Exleming Exleming
560
BLOG

Ruch Narodowy - perspektywy i zagrożenia cz.1

Exleming Exleming Polityka Obserwuj notkę 4

 Obchodzona wczoraj 75.rocznica śmierci Romana Dmowskiego dała mi asumpt do rozważań nad myślą endecką i rolą jaką odgrywa ona współcześnie. Siłą rzeczy celownik tych rozważań musiał się skierować w stronę największego środowiska, które mieni się spadkobiercami przedwojennych endeków - Ruchu Narodowego. Obserwuję młodych narodowców od jakiegoś czasu, staram się patrzeć na ich poczynania z różnych perspektyw.

Oprócz śledzenia działalności owego stronnictwa w Internecie i w mediach, przyznam, że widzę je też trochę bardziej z bliska. Chłopak mojej młodszej siostry jest sympatykiem RN, miałem bezpośrednią styczność z tymi ludźmi, przysłuchiwałem się paru ich rozmowom na poważniejsze tematy polityczne.

Gdy po Marszu Niepodległości narodowcy ogłosili powstanie nowej prawicowej inicjatywy nie ukrywam, że patrzyłem na nich z dużą sympatią. Młodzi ludzie się organizują, wskazują na problemy swojego, pośrednio także mojego pokolenia, rozwiązanie widzą w patriotyzmie. "Zyskał obóż patriotyczny kolejnego alianta w walce coraz silniejszym lobby antypolskim" - pomyślałem wtedy. Czas mijał, im bardziej wgłębiałem się to co robi Ruch Narodowy tym więcej czerwonych lampek ostrzegawczych zapalało się w mojej głowie. 

Pierwsza kontrolka zaświeciła się, gdy kumple partnera mojej siostry rozprawiali kiedyś nad tym czym jest polskość. Dominował w ich myśleniu wąski, etniczny sposób pojmowania polskiej narodowości. Wykluczanie i eksluzywność, patrzenie tylko na pochodzenie człowieka, a nie na jego postawę, czyny, poglądy, deklaracje. Na Twitterze, na którym się udzielam zaobserwowałem niepokojącą wymianę zdań. Pewien gorący zwolennik neoendecji zarzucał redaktorowi Samuelowi Pereirze z GPC, że nie jest "etnicznym Polakiem", wytykał mu portugalskie korzenie, traktował go tak jakby rodaka II kategorii. Ta opisana powyżej "definicja polskości" nie jest na szczęście ogólnym postulatem programowym całego ruchu, ale jest to silnie obecna w myśleniu jego działaczy tendencja, która może mieć wpływ na jego politykę w przyszłości. Nie wiem, czy na przykład ja z pewną, mniejszościową ale jednak domieszką krwi niemieckiej się w tym kanonie narodościowym mieszczę.

Drugi dzwonek alarmowy to stosunek Ruchu Narodowego wobec Rosji, z która mamy przecież konkretne, tragiczne doświadczenia historyczne. Stosunek ten to często niepoprawna wręcz rusofilia. Ukazała nam się ona w pełnej krasie przy sprawie ukraińskiego "jewromaidanu". Niestety retoryka narodowców w tej sprawie w wielu punktach była tożsama z rosyjską narracją. Zwracali oni uwagę dużo bardziej na obecność wśród protestujących banderowców niż na geopolityczny interes Polski, w którym leży wytworzenie strefy buforowej między naszym krajem a Rosją i nieposzerzanie kremlowskiej strefy wpływów. To łagodzenie wizerunku moskiewskiego niedźwiedzia, relatywizowanie niepokojących sygnałów jest niestety wielokrotnie słyszane z ust przedstawicieli inicjatywy. 

Trzecim moim zastrzeżeniem jest duże odrealnienie momentami przechodzące w "ideologiczny beton". Narodowcy w wielu aspektach rozumują kategoriami przedwojennej myśli endeckiej, nie przełożyli ich na współczesny język i pojęcia, nie dostosowali jej do sytuacji aktualnej, która jest przecież diametralnie inna niż gdy powstawały "Myśli nowoczesnego Polaka" (przyznaję, że stara się to robić Ziemkiewicz na razie ze średnim skutkiem).  Opisany powyżej stosunek wobec Rosji jest tego najlepszą egzemplifikacją. Okoliczności, sytuacja geopolityczna sie zmieniły mimo tego działacze Ruchu wciąż trwają w ślepej wierze w możliwość "dogadania się z Moskwą" bo tak pisał Dmowski, przybiera to niekiedy nawet formy panslawizmu. Jakże błędnym jest też odgrzewanie dawnego sporu między piłsudczykami i endekami, próba jego wykreowania jako główną oś polskiego sporu politycznego. To ciekawy temat na dyskusje historyczne, a nie realny dylemat przed jakim stoi dziś Polska. Ten brak pragmatyzmu objawia się trochę w bezmyślnym gospodarczym liberalizmie RN. Po pierwsze nie jest on umocowany praktycznie, narodowcy nie mają profesjonalnego sztabu doradców, ekspertyz, wyliczeń, poza ogólnikową deklaracją programową, którą napisałby zainteresowany tematem licealista. Rozsądna polityka ekonomiczna czerpie zarówno z keynesizmu, jak i z liberalizmu, rozwiązania z danej szkoły implementuje w zależności od sytuacji. Tutaj mamy "ideologiczne zacietrzewienie" trochę łagodniejszą formę korwinowskiego anarchokapitalizmu. A postulaty typu likwidacja składki emerytalnej przy tak dużej i rosnącej stale liczbie emerytów są dowodem na kompletny odlot w sprawach gospodarczych.

Muszę tu zwrócić uwagę na wydarzenie niedawne. Bardzo przykre niestety. Wszechpolacy wchodzący w skład Ruchu Narodowego określili na swojej stronie www ś.p Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako zdrajcę narodu, czego dowodem ma być podpisanie przez niego Traktatu Lizbońskiego. Sam jestem wobec wizji UE wynikającej z tego dokumentu sceptyczny. Ale rozumiem motywacje jakie wtedy kierowały Panem Prezydentem, który wynegocjował dla naszego kraju znacznie lepsze warunki obecnośći w Unii "potraktatowej". Nazywanie człowieka, który ma tak wspaniały życiorys, od nauczyciela prawa pracy dla stoczniowych robotników, działacza Solidarności od samych jej początków, skutecznego Prezesa NIK i Ministra Sprawiedliwośći, kustosza pamięci o Żołnierzach Wyklętych, powstańcach z 1944 roku, działaczach opozycji w PRL, a przede wszystkim najlepszą głowę państwa jaką mieliśmy takimi słowami i zrównywanie go z Jaruzelskim przez bandę dwudziestoparolatków to niebywałe chamstwo i podłość. Niejasna, niepotępiająca jednoznacznie tego wybryku reakcja liderów narodowców też powoduje smutek. Różnice programowe i inne postrzeganie świata są rzeczą normalną. Ale na takie zafałszowywanie historii nie może być zgody. Na to nie ma usprawiedliwienia.

Pozostawiam na inną notkę różnice w percepcji wydarzeń historycznych, na przykład Powstania Warszawskiego.

Czy Ruch Narodowy ma szansę zaistnieć na szerszych wodach polskiej polityki? Nie wiem. Prawdą jest, że radykalny przekaz narodowców, trafia do ludzi młodych, także z mniejszych ośrodków. Powodem jest młodzieńcza chęć prostych rozwiązań, czarno-białe widzenie świata, podatność na kontrowersje, a także frustracja spodowana szklanym sufitem i brakiem perspektyw kariery. Sam jako licealista i student przechodziłem okres fascynacji Januszem Korwinem-Mikke. Z drugiej strony widzimy słabości kadrowe, brak eksperckiego zaplecza, wciąż formujące się struktury, brak poważnych, budzących respekty twarzy. Poza bardzo elokwentnym Krzysztofem Bosakiem, doświadczonymi politycznie Chruszczem i Zawiszą nie widzę tam potencjalnych lokomotyw, choć słyszy się, że przy Ruchu zaczynają się kręcić starzy wyjadacze z LPR jak Janusz Dobrosz. Powoływanie się na sukces Marszu Niepodległości też jest nieadekwatne przy mierzeniu szans młodych endeków. Większość uczestników pochodu przyszła na niego nie dla Pana Winnickiego, czy Holochera a po prostu zamanifestować swoje przywiązanie do ojczyzny w sercu jej stolicy, by pokazać gest Kozakiewicza liberalnym mediom, przez które są nieustannie okładani pałką antysemityzmu i faszyzmu. Wskazują na to widoczne w tłumie liczne transparenty klubów Gazety Polskiej, Solidarnych2010, znacznie mniejsza frekwencja przy scenie, gdzie organizatorzy wygłaszali swoje przemówienia. 

Czas pokaże, czym tak naprawdę jest Ruch Narodowy i czy moje opisane tu obawy są płonne. W drugiej częśći notki opiszę pozytywny wymiar istnienia tej organizacji. 

 

 

  

 

   

 

 

 

 

 

Exleming
O mnie Exleming

Wyleczony z lemingozy terapią szokową dr Donalda. Katol, zwolennik chadecji, momentami lewicujący. Przeprowadził się lemingradu do ciemnogrodu w poszukiwaniu świeżego powietrza. Mąż żonie, wykładowca i chałturnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka