dziaberlak dziaberlak
95
BLOG

jejcer hore red. Ziemkiewicza

dziaberlak dziaberlak Polityka Obserwuj notkę 2

 

W potocznym rozumieniu oraz w rozumieniu co niektórych członków dziennikarskiego cechu, zawód redaktora jest usytuowany jakby powyżej pewnej średniej wyznaczanej przez społeczeństwo. Chodzi w domyśle oczywiście o średnią intelektualną, o poziom kultury osobistej oraz o poziom wiedzy. Oczywiście czasem ktoś wpada w śmieszność, tak jak pewien dziennikarz który próbował stworzyć portal dla ludzi elitarnych. Z aktualnego dostępu do strony można wywnioskować, że pomysł raczej nie wszedł w życie.

 

W ogóle słowo elita nabrało w zeszłym dziesięcioleciu jakiegoś mistycznego znaczenia, zaś przez ostatnie dwa lata próbowano je łączyć ze słowem układ, przy okazji promując nową – elitę. Nowa – elita w domyśle miała zastąpić elitę samą w sobie, stając się elitą jedyną. Takie przeniesienie myśli Vilfredo Paredo na grunt dziennikarsko – obyczajowy. Wszak w dużej mierze nie chodziło tu o krążenie elity politycznej (trudno mówić o kreowaniu nowej jakości z polityków mających za sobą co najmniej dwie różne partie polityczne na koncie wcześniej), lecz o stworzenie nowego wydania „autorytetów”. Jak wiemy stare autorytety, według tych kreowanych na nowe autorytety, były złe, przeniknęły jakimś smrodem postkomunizmu. Nowe miały być lepsze, bardziej moralne i zapewne genetycznie patriotyczne.

 

I tak wypromowano w nowej TVP dziennikarzy mających zająć naczelne miejsca w nowym układzie sił, przejęto radia, utrwalono sojusz z Ojcem Rydzykiem. Wszystko szło pięknie, aż do czasu kiedy zaczęto się zastanawiać co by tu uczynić z niewygodnymi partnerami politycznymi. I wtedy zaczął się upadek.

 

Nas jednak interesuje coś zupełnie odmiennego, wręcz bardziej ludzkiego aniżeli polityka. Oto bowiem jakaś grupa ludzi zaczęła sobie przypisywać moralność lepszą od kolegów po fachu. Wiadomo, z moralizatorskiego punktu widzenia najczęściej występowały dwa ugrupowania przeciwne – obóz Gazety Wyborczej i obóz Radia Maryja. Obydwa obozy miały ten sam problem, czyli brak legitymacji do bycia autorytetami moralnymi. Nowa grupa, do której zalicza się m.in. redaktor Ziemkiewicz, swój autorytet próbowała budować na totalnej krytyce tego co było i realizowaniu swojej wizji mediów w telewizji publicznej.

 

Jeszcze dzisiaj wystąpiłem z pewnego rodzaju obraną redaktora Warzechy w komentarzu do posta Galopującego Majora, przy okazji broniąc również redaktora Ziemkiewicza. Jednak przypomniałem sobie pewną książkę wydaną przez redaktora Wildsteina, również wpisującego się w nurt nowej elity. Mam tu na myśli „Dolinę Nicości”, swego czasu wielki hit na Salon24. Książka jak to książka, warsztat pisarski był, pomysł na fabułę również, według mnie zabrakło tylko dobrze zbudowanej narracji. Wszystko wydawało się być takie trochę sztuczne, choć nie powiedziałbym, że nierealne. Jednak pamiętam, że redaktor Ziemkiewicz pozytywnie zrecenzował książkę. Teraz zapewne zapytacie się, co ma piernik do wiatraka? Dużo.

 

Książka Wildsteina pokazuje stare elity jako te, które są przesiąknięte językiem nienawiści. Wulgarne, obrzydliwe, obleśne. Trudno dobrać słowa, które byłyby nieodpowiednie. Wildstein tworzy klimat zniszczonego świata, zrujnowanego moralnie, napawającego odrazą. Człowiek u Wildsteina zaginął, na jego miejsce wszedł człowiek z małej c, którego postępowaniem kieruje jejcer hore i którego postępowanie objawia się w jejcer hara. Człowiek upadły, którego nic nie zbawi, bo od zbawienia sam odstąpił. I jedną z cech przypisywanych owemu człowiekowi, obok złej natury, tak aby podkreślić to zło, jest właśnie język wulgarny, przesiąknięty do cna przekleństwami.

 

Nie będę hipokrytą, który potępia kogokolwiek za przeklinanie, jednak jeśli przypisujemy jakąś cechę jakiemuś nurtowi w jakiejś rzeczywistości, musimy brać za to odpowiedzialność. Jeśli kreujemy wroga, wroga z pewnymi przymiotami, albo ktoś go kreuje a my to popieramy bo wpisujemy się w ten sam nurt, to musimy być ostrożni. O ile nie uważam za nic zdrożnego to, co powiedział redaktor Ziemkiewicz, to uważam to za przejaw owej Michnikowszczyzny z którą redaktor tak walczy. Michnikowszczyzny w Wildsteinowskim wydaniu, pełnej niedomówień i śmiechów uzupełnionych ujadaniem. I tylko właściwie dlatego mam pretensje do redaktora Ziemkiewicza. Jest bowiem takie powiedzenie, bardzo mądre. Nie szukaj drzazgi w oku swego brata, jeśli nie dostrzegasz belki w oku swoim. Mogłem je trochę zniekształcić, ale sens zachowałem. Tak więc redaktorze Ziemkiewicz, jeśli czynisz z siebie jakiś nowy rodzaj inteligenta, odmienny od Michnikowskiej braci, to staraj się zachowywać odmiennie, zachowywać tak jak to by wynikało z Twoich poglądów, Twoich przekonań panie redaktorze. Albo nie pouczaj i nie krytykuj. Bo wbrew temu co twierdzą niektórzy, nie ma na ziemi świętych. Każdy na swój sposób grzeszy.

dziaberlak
O mnie dziaberlak

"O strzeż się, synu, Dziaberłaka! Łap pazurzastych, zębnej paszczy!" Nie, to nie o mnie. Niestety.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka