- zapewniał 30 lat temu nieżyjący już Jan K. ze Świnoujścia, znajomy z pracy mojego męża. Pan Jan tęsknił za okupacją, ponieważ reglamentowane towary handlowe, czyli te sprzedawane na kartki, można było wówczas kupić bez wielogodzinnego stania w kolejce. Ponadto niemiecki pracodawca wyposażył go w rower i dzięki temu pan Jan nie musiał 3-kilmetrowej odległości między miejscem zamieszkania a miejscem pracy, dygać piechotą. Podobną mentalnością charakteryzują się dzisiaj ci, którzy ponad wszystko cenią sobie grillowanie oraz ciepłą wodę w kranie (sorry za zaawansowaną częstochowszczyznę tego rymu).
Zachodniopomorskie media donoszą, że Ministerstwo Skarbu Państwa znowu zaczyna gmerać przy dobrze prosperującej i przynoszącej zyski Polskiej Żegludze Bałtyckiej, którą w ramach tzw. prywatyzacji planuje opchnąć w łapy niemieckiej, duńskiej lub fińskiej konkurencji. W ubiegłym roku kołobrzeskie przedsiębiorstwo przeszło kosztowną modernizację. Oraz zainwestowało 120 mln złotych w nowy prom. Najbardziej bulwersujące w tej szemranej sprawie jest to, że rząd Ewy Kopacz zamierza przehandlować PŻB za niecałe... 40 mln.
Z drogi, śledzie, bo bronkobus jedzie! 13 marca zajechał do Koszalina, dzięki czemu 23. urzędników tamtejszego magistratu odniosło korzyść materialną. Za uwijanie się przy wizycie głowy państwa, każdy z nich zainkasował premię w wysokości 400 zł - poinformował zirytowany tym faktem "Fakt". A przecież można było uniknąć tego oburzenia, używając adekwatnego do sytuacji nazewnictwa. Ponieważ ilość popełnianych przez Bronisława Komorowskiego kompromitujących wpadek i lapsusów, to ciąg sum częściowych szeregu nieskończonego, należało zamiast premii, wypłacić urzędnikom jednorazowy dodatek za pracę w warunkach stresu. Tak zwany - szkodliwy.
Nie potrafię logicznie wytłumaczyć, skąd bierze się u znacznej części moich rodaków przekonanie, że ktoś taki, jak Bronisław Komorowski, nadaje się na prezydenta. Całkowitemu brakowi zdolności przywódczych tego człowieka, dorównuje tylko jego graniczące z megalomanią samozadowolenie oraz przeświadczenie o własnym talencie. Tymczasem jest to talent nieistniejący, ale nie urojony, czy zerowy, tylko ujemny. A talenty ujemne nie istnieją w sposób znacznie bardziej ciekawy, niż urojone i zerowe. Zupełnie jak smoki ze "Smoków prawdopodobieństwa" Stanisława Lema. Kto czytał, ten wie, w czym rzecz.
Ponieważ według sondaży wyborczych, coraz większym poparciem elektoratu cieszy się rockman, Paweł Kukiz, na koniec pozwolę sobie przytoczyć dowcip o charakterze muzycznym. Poszedł facet do filharmonii. Zaczął się koncert, orkiestra gra (załóżmy) Szymanowskiego. Nagle coś zaczyna potwornie śmierdzieć. Facet węszy dyskretnie, po czym zwraca się do swojego sąsiada: - Przepraszam bardzo, czy pan się sfajdał...? - Tak. A o co chodzi?
10 maja pierwsza tura wyborów prezydenckich. Pamiętajcie, Moi Drodzy: tylko Andrzej Duda gwarantuje, że się uda!
Inne tematy w dziale Polityka