wariant wariant
36
BLOG

Spokój

wariant wariant Polityka Obserwuj notkę 4

 

Tak, potrzeba nam spokoju. Spokoju będącego przeciwieństwem zobojętnienia. Prawdziwego, świadomego spokoju, wynikającego z przeświadczenia, że wszystko jest ok., że sprawy w państwie idą właściwym torem, że politycy, których wybraliśmy, zachowują standardy, jakich od nich oczekujemy, że nie kupczą, nie kradną, prowadzą się w miarę moralnie, mają znajomych innych niż gangsterzy, że dbają choć trochę o interes państwa, a nie tylko o własną kasę itp. Potrzeba nam spokoju nie wynikającego z odrzucenia wszystkiego, co wokół nas się dzieje, z odcięcia się od tego nieprzyjaznego nam otoczenia, stwarzanego przez ludzi, którzy powinni bronić naszego spokoju a wprowadzają swymi działaniami jedynie zamęt i chaos.

Potrzebne nam jest poczucie spokoju mądrego, popartego konstruktywnymi działaniami dla wspólnego dobra, a nie tylko mową trawą, w którą wierzymy bezmyślnie trochę, czy propagandą sukcesu albo – jak to się ładnie teraz nazywa – pijarem.  

 Czy oczekuję zbyt wiele? Czy żądam niemożliwego? Przecież świat jest skomplikowanie zmienny i trudno o błogostan trwający dla nas jedynie. Trudno o zupełny spokój pomiędzy Bugiem i Odrą, w czasach tak intensywnie zmiennych. Ale czy mimo tego żądam zbyt wiele?

 Pewnie każdy obywatel, nie będący politykiem, odpowie, że to nie jest zbyt wygórowane żądanie. I pewnie tak samo odpowie każdy polityk, tyle tylko, że pewnie sam nie uwierzy w to, co nam obiecuje.

 Wbrew pozorom społeczeństwo nie jest głupie, nie jest durnowacie bezmyślne. Prawda, społeczeństwo jest mało aktywne. Społeczeństwo chce mieć święty spokój, chce, by nikt nie wymagał od niego nadmiernego zaangażowania w bieżące sprawy państwa. Społeczeństwo pragnie żyć swoimi sprawami, pracą, konsumpcja, miłościami i zdradami, pragnie sobie pojechać na wakacje, mieć jedzenie na co dzień i od święta, popatrzeć na mecz i na film. Społeczeństwo jest bierne. I dlatego społeczeństwo tak łatwo kupuje obietnice świętego spokoju od polityków. I nawet przez jakiś czas w nie wierzy i głoszące je partie popiera. Ale społeczeństwo nie jest głupie. Nie można mu obiecywać bez końca, mamić pięknymi słowami. Po czasie dłuższym lub krótszym, najczęściej zbliżonym do dwu lat, społeczeństwo budzi się z błogostanu, w jaki wprawiają je hipnotyczne zaklęcia nowoczesnego pijaru. I najczęściej jest wkurzone, że ktoś z tego błogostanu go wyrywa. Tak jak wkurzony jest facet wyrwany przez żonę z poobiedniej drzemki.

 Często jest tak wkurzone, że wybiera ze złości innych polityków, podobnie niewiarygodnych, którzy w momencie przebudzenia akurat są w pobliżu i wykrzywiając gęby, pokazują na winowajców. I nawet jeśli budzony obywatel ma na trzeźwo, bez hipnozy, takie samo złe zdanie o całej klasie politycznej, uważając, że wszyscy politycy się skurwili i sprzedali, to w danym momencie może wybrać innego obiecującego.

 Więc należy uważać, by za dużo nie obiecywać. A najlepiej pamiętać, by dać społeczeństwu nie hipnozę, uspokajającą na krótki czas, po której przebudzenie może być tragiczne dla hipnotyzera, lecz prawdziwy spokój, zbudowany na trosce o społeczeństwo i na prawdzie. 

wariant
O mnie wariant

Zasadniczy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka