Jeszcze o lemingach.
Według mnie, leming to stan umysłu, a nie popieranie konkretnej ideologii.
Leming nie myśli, tylko łyka absolutnie bezkrytycznie czyjeś poglądy, traktuje je jako własne i nie dopuszcza do siebie żadnych wątpliwości.
Leming jest nietolerancyjny i nienawidzi wszystkich, którzy myślą inaczej, niż on.
Leming reaguje agresywnie na wszelkie próby dyskusji o jego poglądach.
Leming może być fanatykiem PO, PiS-u, RP, antyklerykalizmu, komunizmu, feminizmu czy czego tam jeszcze.
Leming może też być zwolennikiem kilku naraz opcji politycznych, to mu nie przeszkadza być lemingiem, po prostu tworzy swój własny zlepek religijny i tylko w niego wierzy; na przykład leming kochający premiera i podziwiający jednocześnie Palikota. Albo leming kochający Kaczyńskiego i nie lubiący Radia Maryja.
Leming może mieć IQ poniżej 100, ale może też mieć powyżej 140. Inteligencja i wykształcenie nie mają nic wspólnego z lemingozą.
Wszystkie lemingi, obojętnie jakiej opcji, solidarnie nienawidzą ludzi myślących samodzielnie, nie opowiadających się jednoznacznie po stronie żadnej ideologii, starających się być obiektywnymi.
Lemingiem jest więc każdy, kto będzie twierdził, że w 100% nie mam racji i nie będzie chciał podjąc rzeczowej dyskusji w sprawie mojej definicji, tylko zacznie po mnie jechać ad personam. Bo to właśnie robią lemingi zawsze – nie dyskutują, tylko obrzucają błotem.