Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo
276
BLOG

Czy istnieje odpowiedzialność za słowa?

Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo Kultura Obserwuj notkę 39

Nie mam oczywiście na myśli odpowiedzialności prawnej, bo to nader łatwa odpowiedź. Przyznam, że sprawa zahacza o wątek osobisty, czyli Marcysia. Marcysia jest żoną kumpla ze studiów. Jeśli komuś się pojawiają głupawe uśmieszki w kącikach ust, to od razu je gaszę - żadnej chemii ... ani z kumplem, ani z Marcysią. I to taki całkowicie spontaniczny brak chemii - ni cholery.
Zacznijmy od lepszej strony. Marcysia jest dobrym człowiekiem, zaufałbym Jej we wszystkim, ma ciepłe podejście do ludzi i umie (czego Jej bardzo zazdroszczę) oddzielać osobę od jej poglądów. Umie wyekstrachować czyjeś dobro i ono do Niej przemawia nad to, czy ktoś komuch, czy PiSowiec, czy taki zoologiczny UPRowiec jak ja. Bardzo krótka ta charakterystyka nie z racji ubogości dobra i cnót w Marcysi, bo tak akurat nie jest, i to bynajmniej nie dobra banalnego, bo ktoś z lakoniczności może powziąć takie błędne przeświadczenie. Ufam Dobru Marcysi i ufam, że jest to Dobro Dobre. Ufam mu w kategoriach relacji indywidualnych: mano a mano. Jak ideał lekarza Marcysia potrafi w ogniu walki z takim samym zaangażowaniem operować swojego, jak i wroga i co więcej przychodzi jej to z jakąś niewymuszoną naturalnością. Umie starannie oddzielić osobowość jednostki od jej poglądów i to ta pierwsza do niej bardziej przemawia, co poczytuję Jej za ogromną cnotę.

A teraz ta gorsza strona. Marcysia jest humanistką, ma doktorat, piastuje poważne stanowisko wiążące się z niebagatelnym wpływem na młodych ludzi. Słowem - siła Jej memowego rażenia (BMR - nie Broń Masowego Rażenia, a Broń Memowego Rażenia) stanowczo wykracza ponad przeciętną, zaś co Marcysia potrafi upleść, to mnie o galopującą siwiznę przyprawia.

Tu ważna uwaga. Nadzwyczaj ważna, bo istotna dla całości tekstu, a istotna, bo ... okaże się samo, mam nadzieję. Marcysia ma z pewnością błyskotliwy umysł, tylko ... i tu już zaczynam się pocić, ponieważ opisy tego typu rzeczy wychodzą mi jak balet w gumofilcach. Mimo to spróbuję najlepiej, jak umiem. Marcysia jakby nadmiernie lubowała się zabawach intelektem dla samych zabaw intelektem. To jeszcze nic złego. Różne eksperymenta myślowe, choćby najbardziej pstrokate mogą być twórcze i całkowicie bezpieczne.
Marcysia lubi żonglerki słowne, ma w sobie coś z wiecznie gotowego na zabawę pieska, któremu wystarczy tylko czymś przed nosem zamachać, aby to do zabawy pochwycił. Nieważne czy to zbędny śmieć, czy cenna rodzinna waza. Pyszna zabawa jest najważniejsza! Królestwo za podnietę!
No ale co z tym bezpieczeństwem, bo przecież po coś zabawę tą cenną rodzinną wazą powyżej umieściłem. W zależności od podejścia do zabawy, do eksperymentu może on pozostawać całkowicie bezpieczny, ale może stawać się i niebezpieczny.

Kiedy staje się niebezpieczny? - gdy zaczyna ulegać zatarciu granica pomiędzy poczuciem, iż jest to tylko eksperyment, z podstawami wziętymi z kapelusza i tak też do realu przystający, od poczucia, iż te wydumane fantazje są tak samo dobre, jak real, może nawet są realem, lub iż można je z realem bezkarnie mieszać. To coś jak zatarcie granicy pomiędzy grą komputerową, a realem, dla namiętnego gracza. Przenosi się do realu pewne przyzwyczajenia z gier od zupełnie neutralnych do ekstremalnych: mam 3 życia!

... i tak właściwie, zupełnie inną drogą, niż sobie zaplanowałem, chyba dotarłem do sedna. Otóż Marcysia jest dla mnie dość charakterystycznym przedstawicielem pewnego nurtu, intelektualnego, ale nie tylko, filozoficznego, ale nie tylko - wszystko to po trochu owszem też, ale w sumie to nawet to chyba jeszcze określenia nia ma. Jakoś tak intuicyjnie pcha mi się na język przedrostek post, tylko nie mam go do czego przykleić. Samo post więc może? No niech będą Posty. Jedną z cech charakterystyczniejszych Postów jest właśnie jakieś oderwanie od klasycznych filozoficznych fundamentów. Przyznam, że moją bryłę z posad świata ruszyło Jej apodyktyczne stwierdzenie, że prawdy nie ma! (He, he - to czego Marcysiu uczysz swoich studentów ?!?) Pomimo upojenia emocje wzrosły we mnie, odbeknąłęm, pozamiatałem szczękę z podłogi i pojechaliśmy...

Na marginesie. Ja dyskutując z Marcysią często mam wrażenie, że to kwestia przypadku po której stronie akurat się Marcysia zdecydowała opowiedzieć. Gdyby rozmowa potoczyła się inaczej, to Marcysia z równym zaangażowaniem broniłaby tezy przeciwnej! Dlatego przywodzi mi to na myśl charakter psiej zabawy - nieważny przedmiot, z której strony go akurat chwyciłam w pysia i w którą go akurat ciągnę, ważna jest zabawa dla zabawy - siłowanie dla siłowania.
A swoją drogą to to wcale w świecie geometrii Postów jest spójne. Ponieważ nie ma prawdy, więc pozostają tylko tymczasowe, ulotne konfiguracje, więc nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy bronieniem jednego zdania, by za chwilę z równym zaangażowaniem bronić zdania przeciwnego!

Wspominałem, że Marcysia jest humanistką? (Scroll) Wspominałem! Ja do nauk humanistycznych mam stosunek delikatnie mówiąc nieufny. Nie, żebym uważał, iż one są jakąś szarlatanerią z samej swojej istoty, co to to nie. Jednakże ostatnio mają się one do nauki, jak astrologia do astronomii. I paralela jest głębsza, niż na pierwszy rzut oka, bo jeśli ktoś nie wie (ja wiem, bo znajomy kończył jakąś wyższą szkołę astrologii) to astrologia nie polega na zerknięciu w gwiazdy i podrapaniu się w głowę - tam się wykonuje poważne, porawne obliczenia astronomiczne - pozycje planet, gwiazd, tylko że te wnioski jakby z palca wyssane. Tzn. oblicza się skupulatnie pozycję Marsa, aby stwierdzić, że skoro miał om 247 stopni ascendencji, to dzieciak będzie narowisty, ale jak owa narowistość z 247 stopni asc ma wynikać, to chyba przejęty komplikacją obliczeń petent ma po prostu zapomnieć zapytać.
No więc te nauki humanistyczne: medioznawstwa, gender studies, woman studies... może lepiej skończę zanim zacznę.

W każdym razie w tym rozkosznym pławieniu się w czystej inteligencji zastanawia mnie zupełna beztroska o to, że to może mieć jakieś konsekwencje, wręcz zabójcze dla samych Postów. Przekraczają oni jakąś niezrozumiałą dla mnie barierę poza którą chyba rzeczywiście zaczynają wierzyć, że ich umysły mają moc sprawczą, a skonstruowane przez nich Matrixy są tak samo trwałe i solidne, jak real, a może i lepsze - wszak prawdy nie ma. Możnaby na to machnąć ręką - wszak niemało dziwaków po świecie chodzi, a niektórzy mogą być i pożyteczną atrakcją, ale z racji globalizacji wszystkiego, w tym 'nauki', to i ten radosny beztroski oberek wydaje się rozprzestrzeniać z szybkością pożaru buszu. Jak nie przymierzając przedkryzysowa epidemia pożyczkowa. I dokładnie tak samo i miraże Postów zostaną skorygowane przez real, gdy tylko o niego wyrżnął. Ale póki co zamiast martwić się przybliżającą się na dole Ziemią czyż nie lepiej cieszyć się pędem świszczącego wokół uszu powietrza?

-- 
28.02.2009
NeG

Długoletni durny kuc po powrocie na ziemię.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura