Dziś przed południem odbyłem pouczającą przejażdżkę rowerem po lasach otaczających Fagersjö. Na samym początku mej wyprawy, po drugiej stronie półwyspu, na ścieżce wiodącej przez stareńki bór porastający tamtejsze (morenowe) wzgórza i doliny, wyłonił się nagle przede mną zażywny, czarny murzyn o ostrym, aczkolwiek dość miłym spojrzeniu. Nieśpiesznie, krokiem miarowym i zdecydowanym, wyraźnie dążył na północny wschód.
- Ojejku! Napadnie, obrabuje a może nawet i zgwałci - zatrzepotał nerwowo wszystkimi skrzydłami głęboko ukryty w mych trzewiach atawizm.
Po kilku metrach, kiedyśmy się zrównali, murzynisko pozdrowiło mnie nad wyraz godnie i niespiesznie, po czym (na pozór) kompletnie niezainteresowane mym sześćdziesięcioletnim rowerem poszło dalej.
***
Teresa Bener (Svenska Dagbladet) w sprawozdaniu z festiwalu w Avignon pisze:
"Warlikowski konstatując, jak wielkie środowiska w Polsce, Rosji i Europie Wschodniej jednoczą się pod flagą reakcyjnych, nacjonalistycznych i quasi-religijnych wartości, używa teatru do promocji kultury otwartej na mobilność i różnorodność. Powracajace kryzysy i atmosferę niepewności widzi jako szansę przewartościowania zatęchłych ideałów. W swych przedstawieniach ukazuje jak uciśnieni i uciskani odnajdują siłę i wspólnotę w wykluczeniu. To najważniejsza wartośc stale powracająca na festivalu w Avignon.
http://www.svd.se/kultur/understrecket/teater-som-frizon-for-fortryckta_8430988.svd
***
Pod sam koniec wojny, w okresie Republiki Salo, Ezra Pound zamierzał przekonać włoski rząd do publikacji niektórych dzieł Konfucjusza, gdyż wierzył, że mają wielką wartość dla poprawy morale żołnierzy w okopach, oraz broszury Stalina o podstawach leninizmu, będącej jego zdaniem modelem skutecznej propagandy. (Jak widać, dla Pounda fakt, że Włochy były w stanie wojny z ZSRR był zupełnie nieistotnym szczegółem.)