Z demokracją, Drodzy Państwo, jest jak z przyzakładową stołówką, a wybór dań jest taki, że można albo jeść, albo nie jeść. Z tych, którzy zdecydują się jeść, jedni wstają od stołu niekoniecznie syci, ale przynajmniej zadowoleni, inni - odczuwają niedosyt, a w wyjątkowych przypadkach nawet poważne problemy gastryczne.
Nie inaczej rzecz się miała podczas drugiej tury prezydenckich wyborów - dla jednych i wyburów - dla drugich (masz wybór/masz wybur). Okazało się, że wbrew temu, co mówią manipulatorzy od zbiorowego żywienia z opiniotwórczych (jak sami twierdzą) garkuchni, budyń może być bardziej pożywny, niż bigos. Kto by pomyślał, że snobujący się na elegancję, wielkomiejskość i światowe obycie smakosze, chcieli zadowolić się bigosem?! I to - bądźmy szczerzy - mocno pośledniej jakości.
U mnie w pracy lamet i niedowierzanie: "Mój Bąże, jaka szkąda! Wszystko przez tych młądych..."- boleje żeński elektorat PO, znad filiżanki z kawą, trzymanej z elegancko odchylonym małym palcem.
Nie pomogła rzucona w ostatniej chwili na stół kiełbasa wyborcza w postaci referendum dotyczącego JOW-ów oraz projektu ustawy zmieniającej zasady przechodzenia na emeryturę. Gdyby Bronisław Komorowski czytał Lema, wiedziałby, że "jutrzejsza kiełbasa nie nasyci wczorajszego głodu, nawet jeśliby miała być nieskończonej długości".
Pamiętacie Państwo aktora Karolaka Tomasza, który bagatelizował wszystkie wpadki i lapsusy Komorowskiego, nazywając go "człowiekiem z krwi i kości"? Nie mam wątpliwości co do tego, że takim samym człowiekiem jest również chirurg, który choremu na nowotwór pacjentowi, wyciął zdrową nerkę.
Ustępujący już za dwa miesiące przegrany prezydent Bronisław Komorowski... Jak to pięknie brzmi! Więc jeszcze raz: ustępujący już za dwa miesiące przegrany prezydent Bronisław Komorowski, nawiedził dzisiaj muzeum w Rogalinie. Podziękował za dąb wolności oraz ocenił, że "Wielkopolska to biegun racjonalności". Oczywiście w odróżnieniu od nieracjonalnej Polski Wschodniej, która jest biegunem niepracowitości i nie przekonania, że "dobro ojczyzny wykuwa się w codziennej pracy". Komorowski kontynuuje narrację, którą rozpoczął tuż po ogłoszeniu wyniku wyborów i która obowiązuje też w Platformie Obywatelskiej. Kiedy prezydent-elekt mówi o konieczności odbudowania wspólnoty, oni nie tylko nadal chcą polskie społeczeństwo dzielić, ale używając języka militarnego, bredzą o jakimś pospolitym ruszeniu.
Wygląda na to, że aby przywrócić polityków PO do rzeczywistości, jesienią trzeba będzie bardziej zdecydowanie przypomnieć tym największym szermierzom demokracji, skąd wyrastają im nogi.
Inne tematy w dziale Polityka