LESZKA MILLERA ZEMSTA PO LATACH
Leszek Miller najwyraźniej podziela opinię, że zemsta to danie, które najlepiej smakuje na zimno. Jako członek sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej bardzo chce przesłuchać Zbigniewa Ziobrę. Dawno, dawno temu, gdy Rywin przyszedł do Michnika, sejmowe komisje śledcze nie były jeszcze kpiną z prawa i zdrowego rozsądku a Ziobro był jeszcze młodym, dobrze zapowiadającym się politykiem Prawa i Sprawiedliwości, kanclerz Miller przeżył kilka przykrych momentów zeznając jako świadek przed komisją powołaną do wyjaśnienia afery Rywina. Teraz w rewanżu planuje przeczołgać przed komisją Ziobrę. A że zarzuty o naruszenie Konstytucji są wzięte z…., to znaczy, chciałem napisać, wyssane z palca? Ważne, że role się odwróciły i tym razem to Miller będzie przesłuchiwał zza komisyjnego stołu z zielonym suknem. Ciekawe, czy już przećwiczył przed lustrem jadowite uśmieszki i złośliwo-szydercze bon – moty. W końcu czekał na tę chwilę długie lata.
Ziobro, któremu nieśpieszno do dania Millerowi tej satysfakcji, broni się niestety dość głupawo, wzywając do odtajnienia posiedzenia komisji. Oczywiście posiedzenie powinno być jawne, ale ustawa mówi, że ma być właśnie niejawne. Twarde prawo, ale prawo, mówili kiedyś Rzymianie. W Polsce należałoby raczej mówić: głupie prawo ale prawo, taka wersja bardziej odpowiada miejscowej specyfice legislacyjnej. No, ale skoro ustawa mówi, że ma być tajnie, to nawet Miller tego nie zmieni, choć pewnie by chciał, żeby poniżanie Ziobry transmitowały wszystkie telewizje.
Przy okazji lider Solidarnej Polski pokazał, że choć od czasu komisji Rywina przybyło mu lat, to rozumu już niekonieczne, bo nie dość, że dał się przyłapać na nieznajomości prawa, to jeszcze wzywał publicznie Millera, by ten okazał się mężczyzną i nie bał się odtajnienia posiedzenia. Miller od lat jest znany z wątpliwej jakości bon – motów z podtekstem seksualnym. Jego powiedzonka balansują zwykle na granicy chamstwa, choć raczej jej nie przekraczają. Najwyraźniej elektorat SLD lubi takie poczucie humoru, połączone zwykle z cynicznym uśmieszkiem. Dlaczego Ziobro dobrowolnie wchodzi na teren, po którym Miller hula od lat i na którym nie ma on konkurencji? Czy Ziobro chce się z Millerem ścigać na cynizm i grubiaństwo? Moim zdaniem to błąd, bo w tej konkurencji z szefem SLD nie wygra, a tylko zrazi do siebie tych wyborców, którzy mu jeszcze pozostali.