Elef.Parparim Elef.Parparim
878
BLOG

Dlaczego nie pomogli?

Elef.Parparim Elef.Parparim Polityka Obserwuj notkę 23

Spójrzmy na to po ludzku. Biegał taki radziecki żołnierz od parunastu z przerwami lat, wiosną czy latem, w bawełnie lub drelichu, w niewygodnym hełmie, z ciężkim karabinem, w niedopasowanych butach, w przepoconych, cuchnących onucach, z całym ekwipunkiem, narzekając na brak wody pitnej, cieknący pot, piekące oczy, które w końcu nic nie widziały z tego powodu, jeszcze raz pot, lepkie ciało, ciągle nie wyschnięte ubrania, wdychał coraz bardziej nieznośny smród własnego i innych ciał, kału, uryny, strachu i ludzkich zwłok, do trzewi czuł klejące się do wszystkiego ręce i brud, kurz i pył nawet w jamie ustnej, ciągły atak, straszliwe urrrra! i wpieriod!, wpieriod!, brak jedzenia i kobiecego ciepła, odpoczynku, amunicji, nękający ciągły ostrzał; daleko od domu, siadała mu psychika, umierali koledzy, dokuczały wszy i inne paskudztwa, zaciekły opór rozwścieczonych Niemców, bolesna klęska  w bitwie pancernej pod Wołominem z 3 sierpnia, a tysiące wagonów amunicji daleko na tyłach, grzęzły w błocie i lejach po wysadzonych wcześniej przez wroga torowiskach ...

Jak taka armia miała dobiec nad Ren prędzej od Jankesów i zarazić komunizmem całą Europę ?

Koniec lata 1944 roku był okresem dezorientacji, demoralizacji i niepokoju w sowieckim wojsku.
"Wyzwolicielska armia, straż przednia walcząca za wolność swych matek i żon, zmieniała się w motłoch. Nowi ludzie zajmowali miejsce zabitych, ale nie była to jedyna zmiana. Nawet weterani, bohaterowie spod Kurska, bitew pod Tułą i Orłem, stali w obliczu niewyobrażalnych wyzwań, pokus, którym nie potrafili się oprzeć. Wyczerpani ludzie, świeżo pogrążeni w smutku przez bitwę, postrzegali granicę przez pryzmat splątanych emocji" - pisze Catherine Merridale w książce "Wojna Iwana". Pomimo groźby trafienia do sztrafbatalionów mnożyły się przypadki rabunków, gwałtów na ludności cywilnej i współtowarzyszach broni (nawet zwierzętom nie dawano spokoju), dezercje (w ciągu trzech dni pod koniec czerwca specjalne oddziały NKWD operujące za Frontem Południowo-Zachodnim schwytały niemal 700 zbiegłych żołnierzy), niesubordynacja, zblazowana postawa wobec starań politruków, nieufność i nienawiść między szarżami, rasizm i kastowość, choroby psychiczne i samostrieły.
Trzeba było wypocząć, ogarnąć ten cały burdel, okiełznać szok kulturowy z powodu widoku relatywnego bogactwa, jakiego w ZSRR nie można było doświadczyć. Do tego potrzeba czasu. Dowództwo rosyjskie, pomne nie tak dawnego cudu nad Wisłą oraz kłopotów, jakie Niemcy mieli zimowym wojowaniem, postanowiło przesunąć ofensywę na styczeń. Wyjątkowym frajerstwem byłoby popełnienie błędu polegającego na ciągłym ataku pomimo takiej a nie innej kondycji wojska i specyficznych uwarunkowań klimatycznych na froncie. Sowiecka wierchuszka może bezwzględna, schizofreniczna i dzika, ale nie była głupia. Taktyczne katastroficzne pomyłki jakie popełnili Napoleon przeszło sto lat, Hitler i Paulus półtora roku wcześniej czy Tuchaczewski i Jegorow w 1920 (pomijając ustawienie na patelni wojsk Ulricha von Jungingena pod Grunwaldem) nie mogły się powtórzyć...

Stalin nie cenił Polaków. Swoich i tych prolondyńskich. Zgrzytał zębami, bo byli bardziej wymagający od innych nacji w jego armii. Polacy skarżyli się na brak odpowiedniej odzieży i wyposażenia, na rodzaj przydzielanych zadań. Chcieli walczyć za Warszawę i Polskę, zamiast przyłączyć się do idei krainy ponadnarodowej szczęśliwości. Ci drudzy ulegli propagandzie NKWDzistów o niezwyciężonej Czerwonej Armii, która prężnie kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa(a w rzeczywistości był to kolos na glinianych nogach, złożony z zindoktrynowany przez komisarzy politycznych, do szaleństwa przestraszonych, odczłowieczonych istot). I chociaż wcale nie wszystko było jeszcze rozstrzygnięte, uwierzyli, że losy wojny już są przesądzone. Co więcej, byli przekonani, że szlachetny Josef Wissarionowicz wspomoże i przyłączy się do powstania, które politycznie zostało wywołane przeciwko niemu. A potem mieli żal, że stało się inaczej. Po wojnie Gruzin docenił jednak gest warszawiaków, którzy wiążąc znaczną część niemieckich wojsk, pozwolili na pewną regenerację CA i osiągnięcie (mocno wątpliwego) ostatecznego wojennego sukcesu. W swej łaskawości przystał na prośby sojuszników pozwalając im utworzyć kadłubowy PRL ...

 

I am a Nasturtium What Flower Are You?  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka