Skoro płód można unicestwić, bo nie zaistniała u niego jeszcze swiadomość, to dlaczego nie można by wykastrować chłopca, który nie wszedł jeszcze w okres dojrzewania, wyciąć macicy dziewczynce, zanim zaczęła miesiączkowac (albo zanim zaszła w pierwszą ciążę), oślepić niemowlę urodzone w nocy, przed pierwszym jego świtem (a może i później - nie wiem co nauka mówi o rozpoczęciu widzenia przez niemowlęta), ogólnie - odebrać mu potencjalne dobro jego życia. Potencjalne, bo nie będące jeszcze udziałem jego życia w danym momencie, tylko oczekujące je w przyszłości.
W każdym z tych przypadków nie pozbawia się organizmu tego, co już jest jego udziałem, a tylko uniemożliwia się zaistnienie czegoś, co jest naturalną konsekwencją rozwoju organizmu. Dojrzałość seksualna nie jest przecież udziałem dziecka, pozostaje przez pewien czas w nim uśpieniu - jest potencjalnym dobrem jego życia, Wykastrowanie więc chłopca zanim poznał czym jest seks nie jest przecież odebranim mu czegoś, a tylko szansy na zaznanie czegoś. Skoro można zabić płód, odbierając mu wszelkie szanse na przeżycie życia, to dlaczego nie można odebrać dzieciom szansy na przeżycie kawałka życia, zanim ów kawałek poznają?
Sądzę, iż każdy normalny człowiek czuje naturalny wewnętrzny opór przeciwko takim praktykom. Uprzedzę tu naturalną drogę obrony filoabrocjonistów - iż dziecko wykastrowane dowiedziałoby się co mu uniemożliwiono z biegiem czasu i wywołałby to u niego poczucie krzywdy, czy żalu, bo przecież można - szczególnie dla dobra wywodu - wyobrazić sobie, iż po takim zabiegu dziecko poddaje się praniu mózgu, dzięki któremu czuje się nie dość, że gorsze/upośledzone, to wręcz lepsze i ubogacone swoim kalectwem. Nie takie numery na świeci były - patrz Skopcy.
--
2008.07.07
NeG
Inne tematy w dziale Kultura