Wszycy "antypisowcy" powtarzają do "pisowców" - "nie podniecajcie się, to tylko jeden sondaż". Jeśli tak, to może warto zadać następujące pytanie prorządowych akolitom - "skoro to TYLKO jeden sondaż, to dlaczego taka panika na salonach władzy".
Jacek Żakowski mówi, że "powiało grozą". Prof. Hartman - z desperacją - wzywa na Twitterze do czynu Donalda Tuska. Cały kwiat publicystyki mainstreamowej radzi premierowi jak wyjść z tego impasu. Redaktor Sekielski w TOK FM układa listy ministrów do wywałki. Redaktor Kolenda-Zalewska powtarza banalne diagnozy i równie oklepane recepty. Prof. Markowski mówi, że PIS może wygrać. Prof. Czapiewski przypomina, że on kiedyś mówił, że restauracja Kaczora jest możliwa (choć ja pamietam, że mówł także rzeczy dokładanie odwrotne).
Wszyscy zgodnym chórkiem mówią, że TO CO PRAWDA tylko JEDEN SONDAŻ ale...
No właśnie.
Skoro to tylko jeden sondaż, to skąd te przerażenie na zastygłych twarzach z okolic partii miłości?
Skoro to tylko jeden sondaż, to czemu premier do dzisiaj siedział w szafie?
Skoro to tylko jeden sondaż, to skąd te dyskusje w każdym studio - i to już od ładnych kilku dni?
***
Może to tylko jeden sondaż, ale jeśli to nie jest jeszcze początek końca to może chociaż - powtórzmy bodajże za Churchilem - koniec początku?