Wczoraj (10 grudnia) na Plac Bołotny w Moskwie wyszły dziesiątki tysięcy ludzi by protestować przeciwko fałszerstwom w ostatnich wyborach do Dumy Państwowej. Podobne manifestacje odbywały się w całej Rosji. To jeszcze nie rewolucja, ale coś się zmieniło – Rosjanie przestali się bać. Widzieliśmy wczoraj największe demonstracje od dekady, a może nawet od upadku Związku Radzieckiego. Pewne jest to, że Rosja nie będzie już taka sama.
- Protesty na Placu Bołotnym w Moskwie - 10 grudnia 2011; autor: Anton Bielickij; źródło: ridus.ru
Rosyjskie społeczeństwo było do tej pory apatyczne i nie interesowało się polityką. Dziś polityka staje się modna, a ludzie chcą protestować – mówi Lilia Szewcowa, ekspertka zajmująca się współczesną Rosją z Centrum Carnegie w Moskwie. Na Plac Bołotny w Moskwie wyszło – według różnych szacunków – od 40 do nawet 100 tysięcy ludzi. Wszyscy domagali się prawa do wolnych wyborów. Ludzie trzymali transparenty z napisami: "nie jesteśmy niemi", "mamy prawo do wolnych wyborów", "Rosja będzie wolna". Wielu z nich podkreślało – nie jesteśmy opozycją, przyszliśmy tu, bo mamy prawo do wolnych wyborów.
Na Bołotnym pojawili się przedstawiciele partii opozycyjnych. Podpisano pięciopunktową deklarację, w której wezwano do:
- natychmiastowego zwolnienia wszystkich zatrzymanych podczas protestów przeciwko fałszerstwom wyborczym;
- unieważnienia wyborów do Dumy Państwowej z 4 grudnia;
- rozpisania nowych wyborów;
- odwołania przewodniczącego Centralnej Komisji Wyborczej Rosji Wladimira Czurowa;
- rejestracji opozycyjnych partii i przyjęcia nowego, demokratycznego prawa wyborczego.
- Plac Bołotny - sobota 10 grudnia 2011; źródło: ridus.ru
Protesty odbywały się wczoraj w całej Rosji – od Kaliningradu po Władywostok. W sumie w ponad 130 rosyjskich miastach. Takiego zrywu Rosja nie pamięta od 11 lat, a może nawet od upadku ZSRR. Dotąd na ulice wychodziła garstka ludzi szybko pacyfikowana przez policję. Od kilku dni na rosyjskie ulice wychodzą setki protestujących, domagając się powtórzenia wyborów. Wielu z nich to ludzie młodzi, którzy mają dość korupcji i fasadowości rosyjskiego państwa. Za wcześnie sądzić, czy w Rosji zaczyna się rewolucja, ale zaszła ważna zmiana – Rosjanie przestali się bać. Wczoraj rano znanyprezenter państwowej telewizji NTV Aleksiej Piwowarow ogłosił, że nie poprowadzi wieczornego wydania serwisu, jeśli nie znajdzie się w nich informacja o protestach.
Manifestacja na Bołotnym zaczęła się od występu grupy Rabfak, która wykonała hit ostatnich dni:Nasz durdom golosujet na Putina (Nasz dom wariatów głosuje na Putina):
Ludzie, którzy szli na Plac Bołotny byli otoczeni policją. Nie było prowokatorów, a policja nie biła manifestujących. Ksenia Basilaszwili napisala na swoim blogu, że dziś na Bołotnym nie było agresji. Znany rosyjski pisarz Borys Akunin przemawiał z trybuny – takiej Moskwy nigdy nie widziałem. Napisał również na swoim blogu, że dzisiejsze wydarzenia to początek zmian … na lepsze. Oby! Wielu z protestujących miało przypięte do ubrań białe wstążki, które stają się symbolem pokojowych manifestacji. Kto wie - może właśnie rozpoczęła się biała rewolucja…