Syn Anny Walentynowicz nie miał żadnych watpliwości przy identyfikacji ciała matki w Moskwie.Twarz jego matki była niemal nienaruszona. Jedynie mały otworek pod nosem świadczył, że kiedyś była tam charakterystyczna zmiana (pieprzyk). Wspomina, że matka wyglądała jakby spała. Rodzina Teresy Walewskiej- Przyjałkowskiej pomimo, że nie znała Anny Walentynowicz osobiście to też nie miała wątpliwości, że widzą ciało legendy Solidarności. Niestety krewni Teresy Walewskiej- Przyjałkowskiej mieli w identyfikacji swojej krewnej problem, ponieważ jej twarz była zmasakrowana. Właściwie jej nie było. Jak zatem doszło do zamiany tych ciał? Jak doszło do pomyłki?
Janusz Walentynowicz przekazał w Moskwie minister Kopacz pąmiątkę po mamie z prośbą o przekazanie jej do umieszczenia w trumnie. Był nią różaniec.
Po identyfikacji rodziny nie miały już możliwości obejrzenia ciał złożonych w trumnach. W Kraju pochowali swoich bliskich i przez ponad dwa lata dbali o ich pamięć poprzez modlitwy nad grobami.
Okazuje się, że modlili się nie nad grobem bliskich. Znamy już cztery takie przypadki. Ekshumowane ciała powodują, że wokół sprawy powstają kolejne pytania. W tym rówież te najbardziej szokujące.
Gdzie jest twarz Pani Anny Walentynowicz?
Ciało zostało wydobyte z grobu w dobrym stanie, ale nie miało twarzy, nie miało właściwie głowy. W trumnie nie było też różańca. Co z nim zrobiła ówczesna minister? Przecież z należytą starannością czyniła wszystko co była w stanie zrobić? Tak nas zapewniała.
Kto traci twarz?
Rząd, bo nie potrafi nie tylko uchronić najwyższych przedstawicieli Państowych, ale nawet zadbać, aby nie bezczeszczono ich ciał na rosyjskiej ziemi.