elektryczny elektryczny
54
BLOG

W drodze na Kamczatkę nie połamcie sobie zębów

elektryczny elektryczny Polityka Obserwuj notkę 1

Twórcy rozmaitych wspólnot europejskich czy tylko ich planów myślą czasem z typową ideologiczną gładkością o "Europie od Atlantyku po Ural". Jak to zwykle bywa, rzeczywistość nie bardzo chce się zgadzać z tym, jaka według ludzi powinna być. Toteż mimo upadku bloku socjalistycznego i mimo dołączenia jego zachodniej części do UE Rosja z jej Uralem prowadzi w pełni samodzielną politykę. Już po 1991 r. pojawiły się nadzieje, że teraz rzeczywiście granice tzw. wolnego świata dotrą aż do Morza Ochockiego - teraz podobnie prognozuje Żakowski w ostatniej "Polityce". Jego wizja jest o tyle ciekawa, że - trzeba przyznać - nie opiera się nie tylko na chciejstwie, ale także na pewnych argumentach geopolitycznych.

W największym skócie: po upadku hegemonii Stanów Zjednoczonych na świecie Rosja znajdzie się (znalazła się?) jako najsłabszy element pośrodku dwóch potęg, UE i Chin. Mając do wyboru pożarcie przez wschodnie mocarstwo, stanie się częścią Zachodu. Zliberalizuje się, zdemokratyzuje, pojedna z kim się da (nie bez trudności wewnętrznych co prawda). Jednym z pierwszych kroków na tej drodze ma być uczciwe zamknięcie sprawy katyńskiej i stanięcie z Polską na przyjaznej stopie.

O możliwych wytłumaczeniach prób ocieplenia stosunków na linii Kreml-Warszawa (co było widać jeszcze przed tragedią smoleńską) już pisywałem, chciałbym natomiast przedstawić kilka argumentów przeciwko scenariuszowi Żakowskiego.

1. Pierwszy, dosyć oczywisty argument, to rosyjskie ambicje, manifestowane nawet na wyrost(patrz sprawa trzymania zardzewiałej floty na ukraińskim Krymie). Można z nim dyskutować, twierdząc, że Putin-Miedwiediew nie opowiada tych bajek sobie, tylko społeczeństwu, przyzwyczajonemu do mocarstwowości.

2. Jak zauważył sam Żakowski, potęga USA słabnie i w najśmielszych rojeniach nie będzie mogła być gwarantem bezpieczeństwa Rosji. Natomiast sugestie, że Chinom stawi czoła Europa gotowa umierać za Władywostok, budzą już tylko pusty śmiech. Oczywiście, pozostaje ukochana przez panów z "Polityki" soft power. Sęk w tym, że naukowo Chiny są coraz bardziej niezależne od państw zachodnich, a gospodarczo to raczej one przemawiają z pozycji siły.

3. Ewentualne przystąpienie Rosji do UE spowodowałoby w niej taki - trudno użyć innego słowa - bajzel, że wkrótce potem Unia by się chyba sama rozpadła. Istniałoby w niej 3-6 krajów, które same w sobie stanowią mocarstwa, prowadzących skomplikowane rozgrywki. W dodatku jeden z nich byłby wyraźnie silniejszy od innych. Całość wyglądałaby bodaj jak I Rzesza w ostatnich wiekach swego istnienia - niby jest jakaś nadrzędna władza, ale kto by się tam przejmował cesarzem-Rompuyem... Z kolei w Unii silnie scentralizowanej żadne państwo raczej nie będzie chciało się rozpłynąć z własnej woli.

4. Patriotyzm i nacjonalizm rosyjskiego społeczeństwa są zbyt silne, by z radością przyjęło ono akces do UE czy przynajmniej, jak ją nazywa Żakowski, "wspólnoty zachodniej". Każde społeczeństwo wprowadzające swój kraj do Unii miało ku temu jakieś predyspozycje. W pierwszych krajach był to szok wojen światowych, bezsensownych jatek wywołanych przez europejskie mocarstwa, a także prywatny dobrobyt zniechęcający do poświęcenia czegokolwiek na rzecz własnego państwa. W krajach dawnego bloku socjalistycznego mieliśmy do czynienia z wyniszczonym przez wieloletnią sprzeczność władza-ludność instynktem państwowym oraz z fascynacją wszystkim, co zachodnie. W Rosji nic takiego nie ma miejsca, przynajmniej w odpowiednim stopniu - zaś standard ekonomiczny życia będzie raczej spadać, co skłoni Rosjan do szukania pomocy u władzy. Tej - lub jakiejś następnej.

5. Wreszcie, jeżeli Rosja chce szukać w Europie siły zainteresowanej zahamowaniem chińskiej ekspansji gospodarczej i politycznej, to powinna oglądać się np. na Francję i Niemcy. Są to państwa o nastawieniu protekcyjnym wobec swoich gospodarek, dysponujące pewną hard power, organizujące swoim przedsiębiorcom interesy w Moskwie. Tego wszystkiego nie da się powiedzieć o Unii jako całości. Ten postulat jest realizowany od dawna, co wiadomo powszechnie.

Być może Kreml coraz jaśniej widząc nieziszczalność rojeń o terytorialnym odbudowaniu ZSRR i bloku socjalistycznego postanowił zaakceptować umacnianie się w Polsce pewnej potrzeby samodzielności i instynktu państwowego (nieduże, choć większe niż parę lat objawy przejawia także rząd Tuska, nie wspominając o bardzo roszczeniowym nastawieniu PiS). Niewiele potrzeba, by podekscytować Polaka, a przecież w pewnych okolicznościach można go rozegrać np. przeciw RFN. A więc rosyjska "gra na trzech fortepianach", już niemożliwa wg Żakowskiego w układzie USA-ChRL-UE,  może się ziścić na skromniejszym zestawie ściśle europejskim...

elektryczny
O mnie elektryczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka