"Bogatemu diabeł dzieci kołysze" to stare przysłowie jest odwierciedleniem tego co wraz z nowelą ustawy wprowadzono w życie od stycznia 2012 roku.
Mowa o tzw "becikowym"
Do dotychczasowych wymogów doszedł kolejny. Kobieta, aby otrzymać zasiłek z tytułu urodzenia dziecka musi okazać się zaświadczeniem lekarskim, w którym specjalista potwierdza, że pierwsza wizyta odbyła się przed 10 tygodniem ciąży. Bez wczesnej diagnostyki kobieta sama diagnozuje u siebie wczesne objawy ciąży w okolicach 6 tygodnia. Czas oczekiwania na wizytę w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia to około 6 tygodni. Nie ma więc szans na badanie w ramowym czasie uprawniającym do zasiłku. Należy też wciąć pod uwagę, że wiele stanów odmiennych jest rozponawanych dużo późnej. I nie są to "patologie" jak czytamy czasami na forach. Tak się zdarza na całym świecie.
Niestety na tym zapisie tracą najczęściej najbiedniejsi. Kobiety, których nie stać na prywatną wizytę i które czekają na swoją kolejkę w ramach NFZ. Na forach można poczytać porady. Wśród nich padają "idź do zaufanego lekarza", "dorzuć stówę", lub stwierdzi, że "to jest dopiero ten tydzień", albo "wypisze ci zaśwaidczenie z data wsteczną". W tym ostatnim przypadku koszt takiego wpisu to odpowiednio mniej urlopu macierzyńskiego, liczonego od wyznaczonej przez medyka daty porodu.
Dlatego te zapisy uderzają w najuboższych. "Bieda" nie wrzuca do koszyka testu ciążowego, nie płaci za prywatne wizyty, a w tym przypadku traci podwójnie. Wszak najuboższym należały się dwa "beciki". Jeden od samorządu, a drugi od opieki społecznej.
No cóż oberwali podwójnie...
Wpis powstał w oparciu o interwencję w sprawie jednej z mam. Treść odpowiedzi na interpelację poselską, którą obiecała złożyć w sprawie Poseł Beata Kempa zostanie umieszczona niezwłocznie po jej przekazaniu.