widok na region winiarski :)
widok na region winiarski :)
dry dry
1842
BLOG

Moje Węgry - wino i potrawy regionalne...

dry dry Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 37

 

Idzie ostatni ciepły weekend tego roku, więc zebrało mi się na wspominki wakacyjne. Malutką część urlopu spędziłem jak zwykle u przyjaciela w Nyul na degustacji win, mieszaniu i zabawie z potrawami do różnych odmian tego szlachetnego trunku. Uprawy i piwniczka Tibora leżą w jednym z najstarszych regionów winnych tej okolicy: Pannonhalma. Winniczka znajduje się na pobliskiej górce, jest podzielona na kilka sekcji w zależności od rosnącej winorośli. Do „Chateau” wiedzie drewniana brama. Podłoże jest tu lessowe, a winorośl zawdzięcza swoją dosyć bogatą nutę mineralizacji łupkom lessowym. Tibor bawi się wytwarzaniem różnych win od ponad dziesięciu lat i jest już dostrzeganym producentem regionalnym, wytwarzającym wina (i palinkę też) według starych, naturalnych i ekologicznych receptur. Wina jego były już kilkakrotnie nagradzane na regionalnych konkursach. Oczywiście skłamałbym mówiąc, ze jest to wyrób na równi z renomowanymi winnicami europejskich regionów ościennych, jednak ważne jest staranie, miejsce, atmosfera i chęci aby stworzyć coś unikalnego i niezapomnianego. A wiadomo, że co najlepsze nie zrodzi się z dnia na dzień i na kamieniu, a potrzeba na to wręcz pokoleń starań. Nowe pokolenie już dorasta i wdraża się w ten biznes, ku uciesze nie tylko rodziców, lecz także i przyjaciół. Atmosfera jest zawsze niezwykła, ponieważ szykujemy się do tego wyjazdu zawsze specjalnie.
Po przyjeździe na miejsce witamy się długo, rozmawiając o dzieciach, sukcesach zawodowych, specjalnych potrawach szykowanych na nasz przyjazd i degustacji ostatnich i poprzednich roczników. Potem zaczynamy lokować się w pokojach po wypiciu powitalnej palinki, oczywiście własnego wyrobu. Dalej po rozlokowaniu się w pokojach zaczynamy ucztować. Obżarstwo przeplatane śpiewem i tańcami, jak również degustacją trunków trwa do białego rana niemal codziennie. Tibor zawsze przychodzi z czymś smakowitym i rekomenduje swoje potrawy wraz z  winami odpowiednio dobranymi do swoich potraw. Możemy sobie wybrać właściwe rozwiązanie według gustu. Zwykle potrawy są komponowane z kilku mięs w specjalnym sosie na bazie win, które przygotowuje szef kuchni, czyli Tibor i które podawane są z różnymi warzywami - przykładowo z gotowaną czerwona kapusta z cynamonem (chyba cynamon jest jednak z importu), czy opiekane ziemniaki z rozmarynem, czy papryką Wszystkie produkty od najdrobniejszych przypraw po mięsiwa i trunki pochodzą z tej okolicy, a  wszystko robione jest przez gospodarzy i ich pomocników własnymi rękami .  Potrawy są spore i wymagają długiego biesiadowania połączonego z jakimś ruchem, a najczęściej są to tańce, czy nocne spacery po alei winnych piwniczek. Alejka ta jest drogą od miasteczka Nyul w górę, gdzie mieszczą się ekskluzywne domy letnie i pensjionaty, wydrążona jest  w lessowym podłożu. Po obu stronach alei znajdują się piwniczki. Historia tych starych i pozornie zaniedbanych sięga jeszcze  C.K. Austro-Węgier. Niektóre zostały niestety przebudowane w latach 60tych, a jeszcze inne współcześnie. Stanowią prawdziwy koloryt tego miejsca. Mam na szczęście zdjęcie zrobione przed ostatnimi przebudowami. Kilka z tych piwniczek należy do Tibora, który składuje tam swe zacne trunki. Jeden z moich przyjaciół podsumował to najtrafniej jako całokształt: „orgasmus gastronomicus”!
 Najważniejszą jednak formą ruchu i dostępną w tym miejscu jest oczywiście taniec. Do tańca gra miejscowa cygańska kapela, którą spotykamy tu od lat. Najważniejszym tańcem jest oczywiście czardasz, lecz repertuar naszych grajków jest bardzo szeroki: był i Chopin, a nawet „Szła dzieweczka do laseczka” i oczywiście współczesne hity.
 Oczywiście gwoździem programu jest dobór win do potraw i degustacja produktów Tibora. Wśród białych win najbardziej lubiłem w tym roku Savignone Blanc, Pinot Grigio, a z czerwonych najlepsze okazało się Cabernet Franc . To ostatnie jest winem odpornym na zmienne warunki atmosferyczne i stanowi dodatek „ratunkowy” wielu komponowanych win. Oczywiście lepiej na razie udają się wina różowe, jako dojrzewające krócej, czy białe, mniej wymagające.Wszystkie wina mają swoje nazwy i określone roczniki,  jak w szacownych winnicach Bordeaux czy Rioja. Cała geografia smaku zmienia się jednak do potraw i to jest to o co w tym chodzi. Ważną sprawą jest też oczywiście deser.  Krem z kasztanów z tokajem Chateau Dereszla 5 putonyi co namjniej 15-letni… niebo, po prostu niebo. Ważna jest ta „regionalność” stanowiąca drogowskaz dla rozwoju turystyki i u nas (raz spotkałem podobne miejsce w Polsce, oparte na regionalizmie, jednak nie tak prymitywnie jak namolna „góralszczyzna”, niestety upadło po rozejściu się właścicieli, a było to tez miejsce magiczne).
Kolejnym ważnym punktem programu jest obserwacja sierpniowego nieba w poszukiwaniu satelit i Perseidów, czyli mówiąc inaczej i po ludzku - spadajacych gwiazd. Leży sie na kocu na górze nieopodal winnicy, słucha cykad popijając wineczko deserowe w niewielkich ilosciach i przygotowujemy sie do odpoczynku. Ech te cykady...Młodzież dba o latarki na powrót, a starsi o trunek w jedną stronę... Wtedy też opowoiada sie kawały. Jest pięknie patrząc na usiane gwiazdami niebo. Mapa nieba jest jednak nieco inna niż w Warszawie, w końcu jest to niemal południe Europy... 
Rano basen, wycieczka do pobliskich miasteczek, czy nad Balaton i znów to samo: wino, tańce, jedzenie… Z każdym naszym przyjazdem spotykamy te same twarze z Włoch, Austrii, Holandii i Niemiec, co wygląda niemal tak, jak byśmy się umawiali. Za każdym przyjazdem też czeka nas jakaś nowa potrawa, czy nowy smak i jest coś nowego w hotelu. Tym razem była to powiększona restauracja i nowe skrzydło hotelowe. Z potraw pojawiła się jagnięcina, a z gości rodzina Polaków z Wrocławia. Na te kilka dni zawieszam moje wegetariańskie przyzwyczajenia…Uważam, że warto, ponieważ smaki są rzeczywiście niezwykłe i niepowtarzalne. Specjalnej uwagi są potrawy nadzorowane przez mamę szefowej. Starsza pani specjalizuje się w gulaszach. Jakaż to jest potrawa w tym wykonaniu…a jeszcze z domowa papryka specjalnie przygotowana…aromat tej papryki utartej z miodem śni mi się po nocach nadal, a jej zapach zamknięty w przywiezionej puszcze powoduje u mnie ślinotok nawet jak myślę o tym…
Szykujemy spotkanie z przyjaciółmi na które przygotujemy potrawy z przywiezionych produktów, w tym wina. Ciekawe, czy uda nam się choć na moment przywrócić te atmosferę…a powtórzymy całą kulinarną podróż  znów za rok… Tak, to zdecydowanie moje miejsce, gdzie rozglądam się za jakąś działeczka na emeryturę. Żeby ten język był tylko jakiś prostszy i bardziej zrozumiały…A więc -  Viszontlátásra!
 
Inne moje wpisy na temat Węgier: Pannonhalma, wielki symbol węgierskiej kultury . A drugi -  o Gyor...
 

Zobacz galerię zdjęć:

na wieży widokowej niedaleko winnic...
na wieży widokowej niedaleko winnic... a tam daleko powinein być Balaton i Pannonhalma... prawdziwy zabytek, początek XIXw. winna alejka, widok z 2002 jak byłem tu po raz pierwszy... ta piwniczka pozostała nie tknieta...a co jest  wśrodku??? to pokaże następne foto! ta jest pusta...poza 1 beką(wsunąłem dłoń z aparacikiem do wewnątrz i cyknąłem z fleszem, sam byłem ciekaw, co pokażą ciemności i inna "zwiedzana nocą podczas obżarstwa... hmmm...w kolejnej coś zalega... kolejna zagubiona piwniczka... a w 3...NIESPODZIANKA! aleja po renowacji - widok z sierpnia 2011. Po lewej i na końcu po prawej piwniczki Tibiego tu zaczyna sie "teren" Tibiego, powyżej na górze lessowej skarpy - Szel Fiai Fogado Brama do Chateau.... główna aleja winnicy co my tu mamy...Cabernet Franc tak sobie błądzę po wzgórzu... co my tu mamy...chardonay trochę dalej od głównej alei zgubić się można choć to nie Francja :) a tu produkuje się wina... i sama produkcja... a te beki wtoczymy do środka a tu dojrzewa wino: magia dębowych beczek działa... jest co degustować za parę lat...fot. Marta Bednarczyk piwniczka jest dosyć długa, zdaje sie, ze wgryza sie pod działkę sąsiada...:))) fot. Marta Bednarczyk element dekoru na końcu...in vinum veritas... wychodzimy na spacer...za dużo żarcia... po sąsiedzku sporo pieknych domostw odrestaurowanych w stylu chłopów Reymonta... coraz ciekawiej... biedy tu nie ma...w końcu Austria blisko... a to do kupienia... i swawole solówka... a to już deser..nareszcie, ponieważ fotograf juz źle widzi - było pite :) nowe pokolenie pasjonatów regionalnej sztuki kulinarnej powoli dorasta... i wieczór jakoś idzie... basen z rana oczyszcza umysł i organizm...
dry
O mnie dry

"Nothing in the World is so powerful as an idea. A good idea never dies and never causes changing its form of life". Frank Lloyd Wright.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości