Dziwna to była debata, ponieważ wszyscy kandydaci na urząd prezydenta, nie mieli szczególnie nic do powiedzenia. Oglądając tę debatę miałem nieodparte wrażenie, że panowie ubiegają się o fotel premiera, gdyż większość pytań miała tyle wspólnego z zadaniami prezydenta zapisanymi w Konstytucji RP, co zwykłe krzesło z krzesłem elektrycznym. Wszystkie odpowiedzi nie były konkretne, a opierały się głównie na starym dobrym haśle: „jak wygram wybory, to będzie wam się żyło lepiej”. Wszyscy kandydaci wykazali się populizmem i wydawaniem publicznych pieniędzy na wszystko, byleby tylko wygrać te wybory prezydenckie. Nikt nie odpowiedział kto do cholery za to wszystko za kilka lat zapłaci??? Ale kogo to obchodzi, skoro zamiast mężów stanu mieliśmy 4 zwykłych populistów.
Kto wygrał tą debatę: według mnie nikt, choć pod względem zachowania najlepiej wypadł Kaczyński, był spokojny i nie dał się wyprowadzić z równowagi, choć tym co mówił, również dopasował się poziomu swoich kontrkandydatów, najpierw mówił o wydawaniu publicznych pieniędzy dla wszystkich i na wszystko (bezpłatna służba zdrowia, edukacja), a następnie przeszedł do ułatwień dla przedsiębiorców. Fajnie tylko na tą bezpłatną służbę zdrowia i edukacje, ktoś będzie musiał chyba zapacić??? I na pewno nie będą to politycy. Napieralski mówił to co zwykle, czyli był to socjalistyczny bełkot, po kryzysie w Grecji trzeba być idiotą żeby mówić to co Napieralski. Pawlak i Komorowski na swoim przeciętnym poziomie, ale w obiecankach też dorównywali Napieralskiemu i Kaczyńskiemu. Komorowski jak zwykle miał problemy w poprawnym mówieniem, ale w pełni go rozumiem, bo mam ten sam problem :) tylko Ja nie kandyduje.
Dlatego nie mam żadnych wątpliwości, że nikt z debatujących panów nie zasługuje na urząd Prezydenta RP, szkoda tylko, że głupi naród po raz kolejny da się nabrać na „obiecanki cacanki” partyjnych bonzów. I dziś w TVP na pewno widzieliśmy przyszłego prezydenta.
