Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo
49
BLOG

... z popiołów

Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo Technologie Obserwuj notkę 1

 - Panowie - rozpoczął Prezydent - wezwałem was tutaj, bo stoimy przed niesłychanie poważnym wyzwaniem! Jak doskonale wiemy lotnictwo cywilne w wyniku aktywości wulkanu na Islandii jest uzmienione od miesięcy. Przysparza nam to mnóstwa problemów. Uziemieni wyborcy to rozgoryczeni wyborcy! Analitycy raportują, iż wyborcy tracą cierpliwość i  w najbliższej przyszłości zaczną rozglądają się za kimś, kto coś z tym zrobi. Nasza przyszłość wisi na włosku!

Zebrani przybrali miny odpowiednie do powagi sytuacji, ale w głębi duszy wyczekiwali na to, co Prezydent ma jeszcze do powiedzenia. Znali jego manierę budowanai emocji, a tym razem kontynuacja wynikała także z użytej przez niego formuły 'stoimy przed'.

Doczekali się:
 - Jednakże wyzwanie przed którym stoimy, spycha na plan dalszy problemy cywilne - kontynuował Prezydent.

Acha - czyli chodzi o Armię, część doradców odetchnęła z ulgą, iż sprawa dotyczy nie ich działki (przedwcześnie, ale nie uprzedzajmy wypadków), inna część wzmogła uwagę.

 - Została powołana specjalna ekipa geologów, która dokonała na Islandii odwiertów i sporządziła ich analizy oraz prognozy aktywności wulkanu. Ich raport jest alarmujący! Prognozowana aktywność wulkanu skutkować będzie uziemieniem CAŁEGO - powtarzam - CAŁEGO - lotnictwa wojskowego także i to w nzjabliższej przyszłości, a vo gorsza na nieprzewidywalnie długi czas. Nie możemy do tego dopuścić!  - oczekuję od Was rozwiązań!

---

Zespoły inżynierów ruszyły do wytężonej pracy. Obok nich pewien mały interdyscyplinarny zespół dostrzegł także swoją szansę...

---

Nastroje na sali panowały grobowe.
 - Tego się nie da zrobić Panie Prezydencie. Sięgnęliśmy po wszelkie dostępne technologie, po najnowsze materiały, eksperymentalne stopy, materiały ceramiczne, plastiki, nanotechnologię nawet - ten cholerny pył mieli wszystko!
Tylko w odległym kącie sali mała grupka wydawała zupełnie się nie przejmować dramatyczną sytuacją. Niedbale rozparci na krzesłach dyskutowali w swoim gronie pokazując sobie coś na ekranach laptopów.
Czekali na swój moment, który nadchodził wielkimi krokami.

- Panie Prezydencie... - jeden z nich przerwał milczenie, biorąc na siebie cały jego ciężar. Zniósł go dzielnie, jak i spojrzenia wszystkich oczu kierujące się ku niemu i jego kolegom.
- Panie Prezydencie, jest pewno rozwiązanie - Nagle wszyscy próbowali sobie przypomnieć czym zajmują się członkowie zespołu z końca sali.
- Kim Pan jest? - Od rozgorączkowanego szukania w pamięci informacji o specjalizacji tajemniczego zespołu, wybawił wszystkich Prezydent.
- Dr Smith,  jestem biologiem...
- I cóż ma Pan za propozycję Doktorze? - z wyraźnym niedowierzaniem zapytał Prezydent.

 - Akhem - odchrząknął prelegent - niebo nie zaprzestało aktywności wraz z erupcją wulkanu...
 - Co ma Pan na myśli? - przerwał Prezydent.
 - Ptaki wciąż latają...
 - I co w związku z tym? - hamując rozdrażnienie znów przerwał Prezydent
 - Sugeruje Pan, żebyśmy zminiaturyzowali naszą broń i poprzyczepiali ją tresowanym gołębiom? - Prezydent był wyraźnie ucieszony ze swojego złośliwego żartu, a sala wraz z nim.
 - Jestem genetykiem, a nie zoologiem - Smith niespeszony, pozwolił sobie na łagodną połajankę.
 - Zespół który mam przyjemność reprezentować prowadził niszowe badania genetyczne, które jednak w zaistaniałej sytuacji stanowić mogą odpowiedź na sytuację...

---

 - Ja ci mówię, to jednak wiocha - w kącie narzekał Okularnik.
 - Wiocha, nie wiocha - inni nawet tego nie mają, więc się ciesz, że pieszo nie zapieprzasz! - odgryzł się Pryszczaty, którego Okularnik wiecznie wkurzał.
 - No, ale mogliby choć zamknięte kabiny robić.
 - To nie sanatorium, tylko kawaleria powietrzna! Chcesz żyć wiecznie?
 - No wiem, że sytuacja i wogóle, ale to jakoś nie ten teges - Okularnik uporczywie szukał dziury w całym.
 - Pieprzysz - uciął Pryszczaty i starł z gogli rozpaćkanego owada.
 - Po lądowaniu zabezpieczyć p-e-r-y-m-e-t-r! - Sierżant wycedził przez zęby ostatnie słowo - i żeby mi żaden nie otworzył ognia bez rozkazu!
 - Ta jest!
Żołnierze mocniej przywarli w ostatecznym oczekiwanu do wiklinowego kosza na grzbiecie specjalnie wyhodowanego piętnastometrowego jastrzębia, w którego genach poza gigantycznym wzrostem zakodowane było także ochronne - błękitnawe od spodu, a popielato bure od góry - upierzenie.
 - I nie podchodzić za blisko dzioba, bo jak którego zeżre to jego problem! - Sierżant upomniał swoich zuchów z przyzwyczajenia, choć nie było to konieczne.

Po wylądowaniu żołnierze rozproszyli się sprawnie, zaś jastrząb przystąpił do czyszczenia upierzenia z uporczywie wciskajacego się w nie wulkanicznego pyłu.

Długoletni durny kuc po powrocie na ziemię.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie