Od kilku dni nadrabiam zaległości na froncie lektur. Zaległości, których - wiem to doskonale - nigdy nie nadrobię, gdyż ich niewątpliwie najważniejszą cechą jest to, że bez ustanku rosną.
Kupione i nieprzeczytane książki to mój stały, z roku na rok coraz większy wyrzut sumienia :(
Wczoraj zabrałem się za Rogue States, (Państwa zbójeckie) Noama Chomskyego - rzecz o amerykańskim prawie mocniejszego w polityce zagranicznej. Opisując tło powstania tej gangsterskiej doktryny Chomski stwierdza: "Na początku lat 80-tych stało się jasne, że stare techniki mobilizacji mas - polegające na odwoływaniu się (w duchu Kennedyego) do "bezwzględnych konspiracji", lub (w duchu Reagana) do "imperium zła" straciły na efektywności, że istnieje potrzeba nowych wrogów.
W USA do realizacji tego celu rząd oraz media użyły napięć pomiędzy rasami, strach przed przestepczością, głównie przestępczością związaną z narkotykami (...). Prowadząc politykę karną wyniszczającą kolorowych tworzy się "rasową przepaść" i "naraża społeczeństwo na socjalną katastrofę". Kryminolodzy działania te nazwają "amerykańskim Gułagiem", "nowym amerykańskim apartheidem", z afroamerykanami, po raz pierwszy w historii internowanymi jako większość więźniów, siedmiokrotnie częściej anizeli biali (...)." *
* Tłumaczenie moje
foto: spidersweb.pl