Lady Pretentious Lady Pretentious
458
BLOG

Utopia Tolerancji czyli czego nauczył nas Nietzsche?

Lady Pretentious Lady Pretentious Polityka Obserwuj notkę 3


    Jak napisałam w komentarzu do tekstu P.Paliwody "Appendix do gatunków >>wykształciucha<<" jego tekst zainspirował mnie do rozwinięcia szczegółowego tego co nazwałam Paradoksem Tolerancji Światopoglądowej. W poprzedniej notce uznałam to za kryterium wyróżniające styl myślenia wykształciucha, teraz to nieco rozwinę. 

    Ideologiczne starcia są jednym ze zjawisk nieodłącznych ludzkości, starcia te nieraz jak wiemy z historii przeradzają się w krwawe batalie. W świecie demokracji na szczęście rzadko dochodzi do przelewu krwi, choć nie znaczy to, że nikt nie ponosi strat. I nie oznacza niestety, że demokracja stanowi zabezpieczenie przed zgubnym wpływem ideologicznych wojen. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że nie jest ona systemem obowiązującym w całym świecie - problem polega na tym, że wmontowany w nią bezpiecznik w postaci światopoglądowego pluralizmu i otwartości jest bardzo wątły.

    Zróżnicowanie poglądów jest z pewnością czymś wartościowym i twórczym, wolność tworzenia nowych przekonań, podważania zastanych jest czymś co nie pozwala zastygnąć kulturze i sprawia, że jest ona atrakcyjna dla nowych pokoleń. Myślę, że zawsze warto pytać, poszukiwać, nicować to, co otrzymujemy w spadku po naszych przodkach choćby po to by nasze przekonania były wynikiem świadomego, dojrzałego wyboru, a nie bezrefleksyjnego powtarzania. Inaczej bardzo łatwo będzie je podważyć komuś z zewnątrz.

    Paradoks Tolerancji Światopoglądowej, która stanowi ten słaby bezpiecznik demokracji obrazuje dość przejrzyście krótka analiza hasła w Wikipedii:

Tolerancja (łac. tolerantia - "cierpliwa wytrwałość"; od łac. czasownika tolerare - "wytrzymywać", "znosić", "przecierpieć") to w mowie potocznej i naukach społecznych postawa społeczna i osobista odznaczająca się poszanowaniem poglądów, zachowań i cech innych ludzi, a także ich samych.

* Tolerancja nie oznacza akceptacji (por. łac. acceptatio - przyjmować, sprzyjać) czyjegoś zachowania czy poglądów. Wręcz przeciwnie, tolerancja to poszanowanie czyiś zachowań lub poglądów mimo że nam się one nie podobają.
* Tolerancja jest postawą, która umożliwia otwartą dyskusję. Bez tej postawy dyskusja zamienia się albo w zwykłą sprzeczkę albo prowadzi do aktów agresji.
* Tolerancja uznawana jest za podstawę społeczeństwa otwartego i demokracji.
* Tolerancja ma też granice: dotyczy to postaw, które sprzeciwiają się tolerancji. 

    Z góry odpieram zarzut, że biorę się za analizę czegoś co nie jest warte analizowania - specjalnie wzięłam się za coś bardzo prostego, co każdy człowiek o przeciętnej inteligencji jest w stanie pojąć. 

    Powyższa definicja jest przyjmowana bezrefleksyjnie przez każdego wykształciucha i stanowi podstawę jego sprzeciwu wobec konserwatywnych idei, a także pogardy wobec wyznawców religii monoteistycznych. Stanowi ona coś w rodzaju ideologicznego dogmatu chronionego zaciekle przed próbą dekonstrukcji. Jednak ta definicja nie jest tak ideologicznie neutralna za jaką chciałaby uchodzić. Nie podaje żadnego uzasadnienia merytorycznego oprócz emocjonalnego argumentu - pozbycia się agresji w dyskusji (w dodatku uprawnia do agresji wobec zwolenników odmiennego definiowania, więc trudno nawet ją uznać za postulat dyskusji "na poziomie"). Zdaję sobie sprawę z tego, że jest ona owocem pewnego historycznego procesu, który po doświadczeniach XX-wiecznych totalitaryzmów, chce za wszelką cenę uniknąć powtórki z historii. Czy jednak skutecznie? Nie sądzę.

    Po pierwsze: z jakiego powodu (innego niż lęk) mielibyśmy kwalifikować moralnie ideologie pod względem ich tolerancji wobec innych poglądów? Dlaczego miałby to być najważniejszy wyznacznik ich etycznej wartości?

    Po drugie: Na jakiej zasadzie (innej niż hegemonia kulturowa) mamy prawo narzucać innym nasze wyobrażenie o jedynej, słusznej ideologii tolerancji?

    Po trzecie: Jakie instrumenty zabezpieczają nas przed atakiem ideologii nietolerancyjnych? Co możemy im przeciwstawić? Nasze głośne: "Nie tolerujemy was!"?

    Słabość tej ideologii nie polega jedynie na wątłych podstawach, jakie ma każda ideologia wyrosła na potrzeby walki (tu oświeceniowej walki z religią jako źródłem wszelkiego zła), ale i na tym, że dokonuje iście manichejskiego podziału świata na ideologie dobre (tolerancyjne)  i złe (nietolerancyjne), sytuując po właściwej stronie nie jedną ideologię, ale cały ich rozproszony tłumek,  niezorganizowany i osłabiony brodzeniem w logicznych sprzecznościach.  W starciu z pojedynczą zorganizowaną ideologią "nietolerancyjną" nie ma on żadnych szans.

    A teraz wracając do tytułu - czego nauczył nas Nietzsche? Otóż nauczył tych, którzy czytali i zrozumieli, że istnieje coś takiego jak hierarchia ideologii. Absurdem jest dzielić ideologie na tolerancyjne i nietolerancyjne, bo po pierwsze sam ten podział jest arbitralny a zatem sprzeczny z ideą tolerancji, a po drugie wyznacznikiem ideologii powinny być raczej absolutne wartości (u niego np. cnota męstwa inaczej virtu) a nie coś relatywnego (czym z gruntu jest idea tolerancji zawsze odnosząca się do czegoś). Hierarchę ideologii można ustalać na różne sposoby w zależności od tego jakie wartości uznajemy za absolutne. Hierarchizacja nie wyklucza swobody dyskusji ani tolerancji, tyle, że nie uważa je za wartości nadrzędne. Hierarchizacja to wyjście z chaosu, możliwość jasnego określenia własnej tożsamości, wbrew postulowanej konieczności "płynnej tożsamości", która jest raczej opisem dekadenckiej patologii niż czymś nieuchronnym. Człowiek bez tożsamości to właśnie ten biedny "wykształciuch" co boi się jak ognia posądzenia o bycie nietolerancyjnym rezygnując z posiadania jasno określonych poglądów. Bo przecież tylko posiadając tożsamość można ją obronić.

moim drogowskazem jest Tora, źródło mojej wolności Interesuje mnie ścieranie się idei, ich wzajemne przenikanie, trudne związki, rozstania i walki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka