elektryczny elektryczny
21
BLOG

Wakacje od (finansowej) rzeczywistości

elektryczny elektryczny Polityka Obserwuj notkę 0

Tak zostało urządzone na tym łez padole, że ilość życiodajnych zasobów jest ograniczona, a by dobrać się nawet do ich ułamka, trzeba w to włożyć pracę, pomyślunek. Z tego wynika, że jednostki oraz powoływane przez nie twory w rodzaju państw i przedsiębiorstw muszą po pierwsze konkurować, a nawet walczyć z sobą, a po drugie zadawać sobie mnóstwo trudu dla przetrwania teraz i w przyszłości. Nie są to prawdy miłe ani szczególnie pociągające. Stąd powstawały i powstają rozmaite koncepcje, które stawiają sobie za cel wyrugowanie z naszego życia konkurencji i wysiłku przynajmniej na którymś z odcinków ludzkiej działalności.Ponoć bowiem, gdyby wyeliminować konflikty i podzielić się trudem po równo, można osiągnąć dobrobyt mniejszym (małym?) kosztem. Co więcej - wypróbowano ten pomysł w praktyce! Do dziś zachował się jeden królik doświadczalny, znany w świecie jako Korea Północna. Tylko tam uciekać od zachodniego wilczego kapitalizmu.

Rzadko się zauważa, że idee "ucywilizowania" gospodarki, likwidacji dzikiej gry sił w socjalistycznych utopiach wykazują duże podobieństwo do różnych koncepcji odnoszących się do polityki i areny gry międzypaństwowej. Filozofowie równolegle opracowywali projekty "idealnego społeczeństwa" i projekty "wiecznego pokoju", warte bodaj tyle co te pierwsze. Dość rzec, że 20 lat Ligi Narodów popchnęło Europę, "dzięki" pożarciu państwowej drobnicy (samostanowienie narodów!) przez III Rzeszę i bierności dawnych mocarstw, wprost do wojny światowej - zaś potem otrzymaliśmy 45 lat zimnej wojny i gorącego pokoju opartego na "XIX-wiecznej" równowadze sił.

Wróćmy jednak do naszego, 2010 roku. Jest dziś coś, co bardzo wyraźnie łączy ludzi, państwa i przedsiębiorstwa, a mianowicie długi. Długi zaciągane bardzo chętnie, niemal automatycznie i całkiem niewinnie. Dzięki nim można mieć coś z niczego, kupić sobie wymarzony gadżet, cenny papierek gwarantujący kokosowy interes dzięki jakimś skomplikowanym kombinacjom finansowym, wreszcie zafundować coś wyborcy i w ten okrężny sposób zrobić sobie prezent w postaci państwowego stołka. Przy tym wszystkim w ogóle nie się nie trzeba przemęczać. Problem pojawia się, gdy przychodzi do spłaty. Nagle okazuje się, że święty Mikołaj nie istnieje, nic za darmo nie ma, a co gorsza - skarbona jest pusta i nie ma z czego spłacać kredytu.

Skarbona jest pusta, na dodatek nie chce nam się jej wypełniać, bo po co się przemęczać, prawda? Przecież nam dobrobyt należy się gratis. A więc dobierzmy się do pieniędzy frajerów, przecież oni mają z nami powiązania, jeśli my zbankrutujemy, to oni też przy okazji oberwą. W ten prosty sposób uratowały się amerykańskie banki i wiele innych wielkich przedsiębiorstw na całym świecie, które mają często więcej pieniędzy niż niejedno państwo. Teraz podobną metodą z kredytowej matni wydobędzie się Grecja, która razem z innymi zagrożonymi bankructwem krajami ma dostać 750 miliardów euro z Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

To oczywiście nie wystarczy i mimo wszystko Grecy będą musieli wdrożyć ostre oszczędności, wymuszone przez sytuację i pomocodawców. Słyszałem nawet opinie, że cała ta zrzutka ma tylko umożliwić Atenom bankructwo późniejsze o parę lat i bardziej kontrolowane. Zwraca uwagę, nawet ultraintegracjonisty W. Smoczyńskiego z "Polityki", że w skutek skarbowej nieodpowiedzialności Grecja jest zmuszona obecnie płaszczyć się i zawisać u klamki europejskich sił, czego nie musiałaby robić działając odpowiednio wcześniej. Przy czym wina spada i na polityków, i na społeczeństwa kurczowo trzymające się przywilejów. Okazuje się, że nawet zachowanie suwerenności to teraz kiepski powód do zaciskania pasa. Można się domyślać, że pozostałe zadłużone kraje południa UE również z trudem będą się opierać pokusie zafundowania sobie dodatkowych kilka lat wakacji na koszt eurolandu. Setki miliardów czekają.

elektryczny
O mnie elektryczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka