Andrzej de Eckhardtsburg Andrzej de Eckhardtsburg
42
BLOG

TEKST NIEPOPRAWNY......NA SZCZĘŚCIE

Andrzej de Eckhardtsburg Andrzej de Eckhardtsburg Rozmaitości Obserwuj notkę 3

. <Na naszych łamach nie ma miejsca dla antysemityzmu, nacjonalizmu, zaściankowości - ani też dla chamstwa i obscenów. Wszystko to będzie usunięte bez litości.> - wyczytałem  na jednej z ciekawszych a niedawno odkrytych witryn publicystycznych.....

... niby normalne ale co poczać z taką enuncjacją...  nie, żebym nie wierzył, wierzę, i owszem, że wytną co powiedzieli tylko co z tego wynika? że mają rację? dziś? własnie oni? po tylu zawirowaniach dni i lat ostatnich?  wolne żarty... nie trawia antysemitów? ksenofobów też? małomiasteczkowych ciuli??  ale sa tolerancyjni, tak przynajmniej można sadzić z tekstów i postaci na stronie.... to ja proszę  o prawo do tolerancji dla nietolerancji ..... i tyle.... i aż tyle, i tylko, q.... (wyciąc!!!!!) tyle...

...... powiem szczerze - od deklaracji  niebycia nacjonalista, antysemitą, homofobem, antyfeministą, etc., etc., etc, wole zdecydowanie deklarację jakas taką pozytywną bardziej - np. że ktos jest , czy raczej stara sie być racjonalny czy relatywistyczny albo - jak woli -  absolutystyczny w swych ogladach swiata i ludzi..... czemuż ach? ano temuż ach, że coraz mniej wiem, co znaczą te wszystkie nazwy ze słownika dorobku humanistycznego ludzkosci, oprócz kilku całkiem podstawowych. choc i to niekoniecznie.... nie zabijaj? ejże.... a co to znaczy, i kiedy znaczy to co znaczy a kiedy znaczy co innego???  bez sensu? to proszę zrobić sobie prasówkę.... i to z bardzo szacownych tytułów... są na sali pewni treści tego pojecia?  to gratuluję dobrego samopoczucia i współczuję tępoty

..... tak sie bowiem składa, że wszelkie za(ś)wirowania materialne, duchowe czy społeczne  niosa ze soba na ogół przemieszanie  dotychczasowego rozumienia pojęc uznawanych za kardynalne  z wersjami jakby nieco odświeżonymi....co czasem należy też jednak rozumiec  jako odświeżanie patyną  przeszłości... niszczą z trudem wypracowaną przez lata a czasem i wieki jednoznaczność; jednoznaczność tak bardzo demode  na salonach ale tak niezbedną w praktyce.....

.....więc gdy ktos triumfalnie oznajmia, że nie jest nacjonalistą ,czy kimkolwiek innym, kim być jest nieładnie -  zawsze - z głupia frant rzecz jasna i od rzeczy, bo gdzie pieluchom do spraw ważnych - przypomina mi sie biedaczysko dr Spoke i jego rzetelnie gorzkie  "przepraszam" skierowane do Amerykanów po pokiereszowaniu psychiki  kilkudziesieciu pokoleń wychowaniem tzw. bezstresowym.... (ostatnio przypomina mi się też dr Greenspan, z identycznym , tyle, że płaczliwym  przepraszam).....

.... ludzie, ktorzy kategorycznie twierdza, iż są lub nie są jacyś  - "kierunek " bycia jest mało istony -  wydają mi sie dziś, u zarania tzw.  epoki ponowoczesności, szczegolnie mało wiarygodni, choc nie oznacza to podważenia czy negowania ich prywatnie wyznawanych intencji.... traktowanie serio bagażu, jaki swiat doniosł czy raczej dodżwigał do dnia dzisiejszego jest niepoważne.... bo i bagaż miejscami tandetny, miejscami proweniencji jakby watpliwiejącej, ciagle ubezpieczany po najwyzszej stawce i z najwyższą sumą gwarancyjną choć coraz mniej funkcjonalny

"nie jestem nacjonalistą"..... hm... Unia się jakby pruje w fastrygach i szwie głównym, a tu ktos błyska w oczy   takim tekstem.... a co , do licha , znaczy dzis, na ultimo 08.lipca to pojecie????  jezeli ktoś twierdzi, że wie......

"nie jestem homofobem".... tia.... oślizgła arogancka nachalność pederastów i lesbijek wypychajaca ich z prywatności w publiczność.... patrze na to i zastanawiam sie nad nową trescia słowa prozelityzm... i ogladam przerażające programy z mekki tej odmiany stosunków międzygenitalnych, Holandii... programy o cierpieniu, braku pomocy, samotności, wreszcie - wyzwoleniu przez kurację zdecydowanie  odwykową....  czemu mam nie byc homofobem, przynajmniej czemu nie nieco innaczej niż  przedtem ??

......tak można niemal w nieskończonośc, mniej lub bardziej wytwornie lub prostacko...... rzecz w tym, że  aksjologia , rozważana z nieco dłuższej perspektywy czasowej staje sie ogromnie podobna  nauce: też bazuje na paradygmatach ..... i jak w nauce -  jest w aksjologii czas tworzenia paradygmatów i jest czas ich rozpadania się.... poszukiwania nowych desygnatów, eliminacji starych, przechodzenia od arystotelejskiegto  "albo-albo" do weberowskiego "mniej-więcej"..... lub odwrotnie.... to niewatpliwie łamie kanon europejski... przez wieki przyzwyczajano nas, że nauka gubi błędy przez oczyszczenie trywialnie logiczne, promujące tzw. prawdę,  natomiast świat wartości rozwija się  przez gromadzenie i wzbogacanie dorobku, kierujac się szlachetna ideą tolerancji i uznawania wartości odrębnych.... i jedno i drugie okazało sie pomyłka...tyle, że do pomyłki w metodzie naukowej jakoś szybko, po paru klapsach Poppera, Wittgensteina  i innych  przywykliśmy.... być może negatywne skutki praktyczne za bardzo były kosztowne, largo i stricte sensu........

......do pomyłki w metodzie aksjologicznej  przywyknąć nie możemy, ciągle nam sie zdaje, ze humanizm powstanie  przez mnożenie wartości a nie przez ich eliminację... skąd wziął się ten pogląd - samo w sobie jest ciekawą zagadką natury człowieczej ale dlaczego wartości nie miałyby ulegać weryfikacji negatywnej? niech powie, kto odważny.... wiem, piekno swiata być może ucierpi, wolność myśli  i czynów też.... ale może  wzrośnie funkcjonalność struktur społecznych??? może niektóre wartości sa ślepą uliczką w ewolucji całego ich systemu?  wiem, podejmując taki temat ściagamy gradowa chmure duskusji o wolności ale to naprawde nie powód by zamykac oczy na wieloznacznośc aksjomatów etycznych końca  XX wieku

może żyjemy w czasach, w ktorych z mozołem wypracowane paradygmaty aksjologii humanizmu zaczynaja sie rozpadać a pierwszą tego oznaką jest niezbornośc znaczenia poszczególnch ich  składników..... może????  wolne żarty....

....racjonalista z ciągotami etycznymi: czyli relatywizm poznawczy i absolutyzm aksjologiczny - i owszem - w jednym, ale nie wchodzące sobie w paradę... ….zadziwia mnie wszystko, co przedkłada objaw nad przyczynę, akcydens nad atrybut, element nad system, intuicję nad dowód, wiarę nad wyjaśnienie; prowokuje myślenie nie szukające weberowskiej równowagi między tymi (niekiedy pozornymi) przeciwieństwami wizji i koncepcji świata i człowieka...z tego ostatniego zwłaszcza można się domyślić, że sam siebie również prowokuję i zadziwiam nierzadko :cool: …zetkniecie się z tzw. zdrowym rozsądkiem wyzwala we mnie całkowicie niekontrolowane reakcje, grożące śmiercią lub kalectwem... zdrowemu rozsądkowi ****** „the man makes the circumstances no……” właśnie , co z tym “no…"; dotąd było :no more; czy - i kiedy - czas na: “no less”???******

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości