Spędziłem ostatnio kilka godzin na czytaniu różnych notek o katastrofie Smoleńskiej.
W końcu, zmęczony, stwierdziłem, że w rzeczywistości marnuję czas.
Jak już kiedyś stwierdziłem, nigdy nie dowiemy się, co było przyczyną katastrofy. Zwyczajnie dlatego, że nikt jej tak na serio i profesjonalnie nie starał się wyjaśnić. Wszelkie trudy komisji Macierewicza to musztarda po obiedzie, bo jego komisja rozwiązuje równanie z siedmioma niewiadomymi, mając tylko trzy dane, że użyję tu matematycznego porównania, tak więc rozwiązanie tego zadania jest po prostu niemożliwe.
Już wyjaśniam, dlaczego.
Po pierwsze, tragedia wydarzyła się na terytorium Rosji, a Rosjanie będą zawsze mataczyć w takich sprawach ze strachu, że popełnili jakiś błąd i zostaną obarczeni jakąś, najmniejszą nawet, winą. Tak więc szybko zaczęli mataczyć i niszczyć dowody, żeby czasem nie wyszło na jaw, jaki u nich [autocenzura] dom publiczny.
Po drugie, nasz rząd wpadł w panikę i wszyscy politycy zaczęli myśleć o kryciu własnej pupy, bo przecież dobrze wiedzieli, że z organizacją lotów VIP-owskich, szkoleniem załóg i sprzętem, to u nas podobny dom, jak u Rosjan. Tak więc nie mieli czasu na obmyślanie badania katastrofy i zdali się na Rosjan, a ci – patrz wyżej.
Po trzecie, mnóstwo domorosłych ekspertów po różnych telewizjach, gazetach i blogach tak zamąciło sprawę, tak kłócą się między sobą i tak skupiają uwagę ludzi na nieistotnych szczegółach, że prawdziwy kontekst tej tragedii został przysypany górą nieistotnej śmieciowej informacji.
Zauważcie drodzy moi, że większość kłótni pomiędzy blogerami koncentruje się na szczegółach typu – czy brzoza złamała skrzydło, czy skrzydło brzozę. Na S24 toczą się całe boje, co było mocniejsze.
A przecież to nie ma znaczenia.
Znaczenie ma odpowiedź na pytanie, – dlaczego ten samolot znalazł się tak nisko nad ziemią?
I, tak jak wyżej napisałem, tego się nigdy nie dowiemy, bo żadnej kooperacji z Rosjanami nie ma, a bez ich szczerości i otwartości nie będzie możliwe 100% stwierdzenie, co było przyczyną zejścia samolotu tak niebezpiecznie nisko.
A skoro nie będzie absolutnej pewności, to jałowe, acz gorące, dyskusje będą się toczyć jeszcze długo.
Jednak ja chciałbym poznać prawdę zanim odejdę w zaświaty.
