Nie wiem dokładnie.
W czasie Barskiej byliśmy "my" (konfederaci) i "wy" (król?).
W czasie powstania kościuszkowskiego byliśmy "my" (wieszający?) i "wy" (bojący się wieszania? "powiesim sobie króla, powiesim i prymasa"?).
W czasie listopadowego (podchorążówka i jenerałówka?), w czasie styczniowego (czerwoni i biali).
W czasie I WŚ (prorosyjska, proaustriacka, pro... itd. - dobrze, że ostatecznie wyszła z tego Rzeczpospolita).
W czasie II RP "my" i "wy" (a tutaj już się nie opowiem po żadnej ze stron :-).
W czasie II WŚ byli i tacy, którzy z Niemcami chcieli współpracować (Studnicki, NOR), tych co sojusznikami Sowietów zostali lepiej znamy, no i byli też "my" (tutaj z kolei wątpliwości nie mam), potem nadeszły czasy niby-minione słusznie, ale podział prosty nie był - tatuś komunista, synek opozycjonista i weź tu się określ do końca... Był rok 1980 - się wszyscy na kompromis zgodzili. ZACZĘŁA ZGODA RZĄDZIĆ i tak nam matkowała, że uwieńczenie w grudniu 81 znalazła. Potem, w 89 znowu "wszyscy" zgodę budowali. Teraz znowu istnieją "my" i "wy". Co nam nowego Zgoda wysmaży?
Ze Zgody siłą narzucanej nic dobrego nie wyniknie. Z fałszywego kompromisu także. Ale kto niby ma kompromis zaproponować pierwszy. MY czy WY?
W innych krajach też byli My i Wy, ale taką pasję w dzieleniu siebie nawzajem widzę tylko w kilku przypadkach, m.in. w II Amerykańskiej Wojnie o Niepodległość i w wojnie domowej w Hiszpanii. Specjalnie wspomniałem o tych wydarzeniach - obydwie wojny skończyły się tragicznie, ale w jednej wygrała strona pacyfikująca, w drugiej buntująca się. Tak dla równowagi.
I żeby nie było, iż te podziały są takie klarowne to polecam Pana Gintrowskiego: KTO WCZORAJ JAKOBINEM BYŁ JUTRO ZOSTANIE NAMIESTNIKIEM CARA. Kolejny Prorok Narodu Polskiego?
Ps. Według mnie najlepiej byłoby podzielić kraj na dwa - byśmy sobie wzajemnie przestali na nerwy działać. My i wy naturalnie.