Emacton Emacton
137
BLOG

Wyborcza konsekwencja

Emacton Emacton Polityka Obserwuj notkę 0

Przypomnijmy sobie dzień, w którym zmarł Jan Paweł II. Gdy na Placu św, Piotra rozbrzmiały dzwony Bazyliki, ludzie się modlili i płakali. Podobnie działo się w Polsce: Dzwon Zygmunta na Wawelu, ogłoszona przez A. Kwaśniewskiego żałoba narodowa - ogólny smutek i żal. Nawet kibice krakowskich klubów okazjonalnie zaczęli się miłować i chodzić od mszy do mszy...

Druga sprawa, wciąż jeszcze żyjąca wśród wielu Polaków: katastrofa pod Smoleńskiem: atmosfera pojednania, smutek,  żal. Z tajnych archiwów medialnych pobrano zdjęcia przedstawiające prezydenta w "ludzkich" pozach, do tej pory zbierające tylko kilogramy kurzu. Do momentu ogłoszenia decyzji o pochówku Pary Prezydenckiej na Wawelu w Polsce można było dostrzec jakąś zmianę: przecież razem z Lechem "Borubarem-Perejro-Irasiadem-SpieprzajDziadu" Kaczyńskim odszedł stary zy niedobry Janusz Palikot, by narodzić się na nowo, w wersji tak samo odmienionej jak medialny już tylko "Lech Kaczyński".

Co łączy te dwie sprawy? Jedna mała ciekawostka. W pierwszym przypadku powstała "grupa" o nazwie "Nie płakałem po papieżu", w drugim "Nie płakałem po Kaczyńskim". Obie te grupy wzięło na swoje sztandary środowisko Gazety Wyborczej, która domagała się, by większość Polaków przeżywających ból po stracie a to JP2, a to LK uszanowała zdanie skromnej mniejszości i rozeszła się do domów zapominając o wszystkim, bo robili wstyd na cały świat. To nic, że to tylko mała grupa "alternatywnych inaczej". Tak miało być i koniec.

Niczym "zatruta strzała", która zaraża nagłą niechęcią tych, co niedawno jeszcze stali w przepychającej się kolejce do kasy po bilet, ale w następstwie niepowodzenia i braku szansy na sukces stanęli z boku i zaczęli wyśmiewać zarówno niedawnych współkolejkowiczów jak również całą biletowaną imprezę. Ot taki alternatywny bełkot, byleby tylko wygrzebać się spośród "demonów polskiego patriotyzmu", niezależnie od prezentowanej argumentacji.

Po co to wszystko piszę? Zbliża się EURO2012. Jeśli nie nastąpi jakaś katastrofa budowlana (np. zawalenie się "sukcesywnych" stadionów na głowy kibiców, bądź zamach terrorystyczny na masową skalę - co jest bardzo prawdopodobne), wszyscy będą się cieszyć i każdy będzie wszędzie, jeszcze bardziej niż dzisiaj wałkował temat EURO. Środowisko Wyborczej, doświadczone w takich przypadkach, powinno wziąć w ramiona wszystkich, którzy już wyrażają swój negatywny stosunek do całej imprezy. Ale nie wystarczy tylko wytrzeć się feministycznym bełkotem nawiedzonych Kobiet Wyzwolonych i Wyzwalających (KWiW). Trzeba rozpocząć kampanię bojkotującą EURO.

Tylko jest jeden mały problem - gdy Jarosław Kaczyński stanął po stronie bojkotu związanego ze sprawą Julii Tymoszenko, wszyscy niemi zwolennicy nagle stali się jego przeciwnikami, no bo jak to - być po tej samej stronie co JK?

Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by rozpocząć kampanię z roboczym tytułem "Nie kibicuję - grilluję!".

Wystarczy odrobina odwagi i konsekwencji.

Emacton
O mnie Emacton

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka