Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo
86
BLOG

Obama z różnych dystansów (przepowiednia)

Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo Polityka Obserwuj notkę 4

Wpis GnoMa3 zainspirował mnie do powidzielenia się pewnym proroctwem w które uwikłany jest Obama. Niby i ja i odpowiadający mi G3 pisalismy o tym samym, bo o elekcji Obamy, ale jednak o czymś zupełnie inny, bo patrzyliśmy na ten fakt w kontekście zupełnej innego horyzontu czasowego.

Jam - jak tom otwarcie w samoopisie wyznał - jest raptus, toteż raczej odnosiłem się do perspektywy krótszej - rzędu kadencji Obamy. W tej perspektywie Obama ma już poważne szanse na klęskę, a to zwyczajnie z powodu rozbudzenia zbyt wielkich nadziei, którym człowiek, choćby naj, naj, naj sprostać nie zdoła. I tu nie ma nic do rzeczy, czy trudno, czy łatwo za konkretną obietnicę Obamę chwycić. Amerykanie to nie Polacy, nie cyniczni, przyzwyczajeni do rolowania przez polityków i w związku z tym patrzący na ich zapewnienia przez palce europejczycy nawet. Amerykanie Obamie zaufali, kampania była skierowana na emocje i swój skutek doraźny odniosła, ale skutek bardziej dalekosiężny obróci się przeciwko Obamie. Amerykanie wybierający Obamę są prostoduszni, jak przysłowiowe pijane dzieci we mgle, są przyzwyczajeni do mówienia wprost, a nie dzielenia włosa na czworo. To tacy Amerykanie oczekują od Obamy cudu, bo - w ich odczuciu - cuda im on obiecał. I to ci Amerykanie narobią Obamie kole pióra, gdy on im tych cudów nie dostarczy. Amerykanie to nie europejczycy, to nie tylko młodzi wykształceni z wielkich miast wytresowani w sięganiu po TVzor, żeby wiedzieć co mają mysleć. Tacy też poparli Obamę, ale to nie oni stanowią o sile fali, która wyniosła Obamę do władzy. Amerykanie, którzy o sile tej fali stanowią, odczytują obietnice Obamy wprost, bez żadnych tłumaczeń, ozdobników, przymrużonego oka, dlatego też żadna Ofra nie zdoła im przetłumaczyć, że Obama to miał co innego na myśli, że oni go nie zrozumieli, że trzeba Obamie jeszcze trochę dać szansę, że jacyś szkodnicy i  sabotażyści mu w przychyleniu im nieba przeszkadzają. Obama obiecał, to ma być, bo jak nie to łup w łeb.

A Obama - być może nawet nie zadając sobie z tego sprawy - poobiecywał im gruszki na wierzbie i to złote gruszki na wyschłej wierzbie. Te obiektnice pośród lewaków są oczywiście traktowane jak to czym są w istocie - makaronem nawijanym na uszy, jednakże moim zdaniem, licząc na matriksoidalną siłę mediów, amerykańscy lewaccy cynicy się przeliczą, bo zwyczajnie wyborca Obamy nie jest tak przyzwyczajony do patrzenia na obietnice polityków przez palce, jak przeciętny europejczyk. Wobec nas oni są naiwni jak Anglicy uzasadniający bezcelowość nazistowskiej inwazji na wyspę: 'nawet jak nas najadą, to przecież żaden szanujący się Anglik nic im nie sprzeda!'.

Osobiście upatruję w spektakularnej klapie Obamy nadzieję na odwrócenie już się wydaje nieuchronnego stoczenia się naszej cywilizacji w przepaść. O ile nie nastąpią losowe okoliczności, jak np. śmierć Obamy w wyniku zamachu (ta, to by dopiero była lewakom na rękę, wystarczyłby nawet nieudany zamach, przy takim zapleczu medialnym...), to  z dość dużym spokojem czekam na pikowanie Obamy na dno, a wraz z nim amerykańskiego lewactwa.

-- 
06.11.2008
NeG

Długoletni durny kuc po powrocie na ziemię.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka