Erinti Erinti
203
BLOG

Trudność ofiary

Erinti Erinti Rozmaitości Obserwuj notkę 1
Ostrzegam! Powyższy tekst może być bulwersujący. Stąd wszelkich fanatyków pro-life i moralistów informuję na wstępie. Nie czytajcie, nie skoczy wam ciśnienie. Inna sprawa, że w równie deszczowy dzień.. Ale dość żartów bo sprawa poważna. Zarówno portal w.polityce.pl, jak i niezależna.pl piszą o przypadku Barbary Castro Garcia, dziennikarki, która zmarła poświęcając się dla swego dziecka. 
 
Przypadek nieco podobny do przypadku Agaty Mróz: ciężarna kobieta dowiaduje się, że ma nowotwór. Nie podejmuje leczenia, co groziłoby uszkodzeniem płodu. Wstrzymuje chemioterapię aż do porodu. Niestety! Przez okres ciąży rak szalał w organizmie i kobieta umiera. Osieraca dziecko, pozostawia męża w żałobie... 
 
Nie wiem jak odnieść się do takich przypadków. Nie mam bladego pojęcia jak się odnieść i pozostaje mi żywić nadzieję, że nigdy nie stanę przed podobnym wyborem i nikt z bliskich mi osób nie stanie w obliczu czegoś równie ciężkiego. Może kogoś obrażę, ale trudno. Nie pochwalam takich postaw. Nie mnie kogokolwiek tutaj oceniać, ale nie pochwalam. Jeśli mowa o pierwszym dziecku, jak w przypadku pani Garcii czy Agaty Mróz, mam mieszane uczucia. Z jednej strony słyszymy o wspaniałej ofierze, cywilizacji życia itd. Szkoda tylko, że nikt nie pomyśli jak ma sobie poradzić samotny ojciec z opieką nad niemowlakiem. Szkoda, że niewielu pomyśli co będzie czuło dziecko, gdy się dowie, że matka umarła by ona/on mogło żyć. Nie chcę by ktokolwiek się za mnie poświęcał. Nigdy. 
 
  
 
O ile jednak w przypadku pierwszego dziecka mam mieszane uczucia, o tyle ciężko mi znaleźć choćby jedno, ciepłe słowo gdy kobieta osieroci starsze dziecko. Nazywajcie mnie jak chcecie, ale uważam, że świętym obowiązkiem matki jest opieka nad dziećmi. Nie powinna ich porzucać. Bo potrzebują jej najbardziej na świecie. Żywe dzieci potrzebują żywej matki a nie wspomnienia ikony. To one, żywe, świadome, czujące istoty potrzebują matki, nie zaś rozwijający się w macicy organizm. 
 
Jestem przeciwna postawom gloryfikującym aborcję, gdyż każdy winien odpowiadać za swe czyny. Ale o stokroć bardziej jestem przeciwna poświęcaniu żywych i świadomych istot dla idei. Dzieci potrzebują matki, nie zaś świętej ikony. Dzieci potrzebują matczynej miłości i ciepła, nie zaś pacierzy. Pacierze i wiara są ważne, ale drugi człowiek też. Przez drugiego człowieka docieramy do Boga i w drugim człowieku Go widzimy. 
 
Wybór życie własne a życie przyszłego dziecka to potworny dylemat. Szczególnie dla osób o poglądach pro-life. Ja rozumiem, że dla kogoś obrona życia poczętego to rzecz święta i szalenie ważna. Ale… nie można bronić życia poczętego, kosztem narodzonego. Nie mówię o usuwaniu ciąży bo „komuś się figura popsuje”.  Ale o w miarę wyważonym, na ile to możliwe,  podejściu.
 
P.S. Mamy nową, wakacyjną plagę. Upadają kolejne biura podróży. Ludzie cały rok zbierają na wakacje, płacą a tu figa! Przyjeżdżają do upragnionego kurortu, zaś na dzień dobry zostają wyrzuceni z hotelu. Lądują na trawniku, albo jakiejś melinie z karaluchami. A co najgorsze nie wiadomo czy i w jakim procencie odzyskają pieniądze, gdy nieuczciwy przewoźnik zwinął działalność.  W trakcie manifestacji w Katowicach przeszli zwolennicy autonomii Śląska i ku zmartwieniu niektórych komentatorów, prawica nie wywołała burd. Jak dla mnie niech się odrywają, jeśli nie będziemy potem z podatków dofinansowywać nierentownych kopalni, zaś górnicy z kilofami nie pójdą na Warszawę, ale zaczną gdzie indziej krzyczeć. Coś za coś. Zresztą będzie wesoło. Jak czytamy tutaj: http://niezalezna.pl/31011-nadciaga-hipoteczne-tsunami czeka nas tsunami, czyli mniej dramatycznie rachunek za radosne kredytowanie kogo popadnie. Chwilówki nie będą nas kosztować majątek tylko chwilę. Kredytobiorcy będą mieli rosnące problemy ze spłatą zobowiązań a będzie tylko ciekawiej. Cóż jak patrzę co się dzieje, ile pieniędzy pójdzie na spłatę imprezy PZPN i propagandy sukcesu aż mi się robi słabo. Cóż, aż się nie chce włączać telewizora, zwłaszcza, że wiem jak bardzo oficjalna wersja wiadomości ma wiele wspólnego z rzeczywistością.
 
Dlatego coraz mniej chce mi się komentować. Po prostu ręce opadają. Zaś o swoim życiu w realu nie mam ochoty pisać na publicznym forum. To brzmi lepiej niż polityczne newsy, ale po co tu ludziom marudzić. Przebudzenie ze snu, odarcie ze złudzeń boli. Ale skoro widać na horyzoncie lepsze perspektywy nie ma tego złego. Będzie dobrze, bo nie wszędzie jest źle a nie wszystko jest takie na jakie wygląda. 

 

Erinti
O mnie Erinti

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości