Właśnie gruchnęła wieść o sprzedaży "Rzeczpospolitej" "rodzimej" spółce jaką jest minikoncernik Gremi Media. Grzegorz Hajdarowicz -właściciel owego podmiotu gospodarczego - jest polskim przedsiębiorcą specjalizującym się w biznesie wszelakim. Inwestuje zarówno w podupadające spółki jaki w palmy kokosowe w Brazylii. Jego przedsięwzięcia cechuje brak specjalizacji co sprawia, że nie jest jednoznacznie ukierunkowany pod względem biznesowym. Ot, typowy przykład biznesmena spod znaku mydła i powidła.
Ostatnio głośno było o medialnych inwestycjach Hajdarowicza do, którego należą "Przekrój" i "Sukces". Dystrybucja tego pierwszego tytułu pomimo szumnych zapowiedzi sprzedawania 120-180 tysięcy egzemplarzy oscyluje ostatnio w okolicach 45 tysięcy przy ciągłej tendencji spadkowej. W marcu tego roku głośna była sprawa wstrzymania i obniżenia pensji dziennikarskich w "Przekroju" co spowodowało falę odejść. Pomimo tak kiepskich wyników finansowych w segmencie medialnym Hajdarowicz przez długi czas deklarował chęć kupna kolejnego tytułu. Jak sam zaznaczał - w tradycyjnie kiepskiej kondycji, by ją potem zrestrukturyzować.
I właśnie w tej sytuacji jego wybór padł na spółkę "Presspublica", która jest... w dobrej kondycji finansowej. Podmiot wydający między innymi "Rzeczpospolitą" i "Uważam Rze". Jedne z nielicznych tytułów notujących stały lub skokowy wzrost sprzedarzy i czytelników. To w jaki sposób Hajdarowicz i jego ekipa zacznie "restrukturyzować" "Rzeczpospolitą" pokaże czas. Niektórzy twierdzą, że będzie to gwałtowny wiraż na, którym wypadnie wieksza część zespołu redakcyjnego a braki zostaną uzupełnione przez tak poczytne postacie jak publikujący obecnie w "Przekroju" "lewoskrętny" Roman Kurkiewicz czy pisząca w rytmie zaangażowanego ideolo Agnieszka Graf (oboje związani z leninizującą Krytyką Polityczną).
Wiadomości o sprzedaży "Presspubliki" nie sposób oddzielić od politycznych zawirowań wokół przedsiębiorstwa i prób nacisku ze strony rządowej na dotychczasowego udziałowca większościowego (f-ma Mecom). Politycy PO wielokrotnie okazywali swoje uprzedzenia wobec "Rzeczpospolitej", którą niektórzy z nich wprost określają jako "gazetę pisowską". Niechęć powodowana była dociekliwością "Rzepy", której dziennikarze jako pierwsi opisali afery hazardową i stoczniową stawiając prominentów z Platformy Obywatelskiej w kompromitującym świetle. Prawdopodobnie sytuacja ciągłego napięcia pomiędzy rządowym udziałowcem mniejszościowym i dotychczasowym właścicielem pakietu większościowego spowodowała wycofanie się tego drugiego ze spółki, która cały czas wykazuje pokaźne jak na dzisiejsze czasy zyski i stały wzrost czytelnictwa.
W całej transakcji Hajdarowicz najprawdopodobniej odgrywa rolę tzw. "słupa" lub pożytecznego "Jasia". Jego zadaniem jest "restrukturyzacja", której został już poddany należący do niego "Przekrój". Dlatego też najprawdopodobniej transakcja uzyska błogosławieństwo Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i już niedługo w firmie na ulicy Prostej zaczną się "z-m-i-a-n-y"!!!.
Dokładnie jak w filmie Stanisława Bareji.
Pozdrawiam
PS: Gdyby Hajdarowicz rzeczywiście był biznesmenem z prawdziwego zdarzenia to w szczególności w czasach kryzysu nie powinien ruszać czegoś co całkiem nieźle działa. Dla każdego w miare rozgarniętego obserwatora jest jasne, że w momencie, w którym krakowski biznesmen zmieni profil dziennika na bardziej przychylny rządowi - przegra. Prorządowo piszą dzisiaj wszystkie większe tytuły poza Rzeczpospolitą. To co wyróżnia gazetę prowadzoną przez Pawła Lisickiego to dystans do wszystkich stron politycznego sporu. W szczególności do rządzących.
Osobną kwestią jest pytanie o pochodzenie kapitału za jaki Hajdarowicz ma zamiar dokonać zakupu. 80 milionów złotych to kwota, która przy obecnym stanie rynku zwracałaby się Gremi Media przez 10 lat (przy zaciągnięciu kredytu okres ten się wydłuża o 5-10 lat). Informacja o tym jaki procent będą stanowić tzw. środki własne może być niezwykle interesująca.
