Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo
88
BLOG

Gorący kartofel, czyli Trzecia Siła

Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo Polityka Obserwuj notkę 7

Zobowiązałem się na blogu Rolexa wobec ljStacha i pandady do popełnienia niniejszego wpisu, więc zobowiązanie niniejszym wpisem wypełniam, acz z karygodną opieszałością.

Oczywiście nie jest to żadna głęboka analiza, czy monografia, a tylko nieśmiała próba zidentyfikowania pewnego zjawiska i związanego z nim dosyć powszechnie popełnianego błędu. Błędu popełnianego obecnie chyba częściej przez prawą stronę, ale to raczej wynik wyłącznie konkretnej konfiguracji, w której to lewica jest stroną wygrywającą, bo wyobrazić możemy sobie także i błąd popełniany z drugiej strony. Ba! – on nawet i jest z tej drugiej strony popełniany, tylko w nieco innym kontekście. Jest to więc błąd popełniany przez obie stronach, na którym – zgodnie z przysłowiem o dwóch się bijących – korzysta strona Trzecia.
Chodzi o tę właśnie stronę trzecią – zaś błąd polega wzajemnym wciskaniu jej sobie przez prawicę i lewicę. Kim jest ta Trzecia Strona lub Siła? Najogólniej mówiąc to neutralni ideologicznie cynicy chcący tylko bogactwa i/lub władzy. Nie mogę się zdecydować czy chcą oni bogactwa jako jednego z trybutów władzy, czy chcą władzy tylko instrumentalnie, aby chronić swoje bogactwo, ale przyczyna ich parcia do władzy jest dla mojego wpisu mniej istotna od samego faktu występowania parcia.
Doprecyzuję najpierw jak owa trzecia siła jest postrzegana przez obie strony.
Na lewicy ucieleśnia się ona jako stereotyp chciwych kapitalistów, wyzyskiwaczy, dusigroszy, bezdusznych właścicieli fabryk wyrzucających na bruk wyeksploatowanych robotników etc. Pomimo mojej zdecydowanie prawicowej orientacji nie pozostaję na ten stereotyp obojętny. Ja się oczywiście zgadzam, że lewica przedstawia zagadnienie tendencyjnie i np. do wpólnego mianownika sprowadza protest wywalownego z roboty lenia z protestem - no właśnie – uważam jak rasowy lewak, że jednak istnieją sytuacje do lewicowego stereotypu pasujące, w których to rzeczywiście dla niewielkiego doraźniejszego zysku jednostki wyrządza się niesprawiedliwie ogromną krzywdę tysiącom innych jednostek, a to kłóci się z moim poczuciem sprawiedliwości. Ja nie wiem jak skutecznie rozpoznawać, aby oddzielić takie ‘niesłuszne’ przypadki od ‘słusznych’, czy jak im zapobiegać - to inna sprawa. Dostrzegam oczywiście namacalne niebezpieczeństwo, jak i realnie zaistniałe patologie, wynikajace z prób pozarynkowych regulacji takich sytuacji – to także osobne zagadnienie. To, że nie znam lekarstwa wszakże nie skłania mnie jednak do zaprzestania nazywania choroby chorobą. Ale przecież nie o roztereczki mojej duszyczki chodzi, a o Trzecią Siłę.

Lewica celnie identyfikuje raz jej istnienie, a dwa okolice jej występowania – wielki biznes, politykę, władzę. Także celnie identyfikuje jej charakter – jako bezideowych tropicieli maksymalnego zysku za wszelką cenę, orbitujących wokół władzy. To, co błędnie (acz też nie do końca!) identyfikuje, to kompatybilność Trzeciej Siły z kapitalizmem. Lewica wydaje się za dogmat przyjmować, że kapitalizm jest dla Trzeciej Siły najdogodniejszym środowiskiem rozwoju, albo wręcz, że rozwinięcie się Trzeciej Siły jest czymś w rodzaju celu kapitalizmu, a przynajmniej efektu, nawet jeśli niezamierzonego. Dlaczego powyżej napisałem, że nie jest to identyfikacja całkowcie błędna – ano dlatego, że rzeczywiście przyznać trzeba, że kapitalizm nie jest odporny na rozmaite zmowy, quasimonopole skierowane przeciwko konsumentom (‘ludowi’); ogólnie w kapitalizm nie ma wmontowanych bezpieczników zapobiegających prowadzeniu gry nielojalnej – wbrew kapitalistycznym zasadom, a co więcej przyjęcie takiej nielojalnej wobec innych graczy strategii może dawać ogromną nad nimi przewagę. Kapitalizm raczej opiera się na założeniu, iż wszyscy będą grali fair i – bądźmy realistami – sam z siebie grających nie fair do gry fair nie przymusza, a wręcz na wykorzystaniu pozostawania pozostałych graczy przy grze fair daje graczowi nielojalnemu przewagę. No Dylemat Więźnie po prostu. Kapitalizm nie jest nań odporny. Nie ten teoretyczny kapitalizm, tylko taki prawdziwie istniejący, oczywiście.
Teraz z prawej strony. Z prawej strony III Siła postrzegana jest jako naturalny sojusznik lewicy, wręcz jej element. Podejrzane powiązania polityki i biznesu, rozbudowane urzędy i dzierżący w nich władzę urzędnicy, rozmaite regulacje rynku, na których korzystają zawsze ci sami ‘kapitaliści’. Z punktu widzenia ideologicznego to nieprawda, że III Siła jest elementem lewicy, bo III Siła jest aideologiczna. Natomiast statystycznie prawdziwe jest wspólne występowanie III Siły i lewicy, jak sądzę z co najmniej dwóch przyczyn. Przez III Siłę lewica jest postrzegana jako partner lepiej zabezpieczająca jej interesy i mniej niebezpieczny. Wynika to z kilku powodów, głównie z przyrodzonego lewicy ‘parcia na państwo’. Ludzie III Siły ze spokojem i zadowoleniem przyglądają się jak lewica rozbudowuje aparat państwa, po to tylko aby móć ów aparat korumpować, obracać jego działanie na własną korzyść i zabezpieczanie własnej, uprzywilejowanej wobec innych graczy, pozycji. Zachodzi w końcu coś w rodzaju zjawiska takiej integracji pasożyta (III Siły) z organizmem (państwem), że nie można usunąć pasożyta bez unicestwiania organizmu, a na to oczywiście lewica przystać nie może i woli tolerować sojusz z rozrośniętym pasożytem, niż przystać na nieuniknioną samozagładę wraz z wycięciem pasożyta. Oczywiście pisząc ‘lewica’ mam na myśli ludzi o jakichś choć szczątkowych ideologicznych motywacjach, ale tu dochodzimy też do zagadnienia dlaczego lewicy po drodze z III Siłą.

Lewicy, z samej jej – relatywnej – istoty łatwiej jest wejść w sojusz z III Siłą. Lewicowcowi, jako odrzucającemu konserwatywną moralność (wierność, lojalność, dotrzymywanie słowa, honor, etc), a wyznającemu celowość i skuteczność dużo łatwiej, niż przwicowcowi, przyjdzie zawrzeć sojusz z III Siłą. Dla lewicowca dużo atrakcyjniejsze, niż dla prawicowca, jest kalkulacja na odsunięcie w czasie realizacji własnych celów, na rzecz sojuszu z III Siłą w celu ‘pokonania’ wrogiej prawicy. Lewicowiec (‘wierzący’) pomyśli sobie, że owszem – odwleka realizację raju na ziemii, ale zyskuje potężnego sprzymierzeńca w postaci III Siły, z którym będzie w stanie łatwiej zmieść wroga ideologicznego – prawicę. III Siła jawi się też jako mniej szkodliwe zagrożenie, bo bezideologiczne właśnie, więc nie ma niebezpieczeństwa zdrady ideologicznej lewicy na rzecz III Siły. Lewicowiec kombinuje sobie, że najpierw razem z III Siłą zmiecie prawicę (zagrożenie groźniejsze), a później poradzi sobie z samą III Siłą i sprowadzi ludowi upragniony raj na ziemii, bo postrzega III Siłę jako zagrożenie mniejsze.

I na tym wszystko się wali, bo to III Siła okazuje się w konkurencji z ideologią, szczególnie tak elastyczną, jak lewicowa, zwycięska. To nie lewicowiec dochowuje tak głębokiej wierności swoim ideałom, że  doprowadza ona go do zwycięstwa nad prawicą, a później także nad tymczasowym sojusznikiem - III Siłą, tylko to III Siła okazuje się skuteczna w korumpowaniu i łamaniu kręgosłów lewicowców, przeciągając jej przedstawicieli na swoją stronę. W końcu trudno odróżnić reprezentantów lewicy od III Siły, nawet jeśli kiedyś były to wyraziście zarysowane odrębne grupy. Ewolucja lewicy od wieszania kułaków, czy nawet w łagodniejszej postaci – zachodnioeuropejskiej – od wyrzekania na kapitalizm z colą i hamburgerem z MacDonaldsa w ręce – do otwartego stymulowania rynku w obecnej zapaści poprzez zachęcanie do kupowania, ergo wzrostu konsumpcji, ergo nabijania kabzy wielkim koncernom, zachęcanie dokonywane przez – co nie bądź - przywódców lewicy, jest tej konwergencji doskonałym przykładem. Inny przykład to przepływ polityków pomiędzy partiami. No przecież o czym on, jak nie o przejściu do obozu III Siły, może świadczyć?, co notabene barwnie wykpiwa Michalkiewicz przykładem Mężydły, który zmienił PiS na PO nie musząc nawet przy okazji zmieniać poglądów.
Dla porządku tylko nadmienię, że oczywiście możliwa jest także sytuacja przeciwna. Gdy to prawica jest stroną silniejszą, posiadającą władzę, wówczas III Siła stara się być dla prawicy dogodniejszym sojusznikiem, aby po zawarciu sojuszu dokonywać podobnej asymilacji, jaką dokonuje z członkami lewicy. Zapewne w historii dałoby się wynaleźć przykłady podobnych zjawisk, ja wyszukiwanie ich pomijam nie z chęci wybielania prawicy, a z przyczyn dużo bardziej pragmatycznych, a mianowicie, iż w naszych czasach taka sytuacja jest praktycznie wyłącznie hipotetyczna. Współcześnie praktycznie wszędzie panuje sojusz III Siły z lewicą, a nie prawicą.
Jakie z tego płyną wnioski. Pierwszym jest, iż większe zagrożenie stanowi III Siła, niż sama lewica. Wydaje mi się wręcz, że należałoby (po prawej stronie) dokonać reidentyfikacja wroga, bo to III Siła jest nim w większym stopniu, aniżeli się wydaje. Stanowi ona tym większe zagrożenie, że stoi niemalże całkowicie skryta w cieniu za przeciwnikiem łatwiej identyfikowalnym – lewicą. Czasem odnoszę wrażenie, że wręcz prawica daje sobą manipulować jak dziecko poświęcając siły na walkę z (de facto rachityczną) lewicą (tą rzeczywiście ideologiczną); daje sobą manipulować jak pies biegnący za lewicową kością i skoncentroany na niej, a przez to niedostrzegający tego kto tą kością rzuca. Odnoszę warażenie, że to raczej III Siła wysługuje się lewicą wobec prawicy używając lewicy jak płachty na byka, a niestety byk daje się głupią płachą skutecznie prowokować. Lewica wprawdze – jak to już nadmieniłem – używa III Siły jako swoistego ‘czarnego luda’ do straszenie 'ludu', ale przecież z tego nie wynikają dla III Siły praktycznie żadne konkretne szkody, zaś korzyści na sojuszu z lewicą czerpie przeogromne, więc czyż nie warto? Co z tego, że lud wygraża bezsilnie pięściami, miota przekleństwa, a czasem spali za poduszczeniem lewaków parę barów MacDonaldsa, skoro równocześnie skutecznie dzięki owym lewakom utrzymuje sytuację korzytsną dla siebie w wymiarze strategicznym? Czyż nie warto wówczas na nadgorliwość paru aktywistów przymknąć oko? Wszak mówimy od bezideowych, kierującuch się wyłącznie maksymalizacją zysku, cynikach.
Drugim wnioskiem jest, iż być może wrew pozorom wcale możliwy jest pozornie egzotyczny sojusz prawicowo-lewicowy przeciwko III Sile. Bo lewicowcy ‘wierzący i praktykujący’ także chyba mają świadomość, że na sojuszu z III Siłą w dłuższej perspektywie tracą, bo tracą w jegu wyniku własną tożsamość. Zarzucają ideały. Jedyną satysfkacją jest, że ów sojusz skutecznie paraliżuje prawicę, ale co to za satysfakcja, że wrogowie nie wygrywają, skoro i ja nie jestem zwycięzcą? A chyba jeszcze i po lewej stronie pozostały jakieś niedobitki które chcą nie tylko unicestwienia prawicy, ale czegoś ponadto – zwycięstwa lewicy.
Trzecim jest, swoista lustrzana ‘pogrobowa’ satysfakcja dla prawicy, że nawet jeśli lewica razem z III Siłą prawicę pokonała, to ceną za to zwycięsto jest utratę przez lewicę jej lewicowgo chrakteru, czyli w sumie wychodzi jakby na remis pomiędzy prawicą i lewicą – obie są pokonane, zaś jedynym zwycięzcą jest III Siła.
Czwartym jest to, co zawarłem w samym tytule. Może warto – obu naszym stronom i lewej i prawej - zaprzestać podrzucania sobie nawzajem gorącego kartofla III Siły, aby tylko uzyskać doraźną korzyść rzucenia na przeciwników odium związanego z III Siłą, bo raz, że sami siebie tym mylimy w identyfikacji groźniejszego przeciwnika, a dwa że jedynym beneficjentem tego przerzucania jest właśnie sama owa III Siła, która także dzięki niemu sobie w siłę wrasta zodnie z przysłowiem ‘gdzie dwóch się bije’.
Ja wiem, że to brzmi bardzo lewicowo, ale de facto do tego się to niemalże sprowadza: jak lewacy ukuli hasło: ne ufaj nikomu powyżej 30tki, to może należałoby je nieco zmodyfikować na nie ufaj nikomu mającemu powyżej 30 000 000$?

 

Szczęść Boże
13/05/2009 AD
NeG

Długoletni durny kuc po powrocie na ziemię.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka