Kiedy ksiądz profesor Józef Tischner pisał teksty Etyki Solidarności, wydawało się nam wszystkim, że jesteśmy monolitem. Polacy (nawet gdy byli Japończykami – jak najbardziej egzotyczny działacz związkowy śp. Yoshiho Umeda) stali razem i siłą ich jedności była Solidarność. Solidarność przez duże i przez Male „S”. Jakże szokująco wielu ówczesnym słuchaczom wydawało się, że autor mówił wtedy także o zdradzie.
Przeciwieństwem wierności jest właśnie zdrada. Trzydzieści dwa lata temu profesor z Łopusznej pisał o różnych formach zdrady: donosicielstwie, odmowie współpracy, marnotrawieniu cudzego wysiłku czy na nadużywaniu (wypacaniu) cudzych dobrych intencji. Dlatego też lekarstwem na zdradę jest wierność. W Etyce Solidarności czytamy:
„Bądźmy wierni sobie , na przekór donosicielstwu, na przekór zapieraniu się sobie nawzajem, marnotrawstwu pracy jednych przez drugich, nadużyciom pracy, odejdźmy od pracy bez sensu.”
Zatem jak się okazuje jedynym lekarstwem na zdradę jest miłość. Zdrada niszczy nie tylko zdrajcę, tak jak Judasza, niszczy także zdradzanych. Od ciemności zdrady ratunkiem jest tylko jasność miłości. Dzięki niej możemy wytrwać w wierności, dzięki niej możemy po raz kolejny (wydawałoby się ze zupełnie bez sensu) rozpocząć budowę.
Ale do miłości i wierności potrzebna jest prawda.
„Człowiek musi wiedzieć z kim ma do czynienia i o jakie sprawy chodzi. Musi być gotowy pokazać siebie w całej prawdzie.”
Juliusz Gałkowski - historyk sztuki (KUL), publicysta związany z portalami "Aeropag XXI", "Rebelya.pl" oraz miesięcznikiem "Egzorcysta".
