Przypomniana ostatnio inicjatywa PJN (bo ich propozycje są znane od dawna) wywołała typową reakcję na salonie i innych portalach zajmujących się polityką. Przede wszystkim - "nieważne o co chodzi, ważne kto mówi" czyli partyjni klakierzy pałujący i obśmiewający wszystko spoza swojej sekty. A potem to już w zasadzie dwa stanowiska - "wariaci za kółkiem sami wytłuką się i wymordują" oraz "odp..cie się od kierowcy".
Tak się składa że w jakimś stopniu popieram PJN. Popieram dlatego, że jest to jedyna partia która trafnie zdefiniowała główne problemy demolujące nasze życie a przy tym nie wpada w pułapkę skrajności. Stara się czerpać z doświadczeń innych nacji... zdaję sobie oczywiście sprawę że ich szanse na wejście do sejmu są przy obecnej ordynacji iluzoryczne - ale przynajmniej idą w dobrym kierunku i mogą wnieść coś pozytywnego do debaty publicznej a to już coś.
Co proponuje PJN w kwestii przepisów ruchu drogowego?
"1. Zniesienie, na wzór niemiecki, limitu prędkości na autostradach."
Jest to rozsądna propozycja bo po pierwsze - obowiązuje to u sąsiadów od lat i wiemy że działa. Po drugie praktyka pokazuje że Polacy i tak jeżdżą na autostradach jak chcą i nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Skoro więc przepis nie jest żadnym ekstremum i jest zgodny z praktyką to czemu obowiązuje? Żeby państwo mogło wybiórczo szykanować obywateli?
"2. Podwyższenie limitu prędkości na drogach ekspresowych do 130 km/h.
3. Podwyższenie limitu prędkości w terenie niezabudowanym do 100 km/h, a w godzinach od 22.00 do 5.00 do 110 km/h."
Kolejna rozsądna propozycja. Obecne limity były wyliczane bodaj w latach 60. Jaka była średnia droga hamowania wtedy i dzisiaj można sprawdzić. Jakość i możliwości samochodów poprawiły się w ostatnich latach drastycznie a przepisy nadal mamy z lat 60... efekt jest taki że i tak nikt ich nie przestrzega, państwo i prawo tracą autorytet.
"4. Podwyższenie limitu prędkości w terenie zabudowanym do 55 km/h, a w godzinach od 22.00 do 5.00 do 70 km/h."
Podwyższenie prędkości do 55 uważam za bezsensowne - różnica dla kierowcy żadna a dla potrąconego pieszego znacząca. Być może ma to sens ale jeśli tak - proszę o dodatkowe uzasadnienie.
Natomiast podwyższenie limitu w godzinach nocnych ma przynajmniej tyle sensu ile wyższy limit na obszarze niezabudowanym - uzasadnienie jest takie samo, niewielki ruch pieszy. W grę wchodzi tu jeszcze kwestia hałasu ale różnica między 70 a 90 powinna być wystarczająca. A jeśli ktoś jest przeciw z zasady - niech protestuje też przeciw 90 na drogach międzymiastowych.
"5. Zniesienie obowiązku jazdy w pasach bezpieczeństwa, z wyjątkiem pasażerów do 18. roku życia."
Kolejne tresowanie obywateli. Proponuję w takim razie wprowadzić też odpowiednie przepisy używania noży kuchennych, obowiązkowe rękawice ochronne i egzaminy na korzystanie z kuchni.
Ze względu na kwestie finansowe możnaby rozważyć dodatkową opłatę za leczenie od nieprzypiętej ofiary (lub wyższą składkę na ubezpieczenie jeśli nie chcemy się przypinać).
"6. Dopuszczenie używania tzw. "antyradarów"."
Nie ma to większego znaczenia zwłaszcza że i tak coraz powszechniejsze są "radary" laserowe i inne niewykrywalne przez antyradar. A jeśli nie ma znaczenia to po co zakazywać?
"7. Obowiązek wyposażenia każdej sygnalizacji świetlnej w tzw. "sekundnik"."
Zazwyczaj gdy w podobnej propozycji pada słowo "każdy" tak i tutaj jest bez sensu. Czemu marnować pieniądze podatnika na sekundniki tam gdzie nie ma potrzeby ich instalowania? Co innego na dużych skrzyżowaniach a co innego w sennych miasteczkach gdzie ruch uliczny ma inny rytm - gminy nie mają na co wydawać pieniędzy?
"8. Zniesienie, na wzór amerykański, konieczności odbywania obowiązkowego kursu przed egzaminem na prawo jazdy."
To akurat jest znakomity pomysł, najlepszy z proponowanych. Jego krytycy nie dostrzegają, że ma szanse DRASTYCZNIE poprawić jakość szkolenia kierowców.
Przyczyna tego jest prozaiczna - koszty uzyskania prawa jazdy są w Polsce absurdalnie drogie. W efekcie przyszli kierowcy zmniejszają swoje doświadczenie w prowadzeniu pojazdów do niezbędnego minimum. Gdyby można było jeździć z "L" pod opieką rodziców czy starszego brata, ilość wyjeżdżonych godzin przed dopuszczeniem do ruchu mogłaby wynosić nie 50 czy sto ale 500 lub 1000. Podobne rozwiązania funkcjonują w Europie i na świecie, mamy skąd czerpać wzorce.
"9. Podwyższenie kar oraz liczby punktów karnych za jazdę lewym pasem."
Nie ma to sensu z tego samego powodu, dla którego wiele sensu ma punkt pierwszy - praktyka policyjna jest inna. Przepis istnieje a nigdy nie słyszałem aby kogokolwiek z tego paragrafu ukarano, zwiększanie kar nie ma sensu.
"10. Zniesienie zakazu rozmów przez telefon komórkowy w czasie jazdy."
Ten przepis jest absurdalny. Jeżeli ustawodawca bardzo chce może podwyższyć kary za spowodowanie wypadku podczas rozmowy ale karanie za samą rozmowę? To i za gwałt mnie sądźcie...
Generalnie inicjatywa PJN jak wiele ich inicjatyw jest warta dyskusji - ale skończy się zapewne jak zwykle partyjną nawalanką przez zaślepionych klakierów... może warto wprowadzić egzaminy na komentarze polityczyne i prawa obywatelskie? Tylko kto by taki egzamin zdał?
e.