Senator Libicki w swoich wpisach ,zamieszczanych na różnych blagach, poszturchiwał kardynała, że nic nie robi w "sprawie" księdza Małkowskiego, który w smoleńskie misięcznice modli z PiS-em na Krakowskim Przedmieściu. Oznajmił mu, że oczekuje, by ten mocą swego urzędu coś z tym zrobił, doprowadził księdza do porządku. Zaznaczył wymownie, że nie tylko on oczekuje tego od kardynała, że są też inni zainteresowani tą sprawą.
Wydawało się, że reakcją jakiej można by się spodziewać po tym księciu Kościoła będzie przynajmniej zlekceważenie tych nieprzystojnych połajanek, a być może dyskretne zwrócenie mu uwagi, by w swym postępowaniu znał odpowiednią miarę i proporcje.
Tymczasem, jak donosi portal Wpolityce kardynał Nycz z pokorą przyjął słowa połajanki i spełnił dokładnie życzenie wyrażone przez senatora Libickiego. Ksiądz Małkowski wezwany przed oblicze swego biskupa otrzymał od niego propozycję nie do odrzucenia, albo przestanie modlić się z PiS-em, albo idzie na wcześniejszą emeryturę!
Dotąd myślałem, że tylko dorożkarska szkapa strzyże uszami na głos swego pana, tutaj dostojnik Kościoła robi to samo na głos płynący z Platformy Obywatelskiej, no ale Platforma, to przecież nie ten pożal się Boże senator.
