Obejrzałem dzis oferty pracy z dziedziny bio/farma na 4 portalach. Widac w Polsce wzieto (głownie zagraniczne firmy) sobie do serca stara żydowską mądrość
"lepszy gram handlu, niż kilo produkcji",
gdyż zdecydowaną większość ofert stanowią oferty przedstawicielstwa handlowego/farmaceutycznego. Wymagane wyższe wykształcenie i prawo jazdy. Jeśli cię to interesuje, masz w czym wybierać! Na palcach ręki drwala policzy się oferty pracy dla laborantów. Inżynierów procesów bio/chemicznych albo ludzi znających techniki biologii molekularnej nie potrzeba. Oczywiście, tak to wyglada na Polskich stronach internetowach. Wydaje się, że jedyną innowacyjną branżą, która się rozwija jest programowanie. Czy to jest przyszłość dla Polski: rozwijać sprzedarz na skalę województwa i kupowanie licencji!
Czy ktoś z was widział w Polsce oferty pracy dla profesora, albo dla doktora tzw. post-doc? Czy można zostać doktorantem z ogłoszenia w prasie? Dlaczego w prasie niemieckiej i ich internetowych odpowiednikach można znaleźć takie jak te przykłady?
pracownik naukowy (Media, Komunikacja) na Wyzszej Szkole Zawodowej w Brandenburgu
profesorowie i profesorki na Wyższej Szkole Zawodowej w Berlinie
technicy laboratoryjni do European Molecular Biology Laboratory (EMBL) w Heidelbergu.
Natomiast praca w niemieckim przemyśle bio/chem od laboranta do managerów projektów to kilka tysięcy propozycji.
Po co mi taka Polska? Po co ja takiej Polsce?
22500