Dziś - jak co dzień - wyszedłem rano z domu. Ni stąd, ni zowąd poczułem jednak, że od wczoraj krajobraz moich rodzinnych stron uległ drastycznej zmianie. Otóż z przeciwnej strony ulicy coś natarczywie mi się "przyglądało"... Podniosłem wzrok - i ku mojemu przerażeniu - ujrzałem takie oto paskudztwo (brrrrrr...):
BOB!!!!!!
Na miły Bóg!!!
A zlitujże się! Cóżem Ci zawinił?
Przecież tędy dzieci będą wracały ze szkoły - a Ty mi tu wyskakujesz z takim mobile verbum...
BOB!!!
Ja Ci powiadam!
Ty mi się nie pchaj do POLITYKI!!!
Czy ty masz w ogóle pojęcie co to jest ta Twoja "POLITYKA"?
No a niby skąd możesz mieć... - przecie całe życie kielnią robiłeś...
Słuchaj BOB co Ci mówię!
Zwijaj mi zaraz ten kolorowy majdan, póki cała ulica się jeszcze nie wybudziła do końca!!!
Wstyd przynosisz tylko...
I zostaw tę Twoją POLITYKĘ w cholerę! Tam Cię zjedzą!!!
Czy Ty sobie zdajesz sprawę, że w POLITYCE, to najgorsza szumowina siedzi?
Bierz Ty nierobie jeden kielnie do łapy, zawijaj rękawy i do roboty!!!
I przestań pieprzyć mi tu o POLITYCE, bo Ci majster dniówkę obetnie!
