Komentuj, obserwuj tematy,
Załóż profil w salon24.pl
Mój profil
Elef.Parparim Elef.Parparim
360
BLOG

Wrota do raju

Elef.Parparim Elef.Parparim Polityka Obserwuj notkę 3

 

"szczęśliwi ludzie to tacy, którzy nie są świadomi lepszych i większych możliwości, żyją we własnych światach odpowiednio skrojonych do ich predyspozycji".

 

Aldous Huxley - Nowy wspaniały świat

 

maj 2004

 

Podniesiono flagi, odtrąbiono "Odę", wystrzelono sztuczne ognie, odprawiono stosowne modły, "Europo, ojczyzno moja!," wreszcie znaleźliśmy się po jasnej stronie księżyca ...

czerwiec 2010

 


 

maj 2011

 


 

czerwiec 2011

Czwartek. Ósma rano. Medyka - Szegini - jedyne piesze przejście na granicy polsko-ukraińskiej. Między jednym a drugim terminalem kilkusetmetrowy pas ziemi niczyjej, ten dla pieszych ogrodzony drucianą siatką. Blisko stupięćdziesięciometrowa kolejka, głównie Ukraińcy, ale sporo Polaków. Większość, bo tak stanowi prawo, z jedną butelką wódki i dwiema paczkami papierosów, które potem sprzeda się z kilkuhrywnowym (hrywna - około 35 groszy) zyskiem. W Polsce nakupi się, bo taniej, owoców i kiełbasy w przykordonnej Biedronce, może jakiś łach na targu w Przemyślu. Potem trzeba jeszcze przedrzeć się przez graniczny Styks i opchnąć wśród swoich. To pozwoli przeżyć dzień.  Ludzi na sporą sotnię, ściśniętych, spoconych, podekscytowanych, hałaśliwych. Niektórzy z plecakami, to raczej studenci lub harcerze wracający ze Lwowa, Kijowa czy Krymu. Największy tłok przed szlabanem, za którym dwóch pograniczników ze zblazowanymi minami otworzy zaraz drogę do raju. Na razie wyłuskują znajomków, żeby ich przeprowadzić poza kolejnością. Tłum się wścieka i zaczyna napierać. Szlaban otwiera się na zewnątrz, więc trzeba go popchnąć. Mundurowi wbijają go na siłę w ludzi. Wyglądają jak wioślarze, dwaj bezwzględni Charonowie ("Ach! to twoja, Charonie, już tratwa nadpływa!"). Jeszcze trochę bólu i szybki bieg kilka metrów w stronę kołowrotka, bo ten na zewnątrz jest tylko jeden. Pogranicznicy gdzieś znikają i młynem zaczynają rządzić sami Ukraińcy. Wrzaskiem, wyzwiskami, pluciem, poszturchiwaniem dzielą sotnie na kurenie. Krzyk, tumult, płacz, zawodzenie, jęki, klątwy i pogróżki - wszystko to spokojnie mogłoby posłużyć za dźwiękowe podłoże do Sądu Ostatecznego Memlinga. Dwóch nieogolonych cywili, ryczących ukraińskie groźby i przekleństwa, z kijami w ręku zmusza gromadę do cofnięcia się. Po kilkanaście, kilkadziesiąt osób stłoczonych w ciżbie, nad którą stoi groźny kurennyj, jeszcze próbuje coś odpyskować, niby stado dzikich tygrysów, nerwowo napina się i pręży jak tylko ruszy kołowrotek wpuszczający na terminal kolejnych szczęśliwców .

Przeciśnięcie się przez ruchomą kratę, zwłaszcza pod naporem ludzi za plecami nie jest łatwe, ale powoduje ogromną ulgę. Tu przynajmniej jest nieco luźniej. Jeszcze jeden kołowrotek. Przede mną para dzieciaków, zwyczajny chłopak  i drobna blondyneczka w okularach. Ona niesie plecak i jakąś torbę. Staje przed kontrolerem, dwa razy większym, ubranym na czarno, wytatuowanym, krótko ostrzyżonym, w ciężkich butach, z detektorem przypominającym pałę. "- Dzień dobry" - basuje głośno - "co pani zgłasza do oclenia? Alkohol? Papierosy?" Dziewczyna wyraźnie na miękkich nogach, nie patrzy na celnika, tylko do tyłu, na kolegę. Pewnie pierwszy raz przekracza granicę w taki sposób. Robi podkówkę i drży jej warga. "Ja ... nic, ale mój chłopak niesie piwo ..." - bąka niepewnie, "A tu, co pani ma?" - strażnik wskazuje na torbę "Rzeczy ... eee ... ubrania" - i na stole lądują jakieś pieczołowicie przegladnięte dziewczęce fatałaszki. Jeszcze kilka kroków, wsiądzie do busa i wróci do domu. A tam, dziesięć razy zastanowi się zanim wróci na Ukrainę ...

------------------------------------------------------

 Francuski psycholog Gustave Le Bon w swoim dziele "Psychologia tłumu" jeszcze w dziewiętnastym wieku opisał charakter i duszę tłumu, sposoby jego ujarzmiania i kontrolowania. Nie jest to trudne. Wystarczy odrobina dobrej woli i śladowa znajomość psychiki masy, w której indywidualna świadomość swego ja, swojej podmiotowości i wyjątkowości zanika, jednostka łatwo ulega sugestiom i zaraża się emocjami innych, a ponadto dąży do jak najszybszego osiągnięcia celu (przejścia na drugą stronę). Każdy człowiek posiada pewną kulturę, w tłumie zaś staje się istotą dziką i niewolnikiem instynktów. Może być spontaniczny, skłonny do poświęceń, bohaterski i obdarzony entuzjazmem pierwotnego człowieka, a jednocześnie gwałtowny, podły, okrutny i bezbronny jak dziecko, bowiem cechuje go nadzwyczajna łatwość ulegania wpływom.                                                                                                                                                                 Potrafią to wykorzystać politycy, księża czy związkowcy. Od lat, przekraczając granicę Medyka-Szegini, obserwuję nieudolność, niechęć czy bezradność polskich pograniczników (uosabianych przez tę zmokłą kurę z orzełkiem na czapce z drugiego zamieszczonego przeze mnie filmiku, w niemym stuporze zastygłego wśród szydzącego z niego tłumu) do rozwiązania tego wstydliwego, granicznego problemu. Nie pomógł terminal za kilka milionów euro. W dalszym ciągu dopuszcza się do dantejskich scen na granicy,  ośmieszających nasz kraj w oczach cywilizowanego świata ... Chciałem mój wpis zakończyć jakąś ironiczną puentą. Oszczędzę sobie tego. Jest mi po prostu wstyd ...

I am a Nasturtium What Flower Are You?  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka