Edyta Franczuk Edyta Franczuk
890
BLOG

Jak to Unia wiedziała lepiej co dla nas dobre

Edyta Franczuk Edyta Franczuk Gospodarka Obserwuj notkę 8

W 2000 roku przed Polską rysowała się Unijna przyszłość. Zaczynaliśmy jako kraj spełniać wszelkie wymogi, dostosowywać przepisy, itd. aby móc wejść w struktury eurokołchozu w roli pełnoprawnego członka.

W tym samym czasie studiowałam dziennikarstwo na jednym ze starszych uniwersytetów w Europie Donau Universitaet w Austrii.
W ramach praktyki medialnej moja grupa z roku została zaproszona do Brukseli przez austriackiego eurodeputowanego, który nomen omen był członkiem unijnej komisji rolnictwa.
Wyjazd sam w sobie był ciekawym przeżyciem. Pominę walory turystyczne, bo i nie o tym chciałam pisać.
Jako studenci uczelni o tym kierunku posiadaliśmy wszyscy legitymacje dziennikarskie, które uprawniały nas do otrzymania wejściówek do europarlamentu. Każde drzwi instytucji unijnych stały przed nami otworem. 
Opiekowała się nami asystentka eurodeputowanego, z pochodzenia Rosjanka, która to upatrzyła sobie mnie na rozmówcę, chyba ze względu na niedługą akcesję Polski w struktury unijne. Dyskutowałyśmy na wiele ciekawych tematów. Jednym z nich było polskie rolnictwo. Jakież było moje zdziwienie kiedy owa asystentka wyrażała z bardzo dużym przekonaniem zdanie, oczywiście nie jej osobiste, a oficjalne jej szefa, dotyczące naszego rolnictwa. Otóż już wtedy komisja unijna ds. rolnictwa stała na stanowisku, że Polska musi zrobić porządek w obszarze rolnictwa. Porządek ten miał polegać na doprowadzeniu do likwidacji małych i średnich gospodarstw rolniczych. Unia uważała, że tylko i wyłącznie gospodarstwa wielkoobszarowe są rentowne i opłacalne. Te małe i średnie niepotrzebne. Asystentka przekonywała mnie, że każdy nowoczesny kraj nie powinien posiadać małych i średnich gospodarstw. Oczywiście przy tej tematyce najpierw próbowałam przekonać ją argumentami, że bardzo się mylą, ponieważ małorolni to zdrowsza żywność. Nie stać ich na sztuczne nawozy, na karmy, tym samym produkty z takich gospodarstw są bardziej ekologiczne. Niestety moje argumenty nie przemawiały, jak mantrę asystentka powtarzała, że Unia uważa, iż w Polsce sens mają jedynie wielkoobszarowe gospodarstwa rolne. Zastanawiałam się długo nad jej słowami, w końcu nie wytrzymałam i wydusiłam z siebie, że nie kierują nimi ani względy ekonomiczne ani logiczne, a jedynie strach przed konkurencyjnością naszej żywności na unijnych rynkach zbytu. Oczywiście doszło do ostrej wymiany zdań, nie rozstałyśmy się w przyjaźni, a i eurodeputowany patrzył się na mnie nieco krzywo, ponieważ twardo pozostałam przy moim zdaniu.
No cóż po latach i na podstawie obecnej sytuacji widzę, że taktyka i zamierzenia jakie wtedy zostały przyjęte wobec Polski są ściśle realizowane. 
Zastanawia mnie tylko jakie istniały, istnieją założenia wobec innych obszarów gospodarczych naszego kraju.

Empatia to mój przyjaciel i wróg, przynosi radość, uśmiech i rozczarowanie, ciepło i chłód.... Moje wiersze to mój świat ofiarowany czytelnikom w moich tomikach poezji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka