Co roku pierwszego sierpnia widać, że znak Polski Walczącej staje się ważnym symbolem dla coraz większej liczby Polaków. Prawdziwe symbole, prawdziwi bohaterowie odzyskują należne im miejsce w przestrzeni publicznej. To trochę tak, jakby z wolna pękała jakaś ohyda, od lat zastygła skorupa, spod której coraz wyraźniej widać prawdziwą Polskę, która nie wstydzi się swoich bohaterów i siebie samej.
Znak Polski Walczącej widać było 1 sierpnia 2013 roku w wielu miejscach Warszawy, na murach, plakatach, transparentach. Od kilku lat ten symbol znajduje się również na szczycie Kopca Powstania Warszawskiego na Czerniakowie. Ale mi się marzy, by kiedyś w centrum Warszawy, zamiast Pałacu Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina, wznosiły się na przykład dwie bliźniacze Wieże Wolności i Solidarności, z wkomponowanym w nie, widocznym z daleka symbolem Polski Walczącej.
A skoro już zacząłem pisać o marzeniach, to – dlaczego nie? – puszczam wodze fantazji i w drogę!
Marzy mi się Warszawa:
- bez pomników najeźdźców, zdrajców i renegatów, za to z pomnikami rotmistrza Pileckiego, Polaków ratujących Żydów w czasie wojny i pomnik Lecha Kaczyńskiego przed Pałacem Prezydenckim.
- w której każde miejsce, gdzie w czasie wojny rozstrzeliwano Polaków, jest oznaczone widocznymi tablicami informującymi w kilku językach, że sprawcami tych zbrodni byli Niemcy, a nie hitlerowcy czy naziści z kosmosu.
- w której Świątynia Opatrzności Bożej znajduje się w ścisłym centrum miasta, a nie na jego peryferiach. I bardziej przypomina katedrę św. Pawła w Londynie niż wyciskarkę do cytryn.
Marzy mi się Muzeum II Wojny Światowej, które jasno pokazuje, to był bohaterem, a kto zbrodniarzem, kto katem, a kto ofiarą.
Marzy mi się rządowa komisja, która przeprowadzi rzetelne śledztwo w sprawie Jedwabnego, nakaże wznowienie prac archeologicznych i ekshumacyjnych i ustali dokładny przebieg zdarzeń.
Marzy mi się, by porównując bilans dokonań II RP i III RP nie musieć się wstydzić.
Marzy mi się, by móc zgodnie z prawdą powiedzieć, że Ziemie Odzyskane rozwijają się nie gorzej, iż gdyby wciąż pozostawały w granicach Niemiec.
Marzy mi się państwo polskie:
- które pamięta o Polakach na Wschodzie i które – skoro musiało ich pozostawić poza swoimi granicami – przynajmniej umożliwia każdemu rodakowi ze Wschodu, kto wyrazi taką chęć, przyjazd do kraju i pomaga w rozpoczęciu nowego życia.
- które ściga na całym świecie media mówiące o „polskich obozach zagłady” lub sugerujące współudział Polaków w holokauście, nie żałuje pieniędzy na najlepsze międzynarodowe kancelarie i które oszczerców puszcza z torbami.
- które prowadzi aktywną politykę historyczną i finansuje filmy z gwiazdorską obsadą opowiadające o kartach naszej historii, z których możemy być dumni.
Tak sobie marzę, a sierpniowe słońce świeci jak 69 lat temu.