Kilka dni temu nasz szanowny Prezydent wymyślił sobie swoją własną tarczę antyrakietową i przez kilka dni huczało w Internecie.
Aż się zezłościłem i napisałem notkę, żeby blogerzy dali już sobie spokój – Prezydent coś tam chlapnął bezmyślnie, bo coś tam kiedyś słyszał o jakiejś tarczy, a tu wszyscy go biorą serio. A całą wypowiedź Naczelnika Polskich Sił Zbrojnych można było skwitować krótkim – oj tam, oj tam, bo na tyle tylko zasługuje. Ale, że mam powolny Internet, to się notka nie załadowała i trudno, myślę sobie, nie będę następnych pięciu minut marnował na trivia bula®.
A tu dzisiaj znowu Prezydent przy okazji Święta Żołnierza wali oczywistą oczywistość o zbyt dużym procencie generała na głowę żołnierza, że się tak ekonomicznie nieładnie wyrażę, po czym wręcza buławy kolejnym dziewięciu „wodzom”, jak to sam ładnie określił.
No, więc jak, Naczelniku drogi – nie lepiej było nie zwiększać populacji generalskiej, a w zamian coś mądrego powiedzieć, żeby może, kto po rozum do głowy poszedł i raczej „Indian” ilość zwiększył?
No, bo tak, to Naczelnik raczej na hipokrytę wychodzi, i żadne poetyckie teksty o wodzach i Indianach tego nie zamaskują.
