Większość komentarzy i opinii związanych z wyborem nowego papieża przesiąknięta jest oczekiwaniem, jakoby papież Franciszek miał uratować Kościół. Nie, sam papież nie uratuje, ani Kościoła, ani nas, od zguby, czy zagłady. I widzę, że Ojciec św. doskonale to rozumie i o tym właśnie mówi. Prosi o modlitwę w swojej intencji i modli się za nas wiernych. Żaden papież, nawet najświętszy sam nie osiągnie wiele. To my mamy wspierać jego a on nas, modlitwami do Miłosiernego Boga, do Bożej Matki, Matki Kościoła, do św. Józefa i do wszystkich świętych, o wsparcie naszych wspólnych działań w obronie naszej świętej wiary i w obronie Kościoła.
Władza to służba. Służba Bogu, Kościołowi i wiernym. Tak pojmuje swoją rolę papież Franciszek. A my wierni, chociaż nie posiadamy władzy, to też musimy służyć, przede wszystkim Bogu, bliźniemu i Kościołowi, a więc i Ojcu św. też. Ze służby tej będziemy kiedyś rozliczani.
Ta wielokierunkowa służba obejmować musi cały Kościół, a więc naszych pasterzy dusz także. Bowiem każdy z nas, i papież, i kardynał, i biskup, i ksiądz, i zakonnik, i siostra zakonna i człowiek świecki odpowiada przed Bogiem za swoje czyny, i za swoje zaniedbania. Na każdym z nas spoczywa część odpowiedzialności nie tylko za nasze życie, za nasze zbawienie, ale także za obronę wiary, za szerzenie wiary, za obronę Kościoła, za obronę dobra, za walkę ze złem i za służbę tym, komu jesteśmy tę służbę zobowiązani.
Dlatego, módlmy się wzajemnie za siebie, wspierajmy się wzajemnie w naszych poczynaniach, i wypełniajmy z Bożym błogosławieństwem wszystkie zadania, jakie stawia przed nami życie.
