dylandog dylandog
520
BLOG

Śmieszność Marka A. Cichockiego

dylandog dylandog Polityka Obserwuj notkę 4

Ekscytacja tekstem Marka A. Cichockiego. Z Wyborczą na czele, która określa tę bzdurną notkę wręcz mianem "manifestu". No to przeczytałem ten "manifest" dwa razy i nic w nim ciekawego nie widzę. Po prostu komentarz do przepychanek personalnych w PiS-ie czy wokół PiS-u. Zwyczajna polska polityka, która sprowadza się przecież prawie wyłącznie do kwestii personalnych, czyli do walki o lepszą pozycję do okradania podatników. Ale skoro tyle osób chce traktować tekst Cichockiego poważnie, to spróbujmy.

Pisze pan Cichocki o spuściźnie Lecha Kaczyńskiego i wymienia najpierw Muzeum Powstania Warszawskiego i Centrum Nauki Kopernik. No, to jest rzeczywiście piękna spuścizna! Brawo, Panie Cichocki! Szczególnie w tym smutnym, prowincjonalnym kraju, który nie ma ani sprawnej policji, ani dobrze funkcjonujących sądów, ani porządnych dróg. Czy w takim kraju budowa muzeów powinna być priorytetem? Wydaje się, w perspektywie tego co pisze Cichocki, że spuścizna tragicznie zmarłego prezydenta polega przede wszystkim na tym, że załatwił grupie znajomych intelektualistów posady. A do tego szacunku mieć nie można.

Dalej pojawia się polityka wschodnia. No to raz jeszcze w ten sam deseń. Kraj bez profesjonalnej i dobrze wyposażonej armii; kraj, w którym przedsiębiorca prześladowany jest biurokratycznie na każdym kroku; kraj w którym odbiera się ludziom ponad połowę tego co wypracują, żeby wykarmić armię urzędniczych darmozjadów. I w takim kraju najważniejsze okazuje się wymachiwanie szabelką za wschodnią granicą?! Doceniam wizytę w Gruzji, ale na Boga, zachowajmy proporcje! To żadna spuścizna, bo długofalowa pozycja Polski na arenie międzynarodowej nie zależy od takich jednorazowych akcji, ale od siły naszej gospodarki. Gospodarki, dla której Prezydent Kaczyński nie zrobił nic.

No i na koniec mantra naszych rodzimych "konserwatystów", czyli to marzenie o Polsce "podmiotowej, samoświadomej i nowoczesnej". To jest oczywiście marzenie podobnie konkretne jak marzenie socjaldemokratów o "sprawiedliwości społecznej". W obu przypadkach sprowadza się ostatecznie do tego, żeby obsadzić kolesiami stanowiska z których definiuje się czym jest ta podmiotowość, samoświadomość czy sprawiedliwość. Mogą być to posady poselskie, muzealnicze czy też posady różnych "doradców", którzy za sowite wynagrodzenie z pieniędzy podatnika sączą do ucha rządzących zgrabne słówka o Polsce Wielkiej, o Polsce Podmiotowej, o Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.

dylandog
O mnie dylandog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka