Najbardziej ekscytującym tematem dnia jest to, czy minister Kempa kłamała na temat swojego wykształcenia. Wszak skończyła prawo administracyjne (tak, istniał taki kierunek na Uniwersytecie Wrocławskim i minister nie kłamie w tym aspekcie) ale czy to daje jej prawo mówić o sobie per „prawnik”? Nie wiem, trudno powiedzieć. Z punktu widzenia prawa polskiego nie do końca, ale pewnie pani minister lepiej zna prawo niż niejeden absolwent prawa (to akurat trudne nie jest). Ale czy to jest w gruncie rzeczy istotne?
To co mnie intryguje to nie wykształcenie minister Kempy, lecz to, czemu setki tysięcy ludzi, może nawet miliony, żyją życiem kogo innego, myślą mózgiem kogoś innego i w końcu ekscytują się na dźwięk słów jakiegoś wyimaginowanego autorytetu, lub wręcz przeciwnie – anty autorytetu. Wystarczy Korwin-Mikke i nie trzeba mieć własnych poglądów gospodarczych. Wszak wiadomo, skoro Korwin mówi, że prywatyzacja służby zdrowia to najlepsze wyjście z sytuacji, to tak jest. Czasem, dyskutując z takimi osoba, łapię się na tym, że one do końca nie wiedzą, czym jest w swojej istocie prywatyzacja, czym są przekształcenia własnościowe, jak działają mechanizmy, jak później wygląda zarządzanie pieniędzmi. Nie mają pojęcia na jakiej zasadzie działa ZUS. Ale działa źle – tato, bo Korwin powiedział.
I tak jest z każdą dziedziną życia. Homoseksualiści są źli, bo... (tutaj nie oczekujmy żadnego głębokiego uzasadnienia) X tak powiedział. A czemu tak powiedział? Do końca nie wiadomo. Mówił coś o prawach natury. Czym są prawa natury? No, a czy to ważne? Ważne, że według tych praw homoseksualizm jest zły! No dobrze, a czemu Cię interesuje, do czego ktoś używa swojego tyłka? Bo to ważne, on łamie prawa natury! A czemu? Bo X tak powiedział. I wkoło to samo, i wkoło jest wesoło. Zero myśli własnych.
Czytając blogi na Salonie, często odnoszę wrażenie, że blogerzy są tylko garstką biografów, dzielnie zapisujących słowa swych idoli, ekscytujących się nimi, podziwiających ich, a sami nic w kierunku o którym piszą nie robią. To taka norma, nie tylko na Salonie. Tak jest wszędzie. Z jednej strony wielkie oburzenie, że demokracja to casting, a z drugiej traktowanie swych bohaterów jak jakieś gwiazdy w połączeniu z jasnowidzami. Tak, bo Korwin, bo Kaczyński, bo Tusk, oni wszyscy wiedzą lepiej. Od kogo? Od blogera. Od autora tekstu. Od każdego.
Ludzie przestali myśleć. Myślą za nich politycy. I to właśnie jest przerażające.