Platforma Obywatelska, strażniczka naszej dumy narodowej, obrończyni honoru i pierwsza patriotka oburzyła się na wieść, że Antoni Macierewicz wraz z Anną Fotygą wybierają się do Stanów Zjednoczonych (to taki mało znaczący kraj, w którym ostatnio bezczelnie nadano jednej z ulic imię śp. Lecha Kaczyńskiego) by prowadzić rozmowy nt. powołania międzynarodowej komisji badającej przyczyny katastrofy w Smoleńsku.
Przyczyn oburzenia mogło być, rzecz jasna, wiele. Negowanie wspaniałych, pełnych oddania 'działań' Platformy na rzecz wyjaśnienia tragedii, po prostu partii rządzącej uwłacza. Nikt nie włożył przecież tyle trudu co ona, w to, aby nasi przyjaciele Rosjanie sami spokojnie mogli zająć się sprawą smutnych kwietniowych wydarzeń. Wymowne milczenie polskiego rządu daje Rosji do zrozumienia, że patrzymy jej na ręce, a nasza nieograniczona biernośćmotywuje naszych czerwonych przyjaciół do prowadzenia rzetelnego śledztwa.
By dać wyraz sformułowaniu "wiwat Rosija" minister Graś oficjalnie nazwał się dziś skandalistą. Krytykując PiS stwierdził on bowiem: "– To skandaliczne, by mając legalny rząd, zwracać się do obcego mocarstwa mówiąc, że jest on niewiarygodny" . Co więcej, Pan Graś szczerze dziś wyznał, że uważa nasz rząd za niewiarygodny. To przecież właśnie ta niewiargodność zmusiła jego i jego parlamentarnych przyjaciół, do stawiania się w roli petenta w śledztwie smoleńskim. Być może uznali, że Rosja jest bardziej wiarygodna niż Polska? To rzeczywiście ciekawe. Moim zdaniem jednak, mając legalny rząd, to skandaliczne, by oddawać śledztwo, Panie Graś.
Skoro Pana zdaniem, Panie Graś, PiS chcąc rozwikłać tajemnice śmierci najważniejszych osób w państwie ociera się o Zdradę, to z tej Pana Platformy, jest już niezła nierządnica. Po tylu namiętnych stosunkach Pana partii ze Zdradą, nic już nie powinno Pana gorszyć.
Chyba, że krytykując PiS, miał Pan na myśli zdradę popełnioną wobec rządu rosyjskiego. W takim razie zwracam honor.
