estimado estimado
1328
BLOG

KTÓRĄ NOGĘ TRZEBA DZIŚ PODNIEŚĆ? (próba odpowiedzi RRK)

estimado estimado Polityka Obserwuj notkę 37

Droga Renato, zgłaszam tzw. mieszane uczucia do treści Twojej wczorajszej notkirenata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/487383,panowie-z-prawej-panowie-z-lewejoraz zawartych w niej wartościowań.


Jarosława Kaczyńskiego mniej to dotyczy. Mój stosunek do niego zdefiniowałem już wielokrotnie, do rymu i bez, i jest zgodny z Twoim, choć ja nie zawsze umiałem wyrazić go tak oględnie. :) Nie będę tego teraz powtarzał, bo słoiczkowi poczują się zaproszeni. 

Problem z Januszem Palikotem. 

Wiele lat temu, kiedy był jeszcze energicznym przedsiębiorcą bez ujawnianych ambicji politycznych, miałem okazję przelotnie go poznać na płaszczyźnie biznesowo-zawodowej. Beczki soli z nim nie zjadłem, ale z pewnością facet bystry i zapewne poskładany, a co najmniej nieźle wiedzący, czego chce. 

Ale zdecydowanie nie jest to polityk z moich snów. Sam na niego nie głosowałem i w bliskiej przyszłości nie zamierzam, a nawet parę osób przekonałem przy ostatnich wyborach, żeby może wstrzymały się z przerzuceniem na niego głosów i przedtem (a) pozwoliły jemu samemu dotrzeć się na pozycji lidera niewielkiego ugrupowania z niepewną zdolnością koalicyjną, (b) same przyjrzały się, w którą stronę i jak będzie się to rozwijać.  
Syn postąpił zgodnie z moją sugestią i na razie nie żałuje, przygląda się nadal. 

Nie jestem nawiedzonym postępowcem i zdecydowanie nie chciałbym Polski zapaterowskiej. Za przedstawienie mojego (centrowego) credo w sprawie ślubów i adopcji gejowskich oraz w innych sprawach zahaczających o moralność dostałem niezły internetowy łomot od środowisk poprawnych politycznie (tych codziennie czytających GW). :)

Ale też bardzo - i coraz bardziej - nie podoba mi się Polska kołtuńska, z respektem i pokorą słuchająca spasionego katabasa, z reguły wieśniaka, którego całe wykształcenie to zawodówka dla księży, zwana seminarium duchownym, a który albo wiedzę o miłości i seksie czerpie... wyłącznie z seminarium oraz zakrystii, albo - jeśli ma jeszcze inne źródła doświadczeń - sam żyje w jaskrawej sprzeczności z głoszojnymi przez siebie zasadami, . 

Nie potępiam zanadto Tuska za znaczne koncesje wobec jego prawej frakcji, łącznie z niedawnym uwaleniem projektów związków partnerskich. Związki partnerskie będą, i to niedługo, nawet Gowin to zapowiada. Ale te wszystkie śluby gejowskie i refundacje zapłodnienia w szklance to coś, na co można poczekać kilka albo i kilkanaście lat, to sprawy ważne głównie w sferze symbolicznej i edukacyjnej. Ich pośpieszne przepychanie w oparciu o cienką większość parlamentarną nie byłoby warte ryzyka politycznego, jakie by się z tym wiązało.

Tusk kieruje formacją rządzącą, a tym samym całym sporym krajem i jego pierwszym zadaniem jest niedopuszczenie tego wehikułu do jakiegoś dachowania lub innych niekontrolowanych i niepożądanych odwiedzin na lewym lub prawym poboczu.  
 
Niedawno broniłem tu u mnie oraz u RRK tezy o racjonalności zabiegów PO, zmierzających do wywarcia silniejszego nacisku na prawą stronę i pozyskiwania głosów umiarkowanych pisowców, nawet kosztem utraty pewnej ilości głosów centrolewicowych na rzecz czy to Palikota, czy to Millera. 
 
Ci dwaj ostatni, nawet razem wzięci i podparci Kwaśniewskim, nie są i długo jeszcze nie będą w stanie zbudować, z pominięciem Tuska, koalicji zdolnej do przejęcia władzy i pchnięcia Polski w jakimś kierunku nadmiernie nacechowanym ideologicznie. Tym samym pozostają pod niemal pełną kontrolą centrum. Bez zaproszenia przez Tuska żaden z nich nie tylko wicepremierem, ale nawet wiceministrem nie zostanie. 
No chyba że im przyjdzie do głowy idiotyczny, samobójczy pomysł powtórzenia losów Giertycha z Lepperem. Ale taka koalicja wokół PiS nie powstanie. Raz na jakiś czas mogą się z PiS zwąchać w jakiejś ubocznej, incydentalnej sprawie i lekko Tuska uszczypnąć, ale aż tacy głupi jednak nie są, żeby nie wiedzieć, czym dla nich samych i ich elektoratu pachnie koalicja z Kaczyńskim oraz choćby krótki spacerek na pasku KRK. Poza tym nawet gdyby taka pokraczna chimera powstała, to nie pchnęłaby Polski w kwestiach uwarunkowanych ideologicznie ani zanadto w lewo, ani zwłaszcza zanadto w prawo.

Za to prawica i pseudoprawica różnych odcieni i odłamów, pomimo wielokrotnego samoośmieszenia i innych samobójów oraz mocno wątpliwej zdolności koalicyjnej, kontynuuje z niezłym powodzeniem robienie ludziom wody z mózgu i utrzymuje sumaryczne poparcie na poziomie, który dziś nie wystarcza do zagrożenia status quo, który jednak w razie splotu niekorzystnych zdarzeń czyni przejęcie władzy scenariuszem przynajmniej myślowo możliwym. 

Ciężka faza kryzysu plus ponowna konsolidacja środowisk "odpryśniętych" (Jurek, Ziobro, Dorn, Rokita, Kowal etc.). Do kompletu, w efekcie ostrzejszego posterowania przez PO w kierunku liberalizmu obyczajowego i laicyzacji - również wolta/secesja prawego skrzydła PO (hasło Gowin, Żelek), a także ostra ofensywa opiniotwórcza środowisk kościelnych przeciwko "bezbożnikom i lewakom z PO".  
Plus jeszcze do kompletu wykrycie w PO, tuż przed wyborami, jakiegoś kolejnego 'dziadka w Wehrmachcie" albo łapownika lub innej paskudy, jakich pełno w każdej partii .

Innymi słowy, przy obecnym status quo czas pracuje na korzyść laicyzacji i liberalizmu. Jedynym, co może spowodować zakłócenia w tym zakresie, byłoby dopuszczenie do pokręteł i wskazówek tego zegara - np. w efekcie zbyt gwałtownych ruchów własnych - tego jedynego naprawdę niebezpiecznego przeciwnika, którym była jest przykościelna prawica z jej hasłem, wyrażonym w 1993 przez ichniego v-premiera Goryszewskiego: 
 
"Nie jest ważne, czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy będzie dobrobyt
– najważniejsze, aby Polska była katolicka."

Palikot nie jest kukiełką Tuska, ale też nie jest i jeszcze jakiś czas nie będzie ani jego niebezpiecznym przeciwnikiem, ani politykiem niebezpiecznym dla kraju. Nie wprowadzi nam tu od ręki, bo nie ma czym, ani "pedalskich ślubów", ani "rodzica A i rodzica B" zamiast "matki i ojca" (jak to uczynił Zapatero), ani eutanazji na pierwsze życzenie, ani nawet trawki w przyszkolnych kioskach ze zniżką w razie okazania ważnej legitymacji.
 
Z pozycji ugrupowania nie mającego większych szans na udział we władzy, może tylko wykonywać swoją robotę w sferze świadomośći publicznej - szarpać opinię publiczną różnymi inicjatywami ustawowymi i innymi, niekoniecznie nawet całkiem poważnymi, podkopywać, obnażać i ośmieszać kołtuna i jego autorytety, umacniać i podnosić na duchu tych, którym się nie podoba nadmierny wpływ KRK na prywatne sprawy ludzi wierzących i niewierzących, oraz edukować, oswajać - nawet metodą szoku i prowokacji - ludzi, którzy dotychczas mentalnie trzymają się swojego zawężonego horyzontu, z myślą, że świat niekoniecznie musi wyglądać dokładnie tak, jak to sobie wyobraża i jak to innym narzuca katabas z ich rodzinnej wiochy.
 
Czyli na razie, Janusz Palikot, nie tworząc realnej, krótkoterminowej groźby dla politycznego status quo, robi robotę taką, jak kiedyś powiedzmy Major Fydrych i jego Pomarańczowa Alternatywa - przyczynia się do nadkruszenia wiadomej skorupy i uwolnienia ludzkich umysłów. 

W tym naszym stawie niezbędne jest ustawiczne poruszanie tej nieruchomej, zatęchłej i z lekka cuchnącej wody. Od tego nie stanie się ona ani lepkim syropem, ani kwasem solnym, ani cyjankiem potasu, ale może wchłonąć nieco świeżego powietrza, które nie zaszkodzi znakomitej większości żyjących w niej i na razie cokolwiek przyduszonych organizmów. 

W tym sensie - niech żyje Janusz Palikot i wszystkie jego gumowe fiuty. A nawet te jego różne odzywki - faktycznie lub tylko pozornie głupawe. Za te faktycznie głupie, jak niedawne "gwałcenie" posłanki, dostanie po uszach, i to też ma swój walor edukacyjny.  
Niech więc sobie prosperuje w najlepsze, na aktualnym lub nieco wyższym poziomie poparcia, nie wchodząc w zgniłe kompromisy. 
 
Dzięki niemu czas działa na korzyść Polski otwartej - laickiej i liberalnej - jeszcze odrobinkę szybciej niż bez niego. 
 
 
estimado
O mnie estimado

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka