Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
358
BLOG

7 złotych - czyli niedługo czas na reformę benzyny

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Polityka Obserwuj notkę 0

Mniej więcej od początku roku jestem zasypywany gradem informacji na temat rzekomej reformy emerytalnej koalicji PO-PSL. Przedstawiciele tzw. mainstreamowych kręgów opiniotwórczych, wykazujący się na codzień entuzjastycznym zrozumnieniem dla rządzących i korzystając z możliwości zmasowanego przekazu, tłumaczą mnie i innym przedstawicielom polskiego plebsu, że tak być musi. Argumenty są mniej więcej takie, że ponieważ warunki życia i opieka medyczna są coraz lepsze, a co za tym idzie, ludzie żyją coraz dłużej, to jest czymś oczywistym, że za taką ekstra jakość trzeba ekstra zapłacić.

W rzeczywistości sprawa jest  trywialnie, lub też, cytując klasyka - "arcyboleśnie" prosta. Rzekomej reformie emerytalnej nie towarzyszą żadne zmiany strukturalne ani redukcje w strefie budżetowej. Jedyne co ma się zmienić to wydłużenie czasu pracy i co za tym idzie, obowiązku płacenia danin podatkowych. Jest oczywiste, że procent ludzi którzy dożyją magicznego wieku 67 lat będzię mniejszy od tych, którzy dociągną do 60 lub 65 lat. Dla państwowej kasy to czysty zysk. Jeżeli ten fakt dodatkowo połączymy z dokonanym już przez  rząd skokiem na kasę prywatnych funduszy emerytalnych to jest czymś oczywistym, że celem PO i PSL nie jest żadne rządzenie czy też reformowanie ale zwyczajne, i coraz mniej wyrafinowane, dojenie frajerów.

Smutne to ale prawdziwe. Na całym świecie słowo "reforma" oznacza racjonalizacje lub usprawniawnie procesów, nad którymi pieczę sprawuję państwo. Celem tego są zazwyczaj oszczędności dla państwowej kasy, i co za tym idzie, dla nas - normalnych ludzi. Tylko w Polsce używa się tego wytrychu po to by przykryć zwyczajne podwyżki. Ordynarna chęć wyciągania kasy od podatników kilka lat dłużej, bez równoczesnych cięć w strefie budżetowej i obniżki podatków nie jest żadną reformą. To zwyczajna podwyżka obciążeń i danin płaconych na utrzymania aparatu państwowego III RP, który mimo gigantycznych pieniędzy z podatków i dotacji z Unii Europejskiej jest coraz bardziej nienażarty.

Ale co tu dużo pisać. Nasz rząd po czterech latach zaczął "reformy". A to dopiero początek. W przyszłym roku wejdą tak zwane limity CO2, na które gabinet Tuska również dał przyzwolenie. Do paliw, węgla, olejów opałowych i tym podobnych substancji zostanie doliczony tzw. carbon tax. Benzyna niedługo przekroczy barierę 7 złotych za litr. Zwolennicy Platformy Obywatelskie powinni się już cieszyć. To także będzie efektem reformy.

Jak widać utrzymanie 'zielonej wyspy' wymaga wyrzeczeń. Coraz większych.

Pozdrawiam

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka