarciem największej sportowej areny w Polsce. I to było coś fenomenalnego! Co z tego, że trwało to tylko kilka godzin? Co z tego, że dzień później znów będą się kłócić czy ze sobą walczyć?

Ważne jest to, że są jeszcze takie momenty, takie wydarzenia, które nas zmieniają. Choćby na moment. Sprawiające, że nie ważne czy jesteś za Platformą Obywatelską, czy Prawem i Sprawiedliwością. Czy byłeś w „Solidarności”, czy w KC PZPR. Czy jesteś zatwardziałym ateistą, czy gorliwym katolikiem. I to jest fenomen takich chwil. Szkoda, że tak rzadki fenomen.

Podobnie jest z reprezentacją Polski. Można ją lubić lub nie. Można cenić Franciszka Smudę lub nim gardzić. Można wierzyć w naszych zawodników lub odsądzać ich od czci i wiary. Fakty są jednak takie, że to nasza kadra, innej nie mamy. I mieć nie będziemy. Przynajmniej na razie.

Nie mam na myśli ślepego uwielbienia, bowiem zdrowy rozsądek i konstruktywna krytyka są zawsze potrzebne. Jednak zamiast krytykować i się obrażać, co jest od dawna naszą polską specjalnością, wspierajmy ich w takich chwilach jak środowy mecz z Portugalią. Bowiem, co to za stadion, nawet najnowocześniejszy i najefektowniejszy, jeśli jest na nim cicho jak w grobie?

"Człowiek rośnie w grze o wielkie cele" - Friedrich Schiller "Osiąga się triumf przez zwalczanie trudności" - Victor Marie Hugo "Fortuna boi się odważnych i uciska bojaźliwych" - Seneka Młodszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości