Czyż Mafia nie morduje czasem ludzi właściwie tylko ku przestrodze innych? Aby pokazać swoją siłę i skuteczność: zobaczcie, jak kończą ci, którzy z nami zaczynają! W wielu morderstwach nie widać innych korzyści. Gdy np. ofiara już dawno zagrożenie dla Mafii przestała stanowić, zaś jej wytropienie było kosztowne, lub gdy jej rodzina jest pozostawiona w spokoju, a może i wręcz finansowo na śmierci ofiary korzysta, dostając środki z jej polisy na życie. Sam cel, jak i metoda zadania śmierci, mogą być głównie kierowane ku innym, jako środki dyscyplinujące ich. Czyż de facto nie ten sam mechanizm jest wykorzystywany na wojnie przy dokonywaniu wyroków za dezercję, lub gdy oficer dokonuje rozstrzelania żołnierza odmawiającego wyjścia z okopów i atakowania wroga?
Czyż w śmierci Aleksandra Litwinienki ten element nie był wyraźny? Czyż nie wydaje się uzasadnione podejrzenie, że był on nawet jedynym celem zamordowania Litwinienki? Przecież gdyby Litwinienko np. miał w zanadżu miażdżące rewelacje do ujawnienia, czy też był bliski ich zdobycia, to w celu przeszkodzenia w ich wyjściu na światło dzienne, zadano by Mu śmierć błyskawiczną. Gdyby Litwinienka miał, lub miał mieć takie rewelacje, to umierając tygodniami mógłby przynajmniej światu je, lub ich istnienie obwieścić. Jaki inny cel można dostrzec w zadaniu Litwinience śmierci powolnej, na oczach świata, w świetle flashów?
Lech Kaczyński też był wobec Kremla niepokorny, a równocześnie Polska nie jest krajem, którego przywódcy są rangi zasiadających w Kopule, więc z powodu uśmiercenia kogoś takiego nie wszczyna się wojny między Rodzinami, tylko płaci się okup.
24.04.2010
