Dzień wyborόw,
24 listopada spędziłem w Konsulacie Generalnym RP na Manhattanie, pełniąc funkcję męża zaufania Lecha Wałęsy przy Komisji Wyborczej dla obwodu głosowania nr. 129-Z.
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami z konsulem J. Surdykowskim, do sprawowania podobnej funkcji, lecz bez oficjalnej nominacji poprosiłem Janusza Ciska, wόwczas wicedyrektora Instytutu Piłsudskiego, pόźniej jego dyrektora, a dzisiaj dyrektora Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, ktόry asystował mi przez cały wyborczy dzień i podczas liczenia głosόw.
Spokojny przebieg wyborόw zakłόcił na pewien czas incydent z demonstrującymi przed konsulatem zwolennikami Tadeusza Mazowieckiego. Demonstranci okrzykami: Wałęsa won!, oraz plakatami w rodzaju: “Wałęsa z kaprala na krόla”, atakowali kandydata na prezydenta RP. Ponieważ było to złamaniem art. 77 ust. 398 z dn. 27.09.1990 o wyborze Prezydenta RP złożyłem w tej sprawie stanowczy protest na ręce odpowiedzialnego za organizację i przebieg wyborόw, wicekonsula Pakulskiego. Po tejinterwencji demonstracja, ktόra wcześniej miała miejsce tuż przy wejściu do konsulatu, trwała jeszcze krόtko, ale już po drugiej stronie ulicy.
O godz. 20.00 lokal wyborczy został zamknięty i przystąpiono do liczenia głosόw. Okazało się, że niewielką rόżnicą wygrał nasz kandydat – Lech Wałęsa. Na 2229 głosόw ważnych, na Wałęse oddano 1059 głosόw, a na Mazowieckiego 1052. Na trzecim miejscu znalazł się Leszek Moczulski z 46 głosami. Byłem tym wynikiem usatysfakcjonowany. Wprawdzie rόżnica między głosami oddanymi na Wałęse, a tymi oddanymi na Mazowieckiego była prawie żadna, ale przyjemnie było usłyszeć, że w punkcie wyborczym, w ktόrym nadzorowałem przebieg wyborόw wygrał właśnie mόj kandydat. Kiedy Komisja Wyborcza przystąpiła do sporządzania protokołu głosowania, nie miałem uwag co do pracy Komisji, ktόrej przewodniczył minister Robert Mroziewicz. Miałem jedynie zastrzeżenia do formy jej powołania, odnotowałem także incydent z demonstracją grupy zwolennikόw Mazowieckiego, ktόra miała miejsce w trakcie wyborόw przed gmachem konsulatu RP.
W drugim lokalu wyborczym, mającym swą siedzibę rόwnież w konsulacie, a w ktόrym mężem zaufania Wałęsy była Barbara Milewska, a na moją prośbę towarzyszył jej Henryk Pawelec ze Społecznego Komitetu, wygrał zaś - chociaż także niewielką rόżnicą głosόw - Tadeusz Mazowiecki.
W tym samym czasie moja żona, Agnieszka Rodziewicz – Fiałkowska oraz Elżbieta Wasiutyńska, prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej na stan Connecticut i b. przedstawicielka brukselskiego Biura Solidarności na USA prowadziły “bank wynikόw” głosowania ze wszystkich lokali wyborczych w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, ktόre przesłane zostały następnie do kraju.
Wyniki. W wyborach prezydenckich przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych (głosowano w 8 miastach) Lech Wałęsa odniόsł zdecydowane zwycięstwo. Na przewodniczącego “Solidarności” głosowało 64.59 % wyborcόw, zaś na jego głόwnego rywala Tadeusza Mazowieckiego tylko 30.12 %. Tak więc, Polacy w Ameryce nie mieli wątpliwości i wybrali Lecha Wałęse prezydentem już w pierwszej turze wyborόw. Ale walkę o fotel prezydencki rozstrzygać miała dopiero druga tura. Niestety – zgodnie z ustawą o wyborze prezydenta RP – za granicą II tura wyborόw nie odbyła się.
Dopiero 9 grudnia, w drugiej turze wyborόw Polacy w kraju wybrali prezydentem państwa Lecha Wałęse.Nasz cel został osiągnięty. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, z dniem wyboru prezydenta RP Społeczny Komitet Kampanii Prezydenckiej Lecha Wałęsy w Nowym Jorku uległ samorozwiązaniu, kończąc swoją działalność.